Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Byli prezesi Widzewa i działacze PZPN staną przed sądem

Dariusz Kuczmera, Marcin Rybak
Andrzej Grajewski pożyczał pieniądze Widzewowi
Andrzej Grajewski pożyczał pieniądze Widzewowi Krzysztof Szymczak
Były prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej Michał Listkiewicz, dwóch jego współpracowników z PZPN oraz sześciu byłych działaczy Widzewa ma stanąć przed sądem w sprawie domniemanego działania przed siedmiu laty na szkodę wierzycieli Widzewa.

Według Marka Ratajczaka, rzecznika Prokuratury Apelacyjnej we Wrocławiu akt oskarżenia w tej sprawie trafi do sądu jeszcze w marcu. Michałowi Listkiewiczowi zarzuca się, że sprzyjał Widzewowi w uniknięciu spłaty długów wierzycielom. W listopadzie 2009 roku Prokuratura Apelacyjna zarzuciła prezesowi Listkiewiczowi, że pieniądze z PZPN zamiast na konto klubu trafiały do właściciela Widzewa.

Oprócz Michała Listkiewicza, prokuratura oskarża byłego wiceprezesa PZPN Eugeniusza K. oraz Zdzisława K., zwolnionego w ubiegłym roku z funkcji sekretarza PZPN. Na ławie oskarżonych zasiąść też mają osoby związane przed siedmiu laty z Widzewem: Jacek D., Andrzej P., Andrzej W., Jakub G., Mirosław Cz. oraz Ireneusz K.

W rozmowie z Dziennikiem Łódzkim Andrzej Grajewski powiedział: - Moja firma JAG rzeczywiście otrzymywała pieniądze z PZPN, ale tylko i wyłącznie dlatego, bo sama była wierzycielem Widzewa. - Po zawarciu postępowania ugodowego miała zresztą numer pierwszy na liście wierzycieli. Do dziś Widzew jest mi winien jeszcze 5,9 mln zł. Pieniądze, które wtedy były przelewane na konto mojej firmy, pochodziły z praw telewizyjnych do meczów Widzewa. Te prawa należały do mnie, a nabyłem je, będąc głównym akcjonariuszem klubu. W 1999 roku sprzedałem wszystkie akcje Widzewa i przestałem być jego właścicielem. Udzielałem natomiast pożyczek Widzewowi, co jest potwierdzone na piśmie. Dzięki temu klub mógł normalnie funkcjonować, piłkarze mogli trenować i grać. Gdyby tych pożyczek nie było, Widzew wtedy przestałby istnieć. Dług wobec mojej osoby był spłacany nie przez łódzkich działaczy, ale właśnie przez PZPN, który był gwarantem umów między moją firmą a Widzewem.

Andrzej Grajewski dodaje: - Nikt przy zdrowych zmysłach, a takim był i jest Michał Listkiewicz, nie przekazywałby pieniędzy omijając wierzycieli i komornika. Po prostu PZPN respektował poświadczone notarialnie umowy. Rewelacje prokuratury nie mają żadnych podstaw prawnych. Będę dążył do wyjaśnienia sprawy. Prokuratorzy też nie mogą czuć się bezkarni.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto