Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Bogdanka Łęczna - ŁKS 1:2 (1:0) - Przebili wyczyn Manchesteru z Nou Camp

Marek Kondraciuk
Jeszcze w 90+2 cieszyli się rywale, ale dwie minuty później w euforii byli łodzianie
Jeszcze w 90+2 cieszyli się rywale, ale dwie minuty później w euforii byli łodzianie Krzysztof Szymczak
ŁKS w niezwykle dramatycznych okolicznościach zapewnił sobie zwycięstwo w wyjazdowym meczu z Bogdanką Łęczna. Jeszcze w 90 minucie łodzianie przegrywali! Jednak dwie bramki Rafała Kujawy w doliczonym czasie gry przyniosły sukces drużynie ŁKS.

Gole w przedłużonym czasie gry padaj dość często, ale całkowite odwrócenie losów meczu po regulaminowych 90 minutach zdarza się niezwykle rzadko. Mecz w Łęcznej nasunął jednoznaczne skojarzenie ze spotkaniem z wyżyn światowego futbolu.

W finale Ligi Mistrzów 1999, na Nou Camp w Barcelonie, Manchester United przegrywał z Bayernem 0:1 (Mario Basler 6), ale w 90+1 Teddy Sheringham i w 90+2 Ole Gunnar Solsjarer zapewnili zwycięstwo mistrzowi Anglii! Źródła podają różnie minuty, w których padły gole, ale Międzynarodowe Stowarzyszenie Historyków i Statystyków Futbolu przyjmuje właśnie takie. Ełkaesiacy w Łęcznej przebili więc niezwykły wyczyn Czerwonych Diabłów, bo szalę zwycięstwa przechylili dopiero w 90+3 i 90+4 min!

Drużyna trenera Andrzeja Pyrdoła pojechała do Łęcznej bez pięciu zawodników z podstawowej jedenastki (Jakuba Koseckiego, Marcina Mięciela, Bartosza Romańczuka i Marcina Smolińskiego wykluczyły kontuzje, a Piotra Klepczarka kartki). Remis usatysfakcjonowałby więc łodzian.

Lepiej zaczęli górnicy i przez 10 minut przeważali. Najwięcej kłopotów sprawiał łodzianom tercet Ricardinho - Dejan Miloseski - Nildo. Aktywny był zwłaszcza ten pierwszy, dynamiczny, błyskotliwy drybler, wychowanek Santo Andre, a ostatnio napastnik Mogi Mirim. 21-letniemu Brazylijczykowi wróżymy szybką karierę zapewne nie w Łęcznej, ale od nowego sezonu w którymś z klubów ekstraklasy.

Po 10 min inicjatywę przejęli jednak ełkaesiacy. Rafał Kujawa strzelił niecelnie (11 min), Artur Golański, grający po raz pierwszy tej wiosny w wyjściowym składzie, też nie zaskoczył z dystansu (15) bramkarza Sergiusza Prusaka.

Kontra Miloseskiego, byłego widzewiaka, w 26 min zakończyła się potężnym uderzeniem Nildo z woleja, na szczęście dla ŁKS za wysoko. Cztery minuty później było już jednak 1:0. Ricardinho ruszył z piłką z połowy boiska. Golański nie zdołał przerwać jego akcji i Brazylijczyk zagrał do Miloseskiego, który strzałem z 15 m zdobył prowadzenie. Piłka po strzale Macedończyka trafiła jeszcze w nogi Mariusza Mowlika, myląc Bogusława Wyparłę.

Największy problem trener Pyrdoł miał z obsadą roli napastnika. Postawił na Macieja Bykowskiego, ale od początku widać było, że bardziej odpowiada mu gra w drugiej linii. Pod koniec pierwszej połowy jako napastnik zaczął grać Golański, a Bykowski zajął jego miejsce w pomocy. W 45 min "Golo" był bliski zdobycia gola. Marcin Kaczmarek zagrał do niego prostopadle i Artur znalazł się sam przed bramkarzem. Nie miał jednak pomysłu, jakim sposobem go pokonać, spróbował minąć, ale stracił kontrolę nad piłką, przejął ją przy linii końcowej i ostatecznie stracił. To była wprost idealna sytuacja do zdobycia bramki.

Od 60 minuty miejsce w ataku zajął Rafał Kujawa i 3 min później, po asyście Golańskiego, był sam na sam z Sergiuszem Prusakiem. Strzelił z pierwszego uderzenia i niestety obok bramki.

Najlepiej w ŁKS funkcjonował środek obrony, gdzie Mowlik i Michał Łabędzki toczyli twarde pojedynki z silnym i dynamicznym Nildo, a także środek drugiej linii, gdzie rządził i dzielił znakomicie dysponowany Krzysztof Mączyński, a ciężką i efektywną pracę w defensywie wykonywał Dariusz Kłus. Mączyński stwarzał zagrożenie uderzeniami z wolnych. Prusak miał kilkakrotnie (m.in. w 58, 66, 84 min) kłopoty i z trudem uchronił zespół przed stratą bramki.

W 67 min trener Pyrdoł wprowadził do gry 18-letniego Patryka Kubickiego, który zadebiutował w ligowym meczu w ŁKS. Początkowo Patryk był spięty, ale widać było, że jego atutem jest technika. W końcówce stał się czwartym zawodnikiem łódzkiego zespołu w tym meczu, po Bykowskim, Golańskim i Kujawie, który zagrał jako wysunięty napastnik.

Mimo przewagi w drugiej połowie łodzianie wciąż przegrywali 0:1. W 66 min Mowlik skakał do wysokiej piłki przy słupku, ale przegrał główkę z Pawłem Sasinem. Trzy minuty później Mowlik walczył z Nildo i Brazylijczyk upadł, ale sędzia nie dopatrzył się przewinienia łodzianina. W 79 min Mączyński uderzył z wolnego, podyktowanego za faul byłego zawodnika ŁKS Pawła Magdonia na Kubickim 18 m od bramki, ale trafił w mur. Piłkę przejął Bykowski i zdobył gola, ale sędzia odgwizdał spalonego, choć wydawało się, że bramka padła prawidłowo. Bogdanka w drugiej połowie nie stworzyła ani jednej klarownej sytuacji podbramkowej, choć Ricardinho wykreował kilka składnych ataków. W 84 min Radosław Bartoszewicz sfaulował Kłusa i zobaczył drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę). Napór ŁKS wzrósł.

Sędzia przedłużył spotkanie o 4 minuty. Ełkaesiacy z imponującą determinacją rzucili się do ataku. W 90 min trener Pyrdoł wprowadził do gry Marcina Adamskiego (pierwszy występ wiosną) z zadaniem walki w powietrzu na środku ataku.

Horror zaczął się w ostatnich minutach przedłużonego czasu gry. W 90+3 min szarżę Łabędzkiego prawą stroną przerwał były zawodnik ŁKS Mariusz Zasada. Spod linii bocznej, 40 m od bramki, precyzyjnie dośrodkował Mączyński, a Kujawa główkował o słupek do siatki!

Wydawało się, że remis to już apogeum szczęścia ŁKS w tym meczu. A jednak łodzianie zerwali się do ataku raz jeszcze! W polu karnym piłkę przejął Kujawa i tuż przed upływem 4 minuty przedłużonego czasu gry zdobył zwycięskiego gola!

- To wspaniałe, że zdołaliśmy wygrać - powiedział po meczu, jeszcze na płycie boiska, uradowany trener Pyrdoł. - To był imponujący zryw i cieszę się, że moi zawodnicy mieli w sobie tyle wiary w zwycięstwo.

Kilkuset łódzkich kibiców przeżyło niesamowite uniesienie. Tysiąc miejscowych wytworzyło na trybunach stan wrzenia. Piłkarze Bogdanki także nie mogli pogodzić się z porażką. Tomas Pesir zobaczył czerwoną kartkę za niesportowe zachowanie. Górnicy protestowali, że gol nie powinien być uznany. - Najpierw była nakładka, a później Kujawa pomógł sobie ręką przyjmując piłkę - mówił po meczu Magdoń.

Sędzia jednoznacznie pokazał, że jest przekonany o słuszności swojej decyzji i zwycięstwo ŁKS stało się faktem.

Bogdanka Łęczna - ŁKS 1:2 (1:0)
Gole: 1:0 Dejan Miloseski 29, 1:1 Rafał Kujawa 90+3, 1:2 Rafał Kujawa 90+4.
Sędziował: Jarosław Chmiel (Warszawa).
Widzów: 1,5 tysiąca
Bogdanka: Prusak - Sasin, Sołdecki, Magdoń I, Zasada - Ricardinho, Miloseski, Bartoszewicz III84, Nowak, Paweł Kaczmarek (71, Nazaruk I) - Nildo (88, Pesir I90+4). Trener: Mirosław Jabłoński.
ŁKS: Wyparło - Gieraga, Łabędzki, Mowlik, Woźniczka (89, Adamski) - Marcin Kaczmarek, Golański (67, Kubicki), Kłus, Mączyński, Kujawa (90+6, Seweryn) - Bykowski I. Trener: Andrzej Pyrdoł.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto