Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Afera o Cityrunnera

Paweł Patora
Pierwszy niskopodłogowy tramwaj przechodzi już próby  na ulicach  miasta	fot. paweł nowak
Pierwszy niskopodłogowy tramwaj przechodzi już próby na ulicach miasta fot. paweł nowak
Odkąd dwa tygodnie temu „Dziennik” ujawnił wyniki kontroli NIK, podczas której stwierdzono, że spółka Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacyjne zbyt pochopnie kupiła od firmy „Bombardier” 15 ...

Odkąd dwa tygodnie temu „Dziennik” ujawnił wyniki kontroli NIK, podczas której stwierdzono, że spółka Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacyjne zbyt pochopnie kupiła od firmy „Bombardier” 15 nowoczesnych tramwajów o nazwie Cityrunner (miejski biegacz), w Łodzi rozgorzał spór o zasadność tej transakcji.

Czy spółkę, utrzymywaną przecież z podatków łodzian i opłat pasażerów za przejazdy, stać na wydanie aż 175 mln zł tylko po to, by unowocześnić jedną linię tramwajową?

Radni z klubu Porozumienia Samorządowego Prawicy zarzucają zarządowi miasta niegospodarność i żądają spowodowania, by MPK wycofało się z umowy kupna. Włodzimierz Sitek, członek zarządu miasta odpowiedzialny m.in. za komunikację.

twierdzi, że decyzja o zakupie Cityrunnera była znakomita i równie dalekowzroczna, jak ta sprzed lat, o przebudowie ulicy Piotrkowskiej.

Jak zatem jest naprawdę? Potrzebny jest Łodzi taki supernowoczesny tramwaj, czy nie? Za biedni na luksus
czy na prowizorkę?

– Jesteśmy na tyle biednym miastem, że nie stać nas na stosowanie rozwiązań przejściowych – twierdzi prezes MPK Czesław Rydecki. – Musimy mieć produkt najlepszy i najtrwalszy.

– Nie stać nas na luksus, którego nie będziemy w stanie w pełni wykorzystać, bo na łódzkich torowiskach tramwaj ten nie rozpędzi się tak, jak by mógł – mówi radny prawicy Włodzimierz Tomaszewski.

– Na Boga! Trzeba się troszkę opamiętać! Budżet miasta już jest przekroczony w 40 procentach – dodaje radny Paweł Dziwisz (PSP).

Prezes MPK tłumaczy, że nowoczesne tramwaje opłaciło się kupić, bo chociaż jednorazowy wydatek jest duży, to jednak koszty eksploatacji taboru będą minimalne. Praktycznie odpadają remonty. Łódzkie MPK sprawdziło to na autobusach. Dzięki zakupowi w ostatnich siedmiu latach 241 nowoczesnych autobusów marek Mercedes i Volvo, jednostkowe koszty firmy, jak zapewnia jej prezes, należą teraz do najniższych w Polsce.

Włodzimierz Sitek jest przekonany, że wprowadzenie tramwaju niskopodłogowego stanie się impulsem do stopniowego, systematycznego unowocześniania taboru tramwajowego w Łodzi.

– Weszliśmy w okres powrotu do tramwajów – mówi prof. Wojciech Suchorzewski, kierownik Zakładu Inżynierii Komunikacyjnej w Instytucie Dróg i Mostów Politechniki Warszawskiej. – Wystarczy przyjrzeć się miastom francuskim, angielskim czy niemieckim. W Berlinie Zachodnim odbudowuje się tramwaj, pochopnie zlikwidowany 30 czy 40 lat temu. W najnowszych dokumentach Unii Europejskiej dotyczących komunikacji miejskiej tramwaj jest uznawany za rozwiązanie najsensowniejsze ekonomicznie. I nie chodzi o budowanie nowych systemów. Żadne tunele czy estakady! Chodzi o normalny tramwaj o podwyższonym standardzie. Jest znacznie tańszy od metra. Właśnie kończy się projekt dwudziestokilometrowej linii nowoczesnego tramwaju na trasie Katowice – Bytom. Za te same pieniądze można by wybudować zaledwie pół kilometra metra.

Na łódzkiej trasie W-Z

W Łodzi, według planów Zarządu Miasta i MPK, nowy tramwaj ma łączyć Widzew z Retkinią. Na celowość wprowadzenia nowoczesnego tramwaju na tę właśnie trasę wskazało studium opracowane 5 lat temu na zlecenie MPK przez zespół ekspertów pod kierunkiem prof. Suchorzewskiego.

– Ta trasa najbardziej nadaje się do tego celu – tłumaczy prezes Rydecki – bo w 95 procentach przebiega po wydzielonym torowisku. W przyszłości na wschód Łodzi będą prowadziły zjazdy z autostrad, więc wzmożony ruch samochodów na Rokicińskiej i Piłsudskiego wykluczy możliwość funkcjonowania komunikacji autobusowej. Tramwaj jest więc tu najlepszym rozwiązaniem.

– Tylko że według Najwyższej Izby Kontroli przystosowanie infrastruktury do wprowadzenia Cityrunnera będzie kosztowało 70 milionów złotych – denerwuje się radny Paweł Dziwisz.

– Czesław Rydecki twierdzi, że po torach na trasie Retkinia – Widzew już teraz może jeździć „miejski biegacz”. – Przykro jest stawiać nowe meble na starą podłogę, więc wyremontowaliśmy tory – mówi prezes. Dodaje, że unowocześniono też przystanki. Przede wszystkim podniesiono je. Dzięki temu łatwiej jest wsiadać do tramwaju, ale przede wszystkim jest bezpieczniej. Wysokie krawężniki i barierki sprawiają, że żaden samochód nie wjedzie w grupę oczekujących pasażerów.

Szybki biegacz wśród spacerowiczów

Poważnym problemem jest obecność na trasie Widzew – Retkinia, oprócz linii „10”, którą ma obsługiwać Cityrunner, także innych linii, a na nich długo jeszcze będą jeździły stare wozy sprzed wielu lat.

– Jeśli nowy tramwaj znajdzie się między starymi, to będzie musiał dostosować swą prędkość do najwolniejszego – mówi Wojciech Michalski, radny prawicy, dyrektor Biura Rozwoju Regionalnego w Łodzi. – To tak jak w kolumnie samochodów: jeden stary maluch może zatrzymać najlepsze auta.

– To jest pojazd o wybitnie dobrych cechach technicznych, ale puszczenie go w sieć tramwajów obecnie istniejących jest wielkim nieporozumieniem – mówi o Cityrunnerze prof. Cezary Szczepaniak, dyrektor Instytutu Pojazdów Politechniki Łódzkiej. – Musi on poruszać się po specjalnie wydzielonych torowiskach, żeby nie wlókł się za starymi tramwajami. W tym celu jednak konieczna jest całkowita zmiana organizacji sieci tramwajowej w mieście.

Czesław Rydecki zauważa, że zmiana taka nie będzie możliwa bez akceptacji społecznej. Liczy na to, że łatwiej ją uzyska, gdy łodzianie polubią „Miejskiego biegacza”. Prof. Suchorzewski twierdzi, że w niektórych miastach zachodnich po wprowadzeniu pierwszych tramwajów tej klasy, władze samorządowe, pod naciskiem mieszkańców, kupowały następne.

– Najważniejszymi atutami nowego tramwaju są komfort i bezpieczeństwo jazdy, a nie maksymalna prędkość, jaką będzie osiągał – mówi prezes Rydecki. – W mieście i tak nie można jechać szybciej, niż pozwalają na to przepisy ruchu drogowego. Istotniejsza jest prędkość komunikacyjna, a więc ta, jaką pojazd osiąga po wliczeniu czasu oczekiwania na przystankach i innych postojach. Prędkość ta wzrośnie z 20 do 24 kilometrów na godzinę.

Tramwaj ten, według założeń, umożliwi szybsze przemieszczanie się pasażerów. Nie będą już musieli wspinać się po schodach, ani tłoczyć przy wejściu, gdyż drzwi będą szersze niż w starych wagonach. Ponadto „miejski biegacz” ma być wyposażony w czujniki, które umożliwią motorniczemu wymuszenie korzystnej dla tego tramwaju zmiany świateł na skrzyżowaniach, początkowo tylko na dwóch, potem na następnych.

Radni prawicy sceptycznie odnoszą się do tych zapowiedzi. Argumentują, że dopóki nowe tramwaje będą jeździć między starymi, wszystkie te zalety nie będą wykorzystane, a tak radykalna zmiana organizacji ruchu, by stare wozy wyprowadzić z trasy Widzew – Retkinia, nastąpi przecież nieprędko.

Beztroska i niegospodarność?

Najbardziej bulwersuje opozycyjnych radnych – jak to określają – rażąca beztroska i niegospodarność zarządu miasta, który przyzwolił na zbyt łatwe wyprowadzenie wielu milionów złotych z kasy MPK – spółki, która jest przecież własnością miasta. Powołują się przy tym na ustalenia Najwyższej Izby Kontroli.

Przypomnijmy, że zdaniem NIK fakt, iż w ocenie fachowców oferta firmy Bombardier minimalnie różniła się od oferty firmy Alstom, stwarzał dogodną sytuację do prowadzenia dalszych rozmów i „wytargowania” niższej ceny. MPK tymczasem zanadto pośpieszyło się z podpisaniem kontraktu.
Radni Porozumienia Samorządowego Prawicy są też oburzeni, że zarząd miasta zgodził się, co wykryła NIK, na przyspieszony odpis amortyzacyjny za zakupiony tabor, stosowany w MPK.

– Im spółka kupi drożej, tym jest dla niej lepiej, bo miasto zwróci jej większe odpisy amortyzacyjne. Dla łodzian jest to ewidentny koszt – zauważa Wojciech Michalski.

Opozycyjni radni zarzucają ponadto spółce MPK i zarządowi miasta, że zlekceważona została oferta firmy Alstom, złożona co prawda po zakończeniu przetargu, ale niezwykle atrakcyjna cenowo. Firma ta oferowała sprzedaż tramwaju o zbliżonych przecież parametrach do Cityrunnera po około 5 mln zł, jak twierdzą radni, podczas gdy produkt Bombardiera ma kosztować nawet ponad 8 milionów, jak domyślają się radni, bo ceny im nie podano.

– Przepłacamy o 45 milionów – alarmują. Żądają więc unieważnienia umowy podpisanej przez MPK z firmą Bombardier i podpisania nowego kontraktu, korzystniejszego dla miasta. Zaoszczędzone pieniądze pozwolą, jak wyliczyli, przywrócić ceny biletów tramwajowych i autobusowych z roku 2001 i całkowicie oddłużyć miejską służbę zdrowia.

– Cena zakupu Cityrunnera jest tajemnicą handlową, więc nie mogę jej ujawnić – mówi prezes Rydecki – ale zapewniam, że nie przekracza 7 milionów. Co do oferty złożonej przez Alstom już po zakończeniu przetargu, to nie nabraliśmy się na ten numer, gdyż znamy już doświadczenie Krakowa.

W grodzie pod Wawelem – jak dowiedzieliśmy się od Filomeny Serwil, rzecznika prasowego tamtejszego MPK – firma Alstom, która w 1997 roku przegrała z Bombardierem przetarg na pierwszą turę nowych tramwajów, do drugiego, wiosną 2001 roku, wystartowała oferując znacznie niższą cenę od konkurentów. Przetarg oczywiście wygrała, podpisała umowę przedwstępną, po czym, tuż przed upływem terminu, wycofała się z umowy. Trzeba było rozpisywać nowy przetarg. Podpisanie kontraktu (jednak z Bombardierem), opóźniło się o wiele miesięcy.

Czy to prototyp?

Łódzcy radni prawicy są wzburzeni również tym, że takiego modelu tramwaju Cityrunner, jaki ma jeździć w Łodzi, nie ma jeszcze nigdzie na świecie.

– To skandal – uważa Włodzimierz Tomaszewski – że sprowadza się nas do roli królików doświadczalnych i jeszcze każe się za to słono płacić! We wszystkich krajach jest tak, że prototypy daje się do testowania bezpłatnie!

Prof. Suchorzewski protestuje przeciw takiemu ujmowaniu sprawy. – Przecież dzisiaj tramwaje projektuje się pod zamówienie! – podkreśla.

– Wszystkie elementy tego tramwaju – silnik, system sterowania, system oświetlenia itp. – są seryjnie produkowane i zostały sprawdzone w wielu pojazdach. Ten tramwaj jest tylko inaczej składany, bo każde miasto może mieć własne wymagania, którym producent stara się sprostać.

Czy gdy kupuję komputer i chcę, by włożyć do niego inną pamięć i inną kartę graficzną, to znaczy, że otrzymam prototyp?

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Bydgoska policja pokazała filmy z wypadków z tramwajami i autobusami

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto