Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

8 marca dniem Manify

Emilia Białecka *Emkanabe*
Emilia Białecka *Emkanabe*
Dzień Kobiet nierozerwalnie wiąże się z problemem braku równości i równouprawnienia, dlatego świętują go zarówno kobiety, jak i mężczyźni.

8 marca jest dniem, w którym od siedmiu lat ulicami Łodzi przechodzi Manifa. I nie jest to wyraz frustracji szalonych feministek, lecz świadomych nierówności w sferach życia społecznego ludzi - zarówno kobiet, jak i mężczyzn.

O tym, co będzie tematem tegorocznej Manify, jakie są współczesne bolączki człowieka i jak będzie wyglądała Manifa, kiedy nie będzie trzeba wychodzić na ulice, by domagać się równouprawnienia rozmawiałam z Izabelą Desperak, socjolog, wykładowcą w Instytucie Socjologii Uniwersytetu Łódzkiego, założycielką Nieformalnej Grupy Gender i współorganizatorką łódzkiej Manify.

Emilia Białecka: Na Manifę przychodzą zarówno kobiety, jak i...mężczyźni. Mają więc wspólny cel, jaki?

Izabela Desperak: Łódzka Manifa ma taką specyfikę, że przychodzi na nią pół na pół kobiet i mężczyzn. Jest ten Dzień Kobiet, lecz nie jako święto kobiet czy manifestacja kobiet, tylko raczej święto równości i manifestacja na rzecz równości.

Tematem tegorocznej Manify jest podziemne państwo kobiet, dlaczego?

Łódzka Manifa będzie odnosiła się do problematyki aborcji i praw reprodukcyjnych. Ta Manifa będzie szła szlakiem państwa podziemnego, które jest nawiązaniem do filmu o tym samym tytule, poruszającego problem podziemia aborcyjnego. Łódź okazała się takim miastem, gdzie to hasło "Podziemne miasto kobiet, wstęp 2000 złotych" bardzo oddziałuje na publiczność. Mimo, iż film nie jest już w Łodzi grany, hasła wciąż powracają.

Jakie są inne, oprócz zakazu aborcji, współczesne problemy kobiet?

Istnieją mechanizmy, w których uczestniczą zarówno kobiety, jak i mężczyźni i są one na poziomie ponad decyzyjnością jednej osoby, z którymi kobiety się zmagają. Moje studentki mają na przykład dylemat związany z rozmowami kwalifikacyjnymi. Pojawia się on kiedy idą na rozmowę w sprawie pracy i pracodawca zadaje im pytanie: "czy masz chłopaka?". Oczywiście może ona powiedzieć, że nie ma, nie planuje mieć dzieci i tak dalej. Ale jak mu powie, że nie ma prawa o takie rzeczy pytać, to nie dostanie tej pracy. Często również studentki kończące studia, w przypadku rynkowych, dobrze płatnych kierunków, oczekują niższych od mężczyzn zarobków. One otrzymują taką informację z rynku pracy, że są mniej wycenione niż mężczyźni. I idąc na rozmowę kwalifikacyjną, studentka żąda dwa razy mniej niż student. Na krótszą metę ona wygrywa, bo dostanie pracę, a chłopak nie. Tylko on nie chciał pracować za pensję minimalną i w związku z tym on będzie szukał aż znajdzie taką za dwie pensje minimalne. To są takie pułapki, które na nas czekają z powodu nierówności, ale one nie są do rozwiązania na poziomie indywidualnym, tylko muszą być rozwiązywane na poziomie zbiorowym. Między innymi właśnie taką zbiorowością jest Manifa, w której bierze udział grupa osób, które łączy wspólna idea. Najpierw była Manifa w Warszawie, potem w Łodzi, to jest zakaźna działalność, pokazuje właśnie, że jest to zbiorowe.

Jaki wpływ na społeczeństwo mają te akcje?

Myślę, że to, że ósmego marca odbywają się Manify wpłynęło bardzo poważnie na postrzeganie problematyki przez wszystkich ludzi nie myślących na co dzień o kobiecości i męskości. Bo chociażby tego dnia media zaczęły o nas mówić i pisać i to jest już inaczej niż ten goździk i rajstopy... Pojawiają się te postulaty, które przedtem były ukryte przed szeroką publicznością, każdy może zobaczyć ósmego marca w telewizji, że są kobiety, które domagają się równości. Że są mężczyźni, którzy maszerują z tymi kobietami. Chcą równości, no to znaczy, że chyba jej nie mają...

Spoglądając z perspektywy czasu, wiele się zmienia na korzyść kobiet. Co jest potrzebne, by mogły nastąpić zmiany?

Z jednej strony jest potrzebne na przykład ustawodawstwo, które nam w tym pomoże, tak jak na przykład domagamy się parytetu kobiet i mężczyzn na listach wyborczych, ale potrzebne są też idące za ustawami zachowania zbiorowe - zmiana zwyczajów, obyczajów czy mentalności. Weźmy przykład urlopów ojcowskich. Ojcowie mogą brać urlopy wychowawcze w Polsce od 1996 roku i tego nie robią. I teraz dopiero, jak się pojawia urlop ojcowski będący, jak gdyby dodatkiem do urlopu macierzyńskiego pojawiają się kampanie na temat rodzicielstwa ojców. W każdej nawet kolorowej gazecie czytamy o tym, że jakiś facet weźmie urlop ojcowski. Nawet mimo, iż jego żona nie jest nawet w ciąży, albo w ogóle nie ma żony. Okazuje się więc, że nawet jak pojawia się przepis, który pozwala na przykład na równi sprawować obowiązki rodzicielskie przez kobiety i mężczyzn, to być może musi dorosnąć następne pokolenie, żeby to zmienić. Poza tym muszą się od kogoś nauczyć, że można inaczej...

Czy jest szansa, że kiedyś nie będzie trzeba robić manifestacji?

Kiedy ten problem nierówności zniknie, będzie można robić takie manifestacje, jak na dwudziestolecie odzyskania niepodległości. Być może kiedyś nie będzie trzeba postępować w ten sposób. Będziemy mogły tylko na przykład składać kwiatki pod pomnikami naszych patronek.

Czego w tym dniu życzyłaby Pani naszym użytkowniczkom?

Nie tylko w Dniu Kobiet i nie tylko kobietom, wszystkim życzę równości. Równość kobiet i mężczyzn jest potrzebna i jednym i drugim. Im więcej będziemy mieć tej równości, tym lepsze będziemy mieli społeczeństwo. Im więcej będziemy mieć sfer równości, tym mniejsze będą obszary nierówności, no i tego nam wszystkim życzę.


VII Łódzka Manifa wyruszy dziś o godzinie 16 z pasażu Schillera.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Maturzyści zakończyli rok szkolny. Czekają na nich egzaminy maturalne

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto