Manifestowali w ten sposób swoje niezadowolenie z braku porozumienia władz Łodzi z klubem w sprawie budowy nowego obiektu przy al. Piłsudskiego.
Gdy dotarli na Piotrkowską 104, wyszła do nich Luiza Stasiak-Gąsiorek, dyrektor Wydziału Sportu UMŁ. Kibice złożyli na jej ręce pismo, w którym domagają się m.in. spełnienia przedwyborczych obietnic związanych z budową nowego stadionu na Widzewie (miasto miało wydzierżawić klubowi teren za symboliczną kwotę i przebudować układ komunikacyjny wokół). Kategorycznie protestują też przeciwko powstaniu miejskiego stadionu przy al. Unii.
- Odebrałam list od kibiców i przekażę go adresatom, czyli pani prezydent, przewodniczącemu Rady Miejskiej oraz przewodniczącym klubów radnych - mówiła Luiza Stasiak-Gąsiorek.
Przed bramą urzędu kibice rozpalili race i głośnym skandowaniem domagali się od prezydent Hanny Zdanowskiej konkretnych działań.
Obejrzyj film "Chcemy stadionu"
- Dziś jest nas tysiąc, ale następnym razem możemy się tu pojawić w 3 razy większej grupie i w środku tygodnia - mówili fani łódzkiej drużyny. - Dlaczego inne miasta mogą mieć piękne i nowoczesne stadiony, a Łódź nie? Przed wyborami rozmowy i deklaracje były zupełnie inne. Nie pozwolimy sobą manipulować, jesteśmy zdeterminowani i możemy zorganizować takie protesty, jakie pani Zdanowskiej się nie śniły.
Grupa kibiców od początku była eskortowana przez policję. Nie doszło do żadnych incydentów. Sprzed urzędu kibice ruszyli na dworzec Łódź Fabryczna. Tam czekał na nich pociąg, którym o godz. 9.50 wyjechali do Poznania na mecz Widzewa z Lechem.
Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?