Chodzi o właz do studzienki na ul. Nowe Sady, w pobliżu skrzyżowania z ul. Waltera- Jankego. 12 marca pan Krzysztof wpadł tam do dziury i uszkodził swoją lancię kappa. Straty oszacowano na 3,2 tys. zł.
- Według naszych map, właz prowadzi do kanału deszczowego należącego do ZWiK - zaznacza Aleksandra Kaczorowska z biura prasowego Zarządu Dróg i Transportu w Łodzi. - Informację o naszych ustaleniach oraz dokumentację związaną z kraksą taksówkarza, w wyniku której uszkodził swoje auto, przesłaliśmy do ZWiK.
Wyjaśniła się też inna tajemnicza sprawa. Po interwencji pana Krzysztofa, ktoś zalał asfaltem właz do studzienki i nikt się do tego nie przyznawał. Według Aleksandry Kaczorowskiej, operacji tej dokonała firma, z którą ZDiT ma podpisaną umowę na łatanie dziur w jezdni. Otóż robotnicy naprawiający drogi w rejonie ul. Nowe Sady zalali też zapadniętą studzienkę, aby kolejne auta w nią nie wpadły. Tymczasem właz miał być zasłonięty do czasu wyjaśnienia, do kogo on należy.
- Jestem zdumiony, że tak długo trwało ustalanie właściciela włazu pośrodku jezdni - komentuje poszkodowany taksówkarz Krzysztof Jędrzejowski. - Mam nadzieję, że ta kołomyja wreszcie się skończy i będę mógł liczyć na wypłatę odszkodowania.
Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?