Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

ZWiK zapomniał, że ma studzienkę

Wiesław Pierzchała
Drogowcom udało się ustalić, do kogo należy zapadnięty właz, na którym łódzki taksówkarz uszkodził samochód. Trwało to kilka tygodni. Zakład Wodociągów i Kanalizacji zapewniał wcześniej, że z włazem do studzienki nie ma nic wspólnego.

Chodzi o właz do studzienki na ul. Nowe Sady, w pobliżu skrzyżowania z ul. Waltera- Jankego. 12 marca pan Krzysztof wpadł tam do dziury i uszkodził swoją lancię kappa. Straty oszacowano na 3,2 tys. zł.

- Według naszych map, właz prowadzi do kanału deszczowego należącego do ZWiK - zaznacza Aleksandra Kaczorowska z biura prasowego Zarządu Dróg i Transportu w Łodzi. - Informację o naszych ustaleniach oraz dokumentację związaną z kraksą taksówkarza, w wyniku której uszkodził swoje auto, przesłaliśmy do ZWiK.

Wyjaśniła się też inna tajemnicza sprawa. Po interwencji pana Krzysztofa, ktoś zalał asfaltem właz do studzienki i nikt się do tego nie przyznawał. Według Aleksandry Kaczorowskiej, operacji tej dokonała firma, z którą ZDiT ma podpisaną umowę na łatanie dziur w jezdni. Otóż robotnicy naprawiający drogi w rejonie ul. Nowe Sady zalali też zapadniętą studzienkę, aby kolejne auta w nią nie wpadły. Tymczasem właz miał być zasłonięty do czasu wyjaśnienia, do kogo on należy.

- Jestem zdumiony, że tak długo trwało ustalanie właściciela włazu pośrodku jezdni - komentuje poszkodowany taksówkarz Krzysztof Jędrzejowski. - Mam nadzieję, że ta kołomyja wreszcie się skończy i będę mógł liczyć na wypłatę odszkodowania.

od 16 lat
Wideo

Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto