Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zmiana w ŁKS wyszła im na dobre

(pas)
Jakub Kosecki był nie do zatrzymania.
Jakub Kosecki był nie do zatrzymania. fot. Łukasz Kasprzak
Przesunięcie Jakuba Koseckiego w drugiej połowie meczu z Odrą do ataku pomogło piłkarzom ŁKS odnieść siódme zwycięstwo z rzędu.

Piłka nożna jest grą z wieloma zmiennymi. Nie można się trzymać utartych schematów, raz wypracowanej taktyki. Trzeba analizować, szukać najlepszych sposobów na odniesienie zwycięstwa.

Trener Andrzej Pyrdoł nie próżnował. W szatni podczas przerwy przemyślał występ swojego zespołu w pierwszej połowie meczu i wyciągnął słuszne wnioski.

Trzeba było coś zrobić, bo Odra groźnie atakowała, miała dogodne sytuacje do zdobycia gola. Trzeba było przejąć inicjatywę i przesunąć grę na jej połowę. Co zrobił szkoleniowiec? Zamienił pozycjami Rafała Kujawę i Jakuba Koseckiego. I ta zmiana wyszła zespołowi na dobre.

Kujawa być może poczułby się pewnie w roli napastnika, gdyby w pierwszej połowie wykorzystał sytuację sam na sam. Niestety, przegrał pojedynek z bramkarzem rywali i jego impet znacznie osłabł. Kosecki na lewym skrzydle, pilnowany pieczołowicie, nie mógł wykorzystać swojego wielkiego atutu, jakim jest szybkość.

Po zmianie stron był jak prawdziwe łódzkie żądło. Wszędobylski, szukający gry, sprawiał moc kłopotów defensywie Odry. Czekał na dokładne podanie, które pozwoli mu wyprzedzić obrońcę Odry i znaleźć się w sytuacji sam na sam. W końcu jego konsekwencja i upór zostały nagrodzone. Po znakomitym prostopadłym zagraniu starającego się pełnić rolę libero Michała Łabędzkiego, wyprzedził kryjącego go rywala, wykorzystał sytuację sam na sam z bramkarzem i ustalił wynik meczu.

Kujawa z kolei na lewej pomocy rozegrał bodaj najlepsze 45 minut w rundzie jesiennej. Nie dał rozwinąć skrzydeł rywalom, sam często uczestniczył w szybkich wymianach piłek, zmusił wodzisławian do cofnięcia się na własną połowę.

Mecz z Odrą pokazał, że Dariusz Kłus w roli defensywnego pomocnika jest trudny do zastąpienia. On spaja grę formacji, potrafi jak nikt zatrzymać atak rywali w środku pola. Bartosz Romańczuk, który już był bocznym pomocnikiem i reżyserem poczynań zespołu, znacznie lepiej sprawdza się w grze ofensywnej niż defensywnej. W drugiej linii dzielił i rządził Marcin Smoliński, któremu widać to wyraźnie, gra w środkowej strefie odpowiada znacznie bardziej niż na boku pomocy.

W każdym razie kolejny mecz dowiódł, że w zespole ŁKS tkwią spore rezerwy. Kadrowe roszady nie przeszkadzają drużynie w odnoszeniu zwycięstw. Widać, że to nie jest zespół mazgajów, tylko piłkarzy świadomych swoich celów, którzy potrafią walczyć, nie odstawiając nogi i co najważniejsze wygrywających mecz za meczem.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto