Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wyborca z łapanki

Magdalena Grochowalska
Piotr Szulc i Anna Drath z SLD należą do aktywnych wolontariuszy
Piotr Szulc i Anna Drath z SLD należą do aktywnych wolontariuszy
Od wielu dni na ul. Piotrkowskiej w Łodzi trwa gorączkowe zbieranie podpisów na kandydatów do Sejmu i Senatu. Postanowiliśmy sprawdzić, jak ono się odbywa. Przy budynku PCK stoi stolik z logo SLD.

Od wielu dni na ul. Piotrkowskiej w Łodzi trwa gorączkowe zbieranie podpisów na kandydatów do Sejmu i Senatu. Postanowiliśmy sprawdzić, jak ono się odbywa. Przy budynku PCK stoi stolik z logo SLD. Ubrany na czarno, efektowny młodzian w przeciwsłonecznych okularach zagradza drogę:

- Czy nie zechciałaby pani poprzeć niesamowitą partię - zachwala i odgoniony niechętnie ustępuje przejścia.

- Nikogo nie nagabujemy, kto chce, to się wpisuje - mówi Krzysztof Kuszej, który nieco dalej, w podziemiach pod „Centralem” wraz z kolegą także zbiera podpisy na SLD. Przez godzinę urzędowania na listę wpisało się 6 osób. Sami starsi i w średnim wieku.

- Ludzie są czasami agresywni - mówi. - Poprzedniego dnia jedna z przechodzących kobiet uderzyła naszą koleżankę. Najpierw bez powodu naubliżała jej, a potem rzuciła się z pięściami. Musieliśmy ruszyć jej na pomoc.

Ulica Piotrkowska przy Klubie Nauczyciela. Wolontariusze SLD rozdają kalendarzyki z wizerunkiem Krzysztofa Baszczyńskiego.

- Czasami podchodzimy do przechodniów - przyznaje Piotr Tabachowicz, absolwent Wydziału Nauki o Wychowaniu UŁ, członek Związku Nauczycieli Polskich - ale nikogo nie ciągniemy na siłę. Zresztą ludzie są różni. Od zwolenników czasem aż się trudno uwolnić, a przeciwnicy po pijanemu potrafią nam naubliżać.

Kilka kroków dalej, pod murem rozłożył się AWS. Starszy pan przy stoliku cierpliwie czeka, aż ktoś podejdzie. Poprzedniego dnia inny pan zaczepiał przechodniów i wciskał im do rąk ulotki partii.

Najmłodszy z wpisanych na liście ma 40 lat, reszta to emeryci. Młodzieży - brak.

- Są tacy, co się przysiadają i użalają na rząd. Mają pretensję do AWS o wyprzedaż majątku narodowego, zamykanie fabryk, upadek przemysłu. Tylko słucham, bo cóż mogę zrobić...? - wzrusza ramionami Jan Majchrowski, społecznik i sympatyk AWS.

Od ul. Zamenhofa trudno przejść. Co krok ktoś zaczepia, łapie za rękę: najpierw młoda dziewczyna wciska reklamówkę sklepu, ktoś inny sprzedaje krzyżówki, Rumunka woła o grosik. Kilka metrów dalej stolik Platformy Obywatelskiej.

- Jesteśmy aktywni - przyznają wolontariusze. - Oprócz tego, że tu stoimy, to w piątki jeździmy też po całej Łodzi. W ubiegłym tygodniu byliśmy na Widzewie, w tym wybieramy się do Tuszyna. W niedzielę staliśmy przed Ogrodem Botanicznym - wylicza Tomasz Sadzyński. - Czasami bywa sympatycznie, np. na Widzewie jeden z panów poprosił nas do domu, bo zapomniał wziąć ze sobą dowód. Poszliśmy.

Na miejscu wpisał się nie tylko on, ale i jego żona...
Z zebranych od rana podpisów wynika, że i Platformę popierają tylko ludzie starsi...

Przy stoliku siada poseł Iwona Śledzińska-Katarasińska.
- Poświęciłam swój urlop - mówi - przychodzę tu codziennie, po dyżurze w biurze poselskim. Ludzie jednak cały czas traktują mnie jak urzędującego posła i nawet tu, na ulicy proszą o załatwienie swoich spraw.

Naprzeciwko „Hortexu” dwaj chłopcy ze Stowarzyszenia Młodej Lewicy Demokratycznej zaczepiają przechodniów.

- Może pan się podpisze? - pytają podsuwając pod nos listę, jednak odganiani grzecznie przepraszają i odchodzą.
W ciągu 30 minut zebrali 6 podpisów.

- Stoimy tu po 5-6 godzin dziennie. Ludzie znają nas z widzenia, mówią „dzień dobry”, pozdrawiają - cieszy się Cezary Szydłowski.

- Czasami przechodnie bywają rozdrażnieni, bo co chwila ich ktoś zaczepia, ja to rozumiem - przyznaje Oskar Sowa. - Niektórzy myślą, że zbieramy na powodzian i mówią, że już dali.

Chłopcy wypatrują też z tłumu młodych twarzy i rozdają ulotki stowarzyszenia, ale większość przechodniów mija ich obojętnie lub kiwa przecząco głową.

Przy ul. Piotrkowskiej 61 siedzą społecznicy „Prawa i Sprawiedliwości”. Gdy widzą zainteresowanie, zrywają się z krzeseł i ustępują miejsca.

- Łapanki nie mają sensu, bo jak ktoś nie chce, to i tak nie podpisze - mówi Bogusław Pawlak. - Póki co, wymieniamy się ulotkami z konkurencją. Na razie agitowali nas Zieloni i Mormoni - śmieje się.

Przed „Siódemkami” dopadają nas dziewczęta rozdające reklamówki i wolontariusze zbierający pieniądze na powodzian, koło placu Rubinsteina agitują panienki zbierające podpisy na Platformę Obywatelską: wciskają długopisy i podsuwają pod nos listę. Odgonione dopadają do kolejnego przechodnia i proszą o podpis.

Jako ostatni, przy pl. Wolności stoi stolik Ligi Rodzin Polskich. Na dużej planszy orzeł w koronie i napis „Niech żyje Polska”. Starszy pan namawia na wzięcie udziału w jakimś zebraniu. Zainteresowani to wyłącznie starsi ludzie. Tłum młodych obojętnie mija wszystkie stanowiska.

- Poparliście kogoś? Idziecie na wybory? - pytam grupkę młodzieży.

- Nie - odpowiadają zgodnie.

- A ja się podpisałem, ale nie pamiętam na jaką partię - mówi chłopak z kolczykiem w nosie. - Tak się do mnie przyssali, że głupio mi było odmówić...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Zmiany w rządzie. Donald Tusk przedstawił nowych ministrów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto