Od wielu dni na ul. Piotrkowskiej w Łodzi trwa gorączkowe zbieranie podpisów na kandydatów do Sejmu i Senatu. Postanowiliśmy sprawdzić, jak ono się odbywa. Przy budynku PCK stoi stolik z logo SLD. Ubrany na czarno, efektowny młodzian w przeciwsłonecznych okularach zagradza drogę:
- Czy nie zechciałaby pani poprzeć niesamowitą partię - zachwala i odgoniony niechętnie ustępuje przejścia.
- Nikogo nie nagabujemy, kto chce, to się wpisuje - mówi Krzysztof Kuszej, który nieco dalej, w podziemiach pod „Centralem” wraz z kolegą także zbiera podpisy na SLD. Przez godzinę urzędowania na listę wpisało się 6 osób. Sami starsi i w średnim wieku.
- Ludzie są czasami agresywni - mówi. - Poprzedniego dnia jedna z przechodzących kobiet uderzyła naszą koleżankę. Najpierw bez powodu naubliżała jej, a potem rzuciła się z pięściami. Musieliśmy ruszyć jej na pomoc.
Ulica Piotrkowska przy Klubie Nauczyciela. Wolontariusze SLD rozdają kalendarzyki z wizerunkiem Krzysztofa Baszczyńskiego.
- Czasami podchodzimy do przechodniów - przyznaje Piotr Tabachowicz, absolwent Wydziału Nauki o Wychowaniu UŁ, członek Związku Nauczycieli Polskich - ale nikogo nie ciągniemy na siłę. Zresztą ludzie są różni. Od zwolenników czasem aż się trudno uwolnić, a przeciwnicy po pijanemu potrafią nam naubliżać.
Kilka kroków dalej, pod murem rozłożył się AWS. Starszy pan przy stoliku cierpliwie czeka, aż ktoś podejdzie. Poprzedniego dnia inny pan zaczepiał przechodniów i wciskał im do rąk ulotki partii.
Najmłodszy z wpisanych na liście ma 40 lat, reszta to emeryci. Młodzieży - brak.
- Są tacy, co się przysiadają i użalają na rząd. Mają pretensję do AWS o wyprzedaż majątku narodowego, zamykanie fabryk, upadek przemysłu. Tylko słucham, bo cóż mogę zrobić...? - wzrusza ramionami Jan Majchrowski, społecznik i sympatyk AWS.
Od ul. Zamenhofa trudno przejść. Co krok ktoś zaczepia, łapie za rękę: najpierw młoda dziewczyna wciska reklamówkę sklepu, ktoś inny sprzedaje krzyżówki, Rumunka woła o grosik. Kilka metrów dalej stolik Platformy Obywatelskiej.
- Jesteśmy aktywni - przyznają wolontariusze. - Oprócz tego, że tu stoimy, to w piątki jeździmy też po całej Łodzi. W ubiegłym tygodniu byliśmy na Widzewie, w tym wybieramy się do Tuszyna. W niedzielę staliśmy przed Ogrodem Botanicznym - wylicza Tomasz Sadzyński. - Czasami bywa sympatycznie, np. na Widzewie jeden z panów poprosił nas do domu, bo zapomniał wziąć ze sobą dowód. Poszliśmy.
Na miejscu wpisał się nie tylko on, ale i jego żona...
Z zebranych od rana podpisów wynika, że i Platformę popierają tylko ludzie starsi...
Przy stoliku siada poseł Iwona Śledzińska-Katarasińska.
- Poświęciłam swój urlop - mówi - przychodzę tu codziennie, po dyżurze w biurze poselskim. Ludzie jednak cały czas traktują mnie jak urzędującego posła i nawet tu, na ulicy proszą o załatwienie swoich spraw.
Naprzeciwko „Hortexu” dwaj chłopcy ze Stowarzyszenia Młodej Lewicy Demokratycznej zaczepiają przechodniów.
- Może pan się podpisze? - pytają podsuwając pod nos listę, jednak odganiani grzecznie przepraszają i odchodzą.
W ciągu 30 minut zebrali 6 podpisów.
- Stoimy tu po 5-6 godzin dziennie. Ludzie znają nas z widzenia, mówią „dzień dobry”, pozdrawiają - cieszy się Cezary Szydłowski.
- Czasami przechodnie bywają rozdrażnieni, bo co chwila ich ktoś zaczepia, ja to rozumiem - przyznaje Oskar Sowa. - Niektórzy myślą, że zbieramy na powodzian i mówią, że już dali.
Chłopcy wypatrują też z tłumu młodych twarzy i rozdają ulotki stowarzyszenia, ale większość przechodniów mija ich obojętnie lub kiwa przecząco głową.
Przy ul. Piotrkowskiej 61 siedzą społecznicy „Prawa i Sprawiedliwości”. Gdy widzą zainteresowanie, zrywają się z krzeseł i ustępują miejsca.
- Łapanki nie mają sensu, bo jak ktoś nie chce, to i tak nie podpisze - mówi Bogusław Pawlak. - Póki co, wymieniamy się ulotkami z konkurencją. Na razie agitowali nas Zieloni i Mormoni - śmieje się.
Przed „Siódemkami” dopadają nas dziewczęta rozdające reklamówki i wolontariusze zbierający pieniądze na powodzian, koło placu Rubinsteina agitują panienki zbierające podpisy na Platformę Obywatelską: wciskają długopisy i podsuwają pod nos listę. Odgonione dopadają do kolejnego przechodnia i proszą o podpis.
Jako ostatni, przy pl. Wolności stoi stolik Ligi Rodzin Polskich. Na dużej planszy orzeł w koronie i napis „Niech żyje Polska”. Starszy pan namawia na wzięcie udziału w jakimś zebraniu. Zainteresowani to wyłącznie starsi ludzie. Tłum młodych obojętnie mija wszystkie stanowiska.
- Poparliście kogoś? Idziecie na wybory? - pytam grupkę młodzieży.
- Nie - odpowiadają zgodnie.
- A ja się podpisałem, ale nie pamiętam na jaką partię - mówi chłopak z kolczykiem w nosie. - Tak się do mnie przyssali, że głupio mi było odmówić...
Zmiany w rządzie. Donald Tusk przedstawił nowych ministrów
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?