Przez trzy godziny, na scenie w pasażu Schillera, najpiękniejsze polskie i zagraniczne kolędy oraz pastorałki można było usłyszeć w wykonaniu Bogusława Meca, Krystyny Giżowskiej, Eli Adamiak, artystów z zespołu Time Christmas oraz góralskiego zespołu Turnioki. - Tradycja kolędowania powoli zanika - mówi Stanisław Bożyk, główny organizator imprezy. - W ten sposób chcieliśmy przypomnieć łodzianom o tej jednej z najważniejszych świątecznych tradycji.
Jedna wielka rodzina
Wtorkowy koncert był pierwszym tego typu w Łodzi. W innych polskich miastach są one nieodzownym elementem świątecznego okresu, dlatego organizatorzy liczą, że i u nas na stałe wpisze się w kalendarz. - Kolędy śpiewamy głównie w domach, w rodzinnym gronie, a przecież miasto to jedna wielka rodzina - dodaje Stanisław Bożyk. - Wspólne kolędowanie to nie tylko tradycja, ale nade wszystko okazja, by w tych zwariowanych czasach przystanąć na chwilę, pośpiewać, zadumać się.
Po prostu się dołączali
Trudno policzyć ilu przechodniów rzeczywiście skorzystało z tej okazji, bo gdy jedni odchodzili, na ich miejsce przychodzili nowi. Tłumów pod sceną nie było, ale faktem jest, że większość łodzian choć na chwilę przystawała i przynajmniej pod nosem nuciła "Przybieżeli do Betlejem". - Przechodziłam tędy, usłyszałem, że coś się dzieje i się dołączyłam. Świetny pomysł z tym kolędowaniem - przyznała Asia Czajka. - Mało jest takich miejsc i okazji, by sobie pośpiewać kolędy.
Niektórzy przysłuchiwali się koncertowi niemal przez cały czas. - Byłam na początku, poszłam na chwilę zjeść obiad i wróciłam - mówiła pani Janina. - Nie znam słów wszystkich kolęd, ale to mi nie przeszkadza, by posłuchać innych. Warto pielęgnować tę tradycję.
Czytaj także:
- "Żywa" szopka przy katedrze
Jak czytać kolory szlaków turystycznych?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?