18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wielki pożar rozlewni rozpuszczalników przy Pomorskiej (Zdjęcia)

Tomasz Jabłoński, (ew)
Przez kilka godzin strażacy gasili płonące zbiorniki.
Przez kilka godzin strażacy gasili płonące zbiorniki. fot. Łukasz Kasprzak
W poniedziałek przez ponad 12 godzin stu strażaków walczyło w Łodzi z pożarem w rozlewni rozpuszczalników. Pożar wybuchł ok. godz. 2 w nocy na terenie firmy Senol przy ul. Pomorskiej 398. Płonęło 200 tys. litrów środków chemicznych. Straty sięgają 6 mln zł. Przyczyny pożaru nie są znane, ale żadna z hipotez: podpalenie, zaprószenie ognia, zwarcie w instalacji, nie jest wykluczona.

- O przyczynie będziemy rozmawiali, gdy prace zakończy specjalnie powołana komisja - ucina spekulacje kpt. Arkadiusz Makowski, rzecznik prasowy PSP w Łodzi.

Gdy strażacy odebrali w nocy telefon informujący o pożarze, w pomieszczeniach magazynowo-produkcyjnych ogień już szalał, wybuchały butle z gazem.

- Do tej pory nie możemy się otrząsnąć - mówią Iwona, Janusz i Jerzy Badowscy, których domy sąsiadują z terenem firmy. - To było straszne. Obudziły nas wybuchy. Gdy wybiegliśmy na zewnątrz, okazało się, że za płotem w budynku pali się. Pomimo nocy, widać było gęste, potężne kłęby dymu. Zabraliśmy dzieci, wezwaliśmy pomoc.

Pan Janusz przeskoczył przez płot i pobiegł do portiera, który pilnował terenu rozlewni. Mężczyzna spał. Słyszał wybuchy, ale myślał, że to burza.

- Gdybym do niego nie pobiegł, mogłoby dojść do tragedii - dodaje Janusz Badowski.

Strażacy przyjechali błyskawicznie po zgłoszeniu pożaru. Jeszcze nie zdążyli wjechać na podwórko, a już musieli z niego się ewakuować.

- Na terenie były plastikowe zbiorniki o pojemności tysiąca litrów każdy, wypełnione łatwopalną cieczą, które popękały i rozlały się szerokim strumieniem wprost na nas - dodaje kpt. Makowski. - Ogień płynął w naszym kierunku. Musieliśmy się wycofać, bo płonęły węże i wóz.

Przez pierwsze godziny akcji strażacy gasili płomienie i nie dopuszczali do rozprzestrzenienia się ognia na pobliskie posesje - musieli m.in. wycinać drzewa.

Do akcji skierowano również potężną koparkę, która na tyłach zakładu burzyła betonowy płot, by wodą można było polewać olbrzymie zbiorniki z rozcieńczalnikami (w sumie 20 zbiorników, z których każdy wypełniony był 15 tys. litrów łatwopalnych płynów).

Ruch w rejonie pożaru był całkowicie wstrzymany przez kilka godzin. Samochody kierowane były objazdami. Ze względów bezpieczeństwa odwołano również lekcje w pobliskiej szkole podstawowej.

Po czterech godzinach sytuacja była opanowana, ale ogień wciąż buchał na wysokość kilku metrów. Przed południem udało się go zagasić. Wtedy do akcji wkroczyli strażacy z jednostki chemicznej. Ubrani w specjalne kombinezony i maski, weszli na teren pogorzeliska i rozpoczęli przepompowywanie tego, co pozostało w zbiornikach.

* * * * *

Firma Senol Sp. z o.o. działa w branży chemicznej. Jest dystrybutorem rozcieńczalników do farb i lakierów, m.in.: rozcieńczalników nitro, spirytusowych, acetonowych, ftalowych, lakowych.

* * * * *

Poszkodowani trafili do szpitali

Trzech strażaków i mieszkaniec domu sąsiadującego z rozlewnią rozpuszczalników ucierpieli w pożarze, który wybuchł przy ul. Pomorskiej. Strażacy trafili na Oddział Toksykologii Instytutu Medycyny Pracy przy ul. św. Teresy.

- Wraz z kolegą chcieliśmy przetransportować przenośne działko pianowe i musieliśmy przejść akurat po tej stronie, gdzie unosiły się kłęby czarnego dymu - mówi 29-letni Mariusz Jarmuż z Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej nr 1 w Łodzi. - Zawiał wiatr i poczułem gęsty dym. Nagle zrobiło mi się słabo. Poprosiłem o pomoc zespół karetki pogotowia ratunkowego. Po badaniu przewieziono mnie na toksykologię. Teraz czuję się lepiej.

Drugi poszkodowany, 24-letni strażak z ochotniczej straży pożarnej, wypisał się w poniedziałek ze szpitala na własną prośbę.

- Obydwaj pacjenci byli narażeni na działanie dymów pożarowych i gazów drażniących - mówi lekarz dyżurny oddziału toksykologii. - Badania nie wykazały zatrucia tlenkiem węgla. Wykonaliśmy też EKG i spirometrię, by sprawdzić, czy nie ma podrażnienia płuc. Stan pacjentów jest dobry.

Trzeci strażak, dwudziestoparolatek z OSP, z urazem oka trafił do szpitala im. Barlickiego. 30-letni mieszkaniec domu sąsiadującego z rozlewnią, po serii eksplozji, z obrażeniami nogi trafił do szpitala im. Sonnenberga.

od 7 lat
Wideo

META nie da ci zarobić bez pracy - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto