Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Widzew zremisował ze Śląskiem Wrocław 2:2

Bogusław Kukuć
Widzew zremisował ze Śląskiem Wrocław 2:2
Widzew zremisował ze Śląskiem Wrocław 2:2 fot. Krzysztof Szymczak
W niedzielę w Łodzi Widzew podejmował Śląski Wrocław. Mecz był istotny dla układu sił na szczycie tabeli T-Mobile Ekstraklasy. Zdecydował, że Legia utrzyma pozycję lidera, którą wywalczyła w sobotę wygraną z ŁKS. Emocji nie brakowało. Choćby dlatego, że decydujący gol Oziębały padł tuż przed końcem pięciu minut doliczonego czasu gry.

Remis był w sumie zasłużony, choć wrocławianie byli bliżsi zwycięstwa. Między innymi dlatego, że Śląsk dwukrotnie prowadził. Ale nie potrafił tego wykorzystać i dlatego piłkarze Widzewa po powrocie do grona najlepszych nigdy nie przegrali z wrocławskim zespołem.

7-letni Oskar Mielcarz, trzymają za rękę tatę Macieja, bramkarza i kapitana, wyprowadził widzewiaków, którzy rozpoczęli spotkanie w tym samym składzie jak zwycięskim mecz z Polonią w stolicy. Natomiast trener gości dokonał aż pięciu zmian w wyjściowej jedenastce w stosunku do poprzedniej kolejki, czyli blamażu 0:4 z Legią na wrocławskiej arenie Euro 2012. Tylko jedna z tych zmian była wymuszona wykluczeniem Dariusza Pietrasiaka za czerwoną kartkę. Pozostałe korekty były wynikiem przemyśleń Oresta Lenczyka. Dla byłego szkoleniowca Widzewa ten mecz był wyjątkowy. Miał ambicje przełamania passy niepowodzeń w konfrontacjach z widzewiakami. A także chciał odnieść pierwsze zwycięstwo w tym roku i wrócić na fotel lidera. Ta sztuka się nie udała nestorowi polskich trenerów.

Początek był kopią najlepszej metody na Widzew w Łodzi. Bajki o prowadzeniu otwartej gry przez kandydata na mistrza Lenczyk pozostawił naiwnym. Cofnięty Śląsk grał wolnymi podaniami w poprzek boiska na uśpienie łodzian, którzy w ataku pozycyjnym nie są mistrzami. Swoje zrobiło kilka twardych interwencji z brutalnym faulem już w 7 . min Przemysława Kaźmierczaka na Bruno Pinheiro. Portugalczyk nie doszedł do siebie po tym faulu i w drugiej połowie został zmieniony. Kilka ostrych interwencji odczuł też Mehdi Ben Difallah, czołowy piłkarz poprzedniej kolejki. Łodzianie nie wykorzystali dwóch dogodnych okazji i zostali ukarani w 20. minucie. Jeden z dwóch reprezentantów polskiej ligi z niedawnego meczu z Portugalią Sebastian Mila wykonywał wolnego z lewej strony. Obrońcy gospodarzy nie zdołali przeciąć lotu piłki. Strzelił z bliska Johan Voskamp, Mielcarz z Ben Difallahem sparowali strzał, ale dobitka z bliska Marka Wasiluka była skuteczna. Ten mierzący 196 cm wzrostu obrońca ma szczęście do Łodzi. To on przesądził dwie minuty przed końcem meczu z ŁKS na finiszu jesieni o wygranej wrocławian 2:1. Jeszcze jako piłkarz Jagiellonii też zdobył bramkę w meczu z Widzewem.

Gospodarze byli bliscy wyrównania 8 minut później po akcji Łukasza Brozia i Ben Dhifallaha do dośrodkowania wzdłuż pustej bramki nie zdołał dopaść Marcin Kaczmarek. W 42. minucie korner dla Śląska zakończył się golem... dla Widzewa. Kontra łodzian było równie widowiskowa, co skuteczna. Główna w tym zasługa Mindaugasa Panki, który po podaniu Krzysztofa Ostrowskiego był nie do zatrzymania. Strzał Litwina odbił bramkarz, ale Princewill Okachi płaskim uderzeniem wyrównał.

Przez pierwszy kwadrans drugiej połowy obie strony grały wolno i z wzajemnym respektem. Wyjątkiem była szarża Piotra Ćwielonga, którą powstrzymał Łukasz Broź. Trafne okazały się zmiany dokonane przez obu trenerów. Właśnie dublerzy zdobyli wymarzone bramki i dzięki nim były emocje w końcówce. W 69. groźny był wolny gospodarzy po faulu na Kaczmarku. W 78 min. goście objęli znów prowadzenie. W niegroźnej sytuacji Piotr Mroziński popełnił fatalny błąd podając wzdłuż linii własnego pola karnego. Piłkę przejął Łukasz Madej, choć poróbował ratować sytuację Panka i później nadbiegający Ugo Ukah. Były ełkaesiak zachował zimna krew i precyzyjnym strzałem z 15 pokonał Mielcarza.

Łodzianie nie pogodzili się z porażką i walczyli do dosłownie ostatnich sekund doliczonych 5. minut. Najpierw spudłował Okachi, a w ostatniej akcji Panka popędził prawą flanką i podał po ziemi w pole karne. Nadbiegający Przemysław Oziębała strzelił nie do obrony i za moment mieliśmy wymarzoną kołyskę dla jego synka Dawida. To pierwszy gol zdobyty przez Widzew w tym sezonie w ostatnim kwadransie spotkania.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto