Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Widzew - Polonia Warszawa 0:0 - można było pokonać lidera

Bartłomiej Pawlak
Paweł Łacheta
Po sobotnim, zremisowanym bezbramkowo meczu z Polonią Warszawa Widzew może szczycić się tym, że jako pierwszy zespół nie dał się pokonać liderowi rozgrywek. Ale łódzcy piłkarze bardziej powinni żałować, że nie wykorzystali kolejnej szansy na pokonanie faworyta. W drugiej połowie byli o wiele groźniejsi od rywali, lecz swojej przewagi, mimo kilku dobrych okazji, nie potrafili udokumentować golem.

W czwartym meczu sezonu trener Widzewa Andrzej Kretek wystawił inną jedenastkę. W porównaniu do przegranego tydzień wcześniej spotkania z Wisłą Kraków (0:1) tym razem miejsce na ławce rezerwowych zajęli Jarosław Bieniuk i Adrian Budka. Zastąpili ich Ugo Ukah i Paweł Grischok. Ważniejsza była jednak odpowiedź na pytanie, czy łodzianie na mecz z Polonią wyjdą bardziej zmobilizowani niż na spotkanie z wicemistrzami Polski. W końcu na stadion beniaminka przyjechał jeden z głównych faworytów do zdobycia tytułu mistrza Polski, jedyna drużyna, która wygrała wszystkie mecze, a w jej składzie są m.in. kupiony za milion euro Artur Sobiech, Bruno (200 tys. euro), no i wreszcie Euzebiusz Smolarek, który w sobotę po raz pierwszy w tym sezonie zagrał od początku meczu.

Niestety, obawy kibiców okazały się słuszne. Gospodarze od pierwszej minuty schowali się za podwójną gardę, wyczekując, na co tak naprawdę stać Polonię. Szkoda, że straciło na tym widowisko, bo pierwsza połowa była o wiele nudniejsza niż wiele spotkań Widzewa w I lidze.

Taktyki gospodarzy nie rozpracowałby chyba nawet sam Jose Mourinho. Ich próby wyprowadzania ataków były bardzo chaotyczne i najczęściej kończyły się najdalej na trzecim podaniu, a czasem sami oddawali piłkę rywalom. O grze ofensywnej widzewiaków najlepiej świadczy fakt, że pierwszy i to bardzo niecelny strzał oddali w 38 minucie (Darvydas Sernas).

Cztery minuty wcześniej wszyscy odetchnęli z ulgą, kiedy pojedynek sam na sam z Sobiechem wygrał Maciej Mielcarz. To przed przerwą była właściwie jedyna klarowna okazja gości do objęcia prowadzenia. Co prawda to oni dłużej utrzymywali się przy piłce, wymieniali wiele podań, ale nie bardzo wiedzieli, jak przedostać się w pole karne Widzewa. Dużo było w tym zasługi szczelnej i twardej widzewskiej obrony i przede wszystkim rozgrywającego najlepszy mecz w barwach Widzewa defensywnego pomocnika Bruno Pinheiro. Tyły były dobrze zabezpieczone, a na odważniejszą grę do przodu trzeba było poczekać do rozpoczęcia drugiej połowy.

Kiedy łodzianie przekonali się, że lider wcale nie jest taki straszny, wreszcie zaczęli atakować. I zrobiło się o wiele ciekawiej.

Tylko w pierwszym kwadransie gospodarze trzy raz ostrzelali bramkę Sebastiana Przyrowskiego. Blisko szczęścia byli kolejno Mindaugas Panka (57 min), Dudu (59) i Sernas (61). Dużo ożywienia wniósł Piotr Grzelczak, który zastąpił najsłabszego wśród gospodarzy Tomasza Lisowskiego.

Jak zwykle, najwięcej kłopotów obrońcom gości sprawiał jednak Sernas. Litwin potrafił znaleźć się tam gdzie trzeba, a gdyby był skuteczniejszy Widzew odniósłby pierwsze w tym sezonie zwycięstwo na własnym stadionie. Kolejną okazję miał w 63 min, kiedy po zaskakująco rozegranym rzucie wolnym znalazł się w polu karnym, ale znów nie trafił w bramkę.

Chwilę później problemów z umieszczeniem piłki w siatce, tyle że widzewiaków zapewne nie miałby Janusz Gancarczyk. Na szczęście w ostatniej chwili podanie do niego przeciął Łukasz Broź. Obrońca Widzewa nie dość, że wyłączył z gry Smolarka, też mógł wpisać się na listę strzelców – w 66 min jego strzał zza pola karnego obronił jednak Przyrowski.

Od tej pory przewaga Widzewa była jeszcze wyraźniejsza, a goście, obawiając się porażki, zaczęli grać na czas.

Najlepszą okazję do objęcia prowadzenia podopieczni Kretka stworzyli w 68 min. Niestety, uderzenie Grzelczaka zablokował obrońca Polonii, a dobitka Sernasa znów minęła słupek Przyrowskiego. Napastnik Widzewa jeszcze jedną okazję miał w 71 min, po błędzie Radka Mynara, a pięć minut przed końcem spotkania bohaterem mógł zostać Grzelczak, który znów okazał się szybszy od Mynara. Strzał wychowanka Widzewa obronił Przyrowski.

Szkoda, bo nieoczekiwanie z bezbramkowego remisu bardziej zadowoleni byli liderzy ekstraklasy. Przed meczem widzewiacy punkt wzięliby w ciemno, a w sumie pięć oczek na ich koncie po czterech meczach z trudnymi rywalami to niezły kapitał. Teraz powinno być łatwiej.

Widzew - Polonia Warszawa 0:0
Żółte kartki: Ukah (Widzew), Gołębiewski (Polonia)
Sędziował Dawid Piasecki (Słupsk)
Widzów: 9600 (450 gości)
Noty Widzewa w rankingu „Złote Buty”: Mielcarz 5 – Broź 6, Szymanek 6, Ukah 6, Dudu 6 – Grischok 6 (72, Budka 1), Pinheiro 7, Panka 6, Durić 3, Lisowski 2 (54, Grzelczak 3), Sernas 4.
Polonia Warszawa: Przyrowski – Mynar, Pietrasiak, Skrzyński, Brzyski – Bruno (75, Rachwał), Mayoral, Sarvas (57, Gancarczyk), Trałka, Smolarek – Sobiech (68, Gołębiewski).

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

"Szpila" i "Tiger" znowu spełniają marzenia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto