Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Widzew - Polonia Warszawa 0:0 - Bogaty lider nie wygrał w Łodzi

Bogusław Kukuć
Faworytem sobotniego spotkania z Łodzi byli goście ze stolicy. Polonia Warszawa wystartowała do rozgrywek znakomicie, zdobywając w trzech spotkaniach komplet punktów. Mimo, że trener Maria Jose Bakero nie grał nigdy przeciw widzewiakom, to jednak odpadał element zaskoczenia. Wszak Hiszpan oglądał przy al. Piłsudskiego wygrany przez Wisłę mecz w trzeciej kolejce.

Do ustalenia taktyki miał też wybornych podpowiadaczy: byłego selekcjonera reprezentacji Pawła Janasa i asystenta Piotra Stokowca, którzy opuścili widzewski pokład po zakończeniu poprzedniego sezonu. Jednak Pawła Janasa nie było na meczu w Łodzi.

Obie drużyny zmieniły nieco składy . Do widzewskiej defensywy wrócił Ugo Ukah, zastępując Jarosława Bieniuka, a obok Mindaugasa Panki wystąpił znów Bruno Pinheiro, którego brak był widoczny w przegranym spotkaniu poprzedniej kolejki. Na skraju pomocy zaczął Paul Grischok. Oczywiście Andrzej Kretek nie mógł skorzystać z rekonwalescentów Marcina Robaka, Krzysztofa Ostrowskiego i Prejuce Nakoulmy.

Warszawiacy straszyli duetem napastników powołanych do reprezentacji przez Franciszka Smudę: Ebim Smolarkiem i Arturem Sobiechem. Ta dwójka po raz pierwszy wystąpiła razem w wyjściowej jedenastce. Trudno o lepszą sugestię celu gości w tym spotkaniu. Ten najdroższy polski duet miał zapewnić zwycięstwo.

Dla Ebiego był to mecz szczególny. Z trybun spotkanie obserwowała ukochana babcia Jadwiga z Aleksandrowa oraz ojciec Włodzimierz, legendarny piłkarz reprezentacji, idol widzewskich fanów. Młody Smolarek grał na tym stadionie po raz pierwszy i z pewnością chciał się pokazać z dobrej strony, jakby uzasadniając powrót do kadry. Przy al. Piłsudskiego mógł grać wcześniej, bo powołał go Jerzy Engel na mecz towarzyski Polska - Japonia przed finałami azjatyckiego mundialu, ale wtedy doznał kontuzji.

W pomocy gości nie było kolejnego reprezentanta kontuzjowanego Adriana Mierzejewskiego, a na ławce przesiedział Łukasz Piątek. Brak asyst ze strony tej dwójki był trudny do zatuszowania dla Czarnych Koszul, grających tym razem na biało.

Początek spotkania był nieco senny. Przez pierwsze pół godziny obaj bramkarze byli praktycznie bez pracy. Brakowało nie tylko strzałów, ale nawet klarownych sytuacji bramkowych. Warszawscy napastnicy starali się. Zmieniali pozycje. Smolarka widzieliśmy na lewej i na prawej stronie boiska, ale wszędzie był dokładnie pilnowany.

Łodzianie niby usiłowali atakować, lecz akcje ofensywne były nerwowe, rwane, czytelne. Goście operowali piłką w poprzek boiska, wolniej, ale dokładniej. Jakby czekając na błąd gospodarzy i kontry.

O tym, że nie były to tylko marzenia przyjezdnych przekonaliśmy się w 34 minucie. Dalekie prostopadłe podanie lewego obrońcy Tomasza Brzyskiego trafiło do Sobiecha. Zawahanie Wojciecha Szymanka mogło okazać się kosztowne. Napastnik Polonii znalazł się w sytuacji sam na sam z wybiegającym Maciejem Mielcarzem. Kapitan łodzian wyszedł zwycięsko z tego pojedynku, imponując refleksem. Na trzy minuty przed przerwą po kornerze Widzewa groźną kontrę zainicjował Smolarek. Poślizgnięcie się Łukasza Brozia wykorzystał Marcelo Sarvas, ale dobrze asekurował defensywę Portugalczyk Pinheiro. Sarvas wprawdzie usiłował lobować bramkarza Widzewa. Mielcarz miał wreszcie swój dzień i złapał piłkę. Przed przerwą lider miał te dwie szanse bramkowe, ale łodzianie nie oddali gościom inicjatywy (np. w rogach po akcjach lewą stroną prowadzili 3-0).

W przerwie zaczął padać momentami ulewny deszcz. Ale wpłynęło to mobilizująco na piłkarzy. Mecz stał się ciekawszy. Najpierw lekką przewagę osiągnęła Polonia, ale po kilku minutach Widzew doszedł do głosu i zepchnął rywali do defensywy i już do końca spotkania nacierał. Nie tracili nadziei na zwycięstwo także kibice. Ich pieśń "Armia Czerwona" działała deprymująco na faworytów , którzy zaczęli tracić pewność siebie. Strzały gospodarzy nie były dostatecznie precyzyjne, ale było ich więcej. Starali się zaskoczyć Sebastiana Przyrowskiego także Dudu i Mindaugas Panka. W 61 min. składna akcja Sernas - Grzelczak- Sernas powinna przynieść prowadzenie. Ostatnie pół godziny meczu należało zdecydowanie do Widzewa. W 68 min. Sernas mógł stać się bohaterem spotkania, ale nie zdołał zakończyć świetnej indywidualnej akcji golem, posyłając piłkę obok słupka.

Trener warszawiaków gestami sugerował, że zachęca swój zespół do ataku, ale były to tylko działania psychologiczne. Napór Widzewa zrobił wrażenie na zespole warszawskiego lidera. który w końcówce spotkania może mówić o szczęśliwym punkcie, a nie bajdurzyć o "straconych punktach".

Widzewiacy robili wszystko, by zdobyć zwycięską bramkę. Kibice krzyczeli "Jesteście lepsi" i była to właściwa ocena wydarzeń boiskowych. Jeszcze w 85. minucie mógł paść gol. Po szybkiej kontrze zainicjowanej przez Szymanka, w doskonałej sytuacji znalazł się Grzelczak, ale Przyrowski obronił jego uderzenie. Skończyło się bezbramkowym remisem, z którego Polonia powinna się cieszyć.

Obok innych klasycznych statystyk (np. kornery 6-2 dla łodzian) były też inne dowody na to, że punkt gospodarzy nie był pechem gości. Choćby podania polonistów do własnego bramkarza, których naliczyliśmy aż 16. Spytany o to na konferencji pomeczowej trener Bakero odparł inteligentnie, że bramkarz jest też piłkarzem jego drużyny i lepsze to niż wybijanie na oślep i strata piłki. To jest prawda, ale dowodząca, że jego zespół tego dnia był w opałach i przynajmniej w drugiej połowie był zagrożony porażką.

Wprawdzie Widzew w tym sezonie jeszcze nie wygrał przed własną publicznością, ale na swoim stadionie grał już z mistrzem, wicemistrzem oraz liderem. Nikt tak silnych rywali nie miał. Pierwszy mecz bez straty gola też wzmocni morale łodzian. Polonia Warszawa po raz pierwszy nie tylko nie wygrała meczu, ale nawet nie zdobyła gola. To też dowodzi, piłkarze Andrzeja Kretka nie są chłopcami do bicia.

Widzew - Polonia Warszawa 0:0
Widzów: 9.600 (450 fanów gości).
Sędziował: Dawid Piasecki (Słupsk).
Widzew: Mielcarz - Broź, UkahI, Szymanek, Dudu - Panka, Pinheiro - Grischok (72 Budka) , Durić, Lisowski (54 Grzelczak) - Sernas. Trener: Andrzej Kretek.
Wisla: Przyrowski - Mynar, Pietrasiak, Skrzyński, Brzyski - Bruno (75 Rachwał), Trałka, Sarvas (57, Gancarczyk), Andreu - Smolarek, Sobiech (68, GołębiewskiI). Trener: Maria Jose Bakero.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Czy Biało - Czerwoni zatriumfują w stolicy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto