Widzew Łódź przegrał z Lechem Poznań 0-1 [zdjęcia użytkownika]

Wczoraj, 9 listopada, o przegranej zdecydował błąd sędziego oraz zdecydowany brak skuteczności gospodarzy.

Radosław Mroczkowski po raz kolejny przemeblował skład Widzewa. Tym razem największą zmianą było wprowadzenie do bramki Milosa Dragojevicia. Trener łódzkiej drużyny był zmuszony do tej zmiany, gdyż Maciej Mielcarz nabawił się długoterminowej kontuzji. Debiutujący bramkarz w pierwszej połowie nie miał ani jednej poważnej okazji do udowodnienia, na co go stać. Lech oddał zaledwie dwa celne strzały, które Dragojević obronił bez najmniejszych problemów. Niestety nic dobrego nie można powiedzieć o reszcie drużyny gospodarzy, którzy nie mogli przebić się pod pole karne rywali. Jeśli już im się to udało, brakowało wykończenia.

Druga połowa przyniosła pierwsze groźne akcje. Pierwszą z nich przeprowadził Lech. Z dystansu uderzał Gergo Lovrencsics, jednak piłka zatrzymała się na poprzeczce. Kilka chwil później debiutant w bramce Widzewa popisał się świetną interwencją parując bardzo groźny strzał Lovrencsicsa. Łodzianie odpowiedzieli akcją z 70. minuty, kiedy po dobrym dośrodkowaniu Rybickiego do piłki doszedł Ben Dhifallah.

Niestety jego strzał głową również zatrzymał się na poprzeczce. W 79. minucie doszło do największej kontrowersji tego meczu. Do starcia sam na sam z bramkarzem gospodarzy wyszedł Vojo Ubiparipem, pojedynek ten przegrał jednak - kopnął Dragojevicia w głowę. Sędzia nie odgwizdał ewidentnego faulu i puścił akcję. Do piłki pierwszy dopadł Rafał Murawski i bez najmniejszych problemów wpakował piłkę do siatki podczas gdy na murawie nadal leżał bramkarz Widzewa. Podopieczni Mroczkowskiego próbowali odrobić straty, jednak w żaden sposób nie udało im się sforsować dobrze dysponowanej obrony Lecha.

Ostatnie dziesięć minut oba zespoły musiały dograć przy bardzo ograniczonej widoczności. Nad stadionem zawisła bardzo gęsta mgła.

Więcej wiadomości znajdziesz w dziale Sport