Widzew i ŁKS grają w niedzielę w Łodzi

Oba nasze zespoły nie mają ostatnio dobrej passy. W dużo gorszej sytuacji jest jednak ŁKS (w piątek rozstano się z Walentiną Woronową). Po środowej, szesnastej już w tym sezonie, porażce ełkaesianek z Uteksem ROW Rybnik (71:77) tylko cud może uratować je przed degradacją z ekstraklasy. Na horyzoncie nie widać bowiem już żadnej drużyny, którą podopieczne Piotra Neydera byłyby w stanie pokonać, nie mówiąc o wyprzedzeniu w tabeli dwóch zespołów.

Do tego w niedzielę w hali przy al. Unii zagrają z mistrzem, Polski, Lotosem Gdynia. Drużyna znad morza nie jest ligowym potentatem i w pierwszej rundzie przegrała w Łodzi z Widzewem, ale tylko wyjątkowa mobilizacja łodzianek połączona ze sportową złością i wzniesienie się na wyżyny swoich umiejętności mogą dać nadzieje na sensacyjną wygraną.

- Będziemy walczyć, dopóki będzie nadzieja - zapewnia trener Piotr Neyder. - Przed każdym meczem powtarzam dziewczynom, że to tylko sport i jego historia nie takie rzeczy widziała.

Równie ważny mecz czeka koszykarki Widzewa. Dla podopiecznych Miodraga Gajicia spotkanie z Artego Bydgoszcz może być ostatnią szansą na załapanie się do ósemki. Po środowej porażce w fatalnym stylu z Liderem Pruszków (64:98) u siebie spadły na dziewiąte miejsce, a ich rywal jest ósmy. Zwycięstwo nie pozwoli wyprzedzić bydgoszczanek (mają trzy punkty więcej), ale zmiejszy dystans do bezpośredniego rywala w walc o zapewnienie sobie utrzymania po pierwszej części rozgrywek. Mimo słabszej ostatnio formy Widzew na pewno ma szanse na przerwanie passy dwóch porażek. W pierwszej rundzie łodzianki zwyciężyły bowiem w Bydgoszczy 68:59 (najskuteczniejsza była Katarzyna Kenig - 18 pkt).

W ten weekend pauzują koszykarki lidera I ligi, Solparku Kleszczów Pabianice. Za tydzień zagrają w Lublinie z AZS UMCS.