W poprzednim tygodniu w klubie z al. Piłsudskiego nie dało się jeszcze wyczuć atmosfery zbliżającego się piłkarskiego święta. Na treningach trener Radosław Mroczkowski częściej mówił o błędach, przez które jego podopieczni doznali pierwszej w tym sezonie porażki (1:3 w Chorzowie z Ruchem), niż przypominał im, jak ważny mecz czeka ich w kolejnej kolejce. - To chyba wiedzą wszyscy - żartuje szkoleniowiec. - A tak serio mówiąc, to pompowanie tego balonu zostawiam mediom. Naszym zadaniem jest jak najlepsze przygotowanie się do tego spotkania. Nie należę do tej grupy trenerów, którzy sztucznie pompują atmosferę. Będziemy rozmawiać o tym, jak gra nasz lokalny rywal - jego mocnych i słabych stronach, ale nie ma sensu mówić o szykowaniu się do wielkiej bitwy, zbrojeniu się czy... krwi na butach.
Mroczkowski przed meczem z ŁKS nie zabierze więc swoich piłkarzy do kina na trójwymiarową projekcję filmu "1920 Bitwa warszawska" czy specjalny pokaz ,,Gladiatora’’. - Wszyscy zdajemy sobie sprawę, jakie znaczenie ma ten mecz i uważam, że dodatkowa mobilizacja nie jest potrzebna - dodaje.
Ale jednocześnie przyznaje, że dla niego to także będzie wyjątkowe spotkanie. - Pochodzę spod Łodzi, ale jestem z nią związany. Nieraz bywałem na derbach i znam wyjątkową atmosferę tego meczu. Teraz po raz pierwszy będę jednak w środku - mówi. - To na pewno będzie duże przeżycie.
Na razie jednak nie wiadomo, na kogo trener będzie mógł liczyć przy ustalaniu składu. We wtorek okaże się, czy normalnie mogą trenować już Sebastian Madera, Souhail Ben Radhia, Princewill Okachi, Igor Alves i Przemysław Oziębała oraz w jakiej formie ze zgrupowania Gruzji U-21 wrócił Nika Dzalamidze.
Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?