Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

W piłkarzyki można grać przy piwie lub... na mistrzostwach

Emilia Białecka *Emkanabe*
Emilia Białecka *Emkanabe*
Piłkarzyki mogą być nie tylko rozrywką podczas wieczoru w pubie, lecz przede wszystkim pasją, którą Łódzki Klub Futbolu Stołowego traktuje jako sport.

Downhill: jazda rowerem nie dla idiotów [wideo]
**


Piłka jest jedna, a bramki są dwie - to może powiedzieć każdy, kto bezpośrednio lub pośrednio miał do czynienia z trambambulą, czyli grą w piłkarzyki. - Wszyscy niestety znają piłkarzyki z barów, bądź z koloni, obozów, czy też z wojska. To są cztery takie miejsca, skąd Polacy kojarzą stoły do piłkarzyków. No i kojarzą to głównie z dobrą zabawą przy piwku - zauważa Filip Kubiatowicz, współzałożyciel Łódzkiego Klubu Futbolu Stołowego (ŁKFS).

W Łodzi futbol stołowy (to oficjalna nazwa piłkarzyków), jako dyscyplina sportowa, miał swoje początki już 10 lat temu. - Myśmy się spotykali najpierw długie lata w pubie w Silver Screen. Tam, na początku nieformalnie, założyliśmy klub wraz z barmanem, którego pasją również były piłkarzyki - wspomina Filip.


Moda na ścianki wspinaczkowe

Dopiero w 2006 roku - jak opowiada - członkowie nieformalnej grupy miłośników piłkarzyków postanowili zarejestrować się jako klub. - Niebawem staliśmy się współzałożycielami Polskiego Związku Futbolu Stołowego, który od tego czasu prężnie się rozwija i organizuje ogólnopolskie rozgrywki - dodaje Filip.

Futbol stołowy to sport!

To właśnie rozgrywki, które mają miejsce w kraju i zagranicą mogą poświadczyć, że piłkarzyki to nie tylko zabawa. Na zawodach, podczas meczów, obecny jest sędzia, a także kibice, a rozgrywkami rządzą ściśle sprecyzowane reguły.

- Przed rozpoczęciem meczu należy spytać przeciwnika czy jest gotowy, podczas gry nie można się nawzajem rozpraszać, na wykonanie ruchu jest określony czas, a kiedy piłka zatrzyma się w miejscu, z którego nie ma do niej dostępu w żadnym wypadku nie należy trząść czy też podnosić stołu - tych kilka przykładowych zasad wylicza nam 21-letni Mateusz Kozłowski, jeden z członków ŁKFS.

W piłkarzyki w ŁKFS grają tylko trzy dziewczyny.

W tej chwili Łódzki Klub Futbolu Stołowego liczy około 30 osób. Należą do niego pasjonaci gry w piłkarzyki w różnym wieku - od 15 do prawie 50 lat. Wszyscy bez wyjątku traktują piłkarzyki jako sport. - My to traktujemy jako dyscyplinę sportu i tak też staramy się to przekazać innym pokoleniom graczy - tłumaczy Filip Kubiatowicz. Filip ma 27 lat i - jak mówi - piłkarzykom poświęcił większość swojego życia. Najpierw grał dla zabawy w liceum, gdzie niejednokrotnie z powodu piłkarzyków zdarzyło mu się opuścić lekcję, a później zdeterminowany przez lepszego od siebie w grze kolegę, zaczął trenować futbol stołowy na poważnie. Wkrótce założył w Łodzi klub futbolu stołowego, gdzie m.in. prowadzi szkółkę.

Filip jest mistrzem świata w futbolu stołowym, wielokrotnym mistrzem polski, mistrzem Czech, a także wielokrotnym mistrzem i medalistą rozgrywek krajowych oraz międzynarodowych.

Ponadto, w dorobku graczy ŁKFS są medaliści turniejów międzynarodowych i wielokrotni triumfatorzy imprez ogólnopolskich. Klub ma na swoim koncie dwukrotne zdobycie klubowego pucharu Polski.

Płeć nie jest ważna, lecz to nie sport dla każdego

Do klubu może wstąpić każdy, kto zaakceptuje jego filozofię, czyli będzie chciał trenować traktując piłkarzyki jako dyscyplinę sportową. - Przyszedłem do klubu 4 miesiące temu wraz z kolegami, z którymi do tej pory grałem dla zabawy. Jednak oni traktowali to bardziej jako rozrywkę podczas wieczoru w pubie. Oni zrezygnowali, ja zostałem - mówi 20-letni Jacek Kostelecki, zagorzały fan piłki nożnej. - Idzie mi coraz lepiej, ale wiem, że jeszcze dużo pracy przede mną - nie zraża się początkami.

Mimo niedługiego stażu, Jacek miał okazję uczestniczyć już turnieju, w konkurencjach amatorskich. Choć nie miał żadnych osiągów, to na własne oczy przekonał się, jak ważną rolę w tym sporcie odgrywa umiejętność opanowania stresu. - To był duży zastrzyk adrenaliny. Emocje były tak wielkie, że nie mogłem opanować drżenia rąk - wspomina.

Jak przyznają członkowie klubu, dla wielu graczy największym problemem jest właśnie zapanowanie nad stresem. - Opanowanie głowy, nie denerwowanie się wciąż jest moją słabą stroną, a lepsi zawodnicy mają tę przewagę, że umieją wyłapać słabe strony - przyznaje Edyta Ptasznik (21 l.), która jest jedną z trzech kobiet w łódzkim klubie. Edyta trenuje w ŁKFS od roku i jak mówi, nauczyła się tu cierpliwości, co - jak podkreśla, jest dla niej bardzo cenne.


Rugby to sport dla dziewczyn z pasją


Tym, że nie ma tu zbyt wielu koleżanek w ogóle się nie przejmuje. - Zawsze miałam więcej kolegów - śmieje się. - Po prostu cieszę się, kiedy mam z kim grać i lubię w ten sposób oderwać się od codzienności - mówi. Jak przyznaje, sama nie rozumie dlaczego tak mało dziewczyn trenuje futbol stołowy. - Jeżeli dziewczyna lubi sport, to piłkarzyki są przecież jedną z dyscyplin - mówi.

Piłkarzyki to pasja, która wciąga jak nałóg

Jak mówią zgodnie członkowie Łódzkiego Klubu Futbolu Stołowego, na przemian się uzupełniając, piłkarzyki to sposób na nudę, alternatywa dla komputera, przestrzeń, gdzie można poznać zarówno innych ludzi, jak i samego siebie - swoje mocne strony oraz słabości, co przekłada się także na życie.

- Z piłkarzykami jest jak z papierosami - nawet jeżeli się je rzuci, chce się do nich wrócić - o takie porównanie pokusił się Mateusz, który zaczynał trenować w swoim rodzinnym mieście - Toruniu, gdzie jednak po pewnym czasie zaczęło go to nudzić. - Na początku chodziłem na piłkarzyki 2-3 razy w tygodniu do pubu, kiedy jednak zacząłem trenować w klubie i zauważyłem postępy, potrafiłem spędzać przy stole po 8 godzin dziennie, nawet do północy - wspomina Mateusz. - To wciąga, ale po pewnym czasie poczułem rutynę, nie rozwijałem się, co zaczęło mnie deprymować i w efekcie przerwałem treningi - opowiada.

I tak, Mateusz z Torunia przeniósł się na studia do Łodzi, gdzie pochłonęły go zupełnie inne sprawy. Jednak, jak wspomniał, pasja okazała się silniejsza. - Pewnego razu, wracając z weekendu w Toruniu spotkałem Filipa, którego znałem z międzymiastowych rozgrywek i on namówił mnie, bym dołączył do łódzkiego klubu - wspomina.

Mateusz zrozumiał, że pasję trzeba pielęgnować, a nauka gry to nie wszystko. - Można znać jakiś trik, ale doskonalić go nawet przez całe życie - przyznaje i mówi, że teraz, oprócz nauki nowych rzeczy, skupia się także na doskonaleniu tego, co już umie. Na ostatnich rozgrywkach w Toruniu zdobył brązowy medal w kategorii amatorów - to, jak przyznaje, mocno go zmotywowało do pracy nad swoją techniką gry, by już wkrótce wziąć udział w kolejnych rozgrywkach.

Czytaj także:
- Prawdziwy wiking wprost z... Łodzi
- Nasz chleb już nie tak powszedni

GŁOSUJ NA 7 NADZIEI ŁODZI


Zobacz też na MM Łódź

Ferie 2011 w Łodzi | Lodowiska w Łodzi | Rozdajemy akredytacje | Widzew Łódź | ŁKS Łódź

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto