Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

W Londynie zaginęła Sylwia Ciapcińska - angielska policja podejrzewa, że łodzianka nie żyje

Agnieszka Jasińska
Sylwia wyjechała do Anglii po obronie pracy magisterskiej
Sylwia wyjechała do Anglii po obronie pracy magisterskiej fot. fundacja Itaka
Szuka jej londyńska policja i 10 detektywów. 24-letnia Sylwia Ciapcińska z Łodzi przepadła jak kamień w wodę.

Wyjechała do Anglii tuż po obronie pracy magisterskiej. Świeżo upieczona absolwentka pedagogiki Uniwersytetu Łódzkiego miała tam zarobić na upragnione mieszkanie. Po dwóch tygodniach ślad po niej zaginął. Rodzina pojechała do Anglii, by zgłosić zaginięcie. Rodzice i bracia wierzą, że Sylwia żyje. Policja podejrzewa jednak, że dziewczynę zamordował współlokator.

- Słyszymy, że szukają ciała. Ale nie chcemy w to wierzyć - opowiada Marcin, brat zaginionej łodzianki.

Sylwia była ładną niebieskooką blondynką z głową pełną pomysłów. Szybko zdobywała sympatię innych osób. Do Anglii jeździła co roku na wakacje. Tam zarabiała na studia. Tym razem miał być to dłuższy wyjazd. Dziewczyna chciała zarobić na mieszkanie. W Londynie zatrzymała się u znajomych. - W tym domu pokój wynajmował też zupełnie obcy człowiek, miał na imię Tomasz. Dowiedzieliśmy się o tym dopiero, kiedy policja zaczęła szukać Sylwii, wcześniej siostra nic o nim nie wspominała - opowiada Marcin.

Sylwia zaginęła 21 lipca. Wtedy nie pojawiła się w pracy. Od godz. 20 miała wyłączony telefon. Jej przyjaciele zorientowali się, że coś jest nie w porządku. Sylwia nie była typem osoby, z którą nagle i bez żadnego powodu urywa się kontakt.

- Z jej pokoju zginęła też walizka i parę ubrań - opowiada Marcin.

Znajomi, z którymi mieszkała dziewczyna, byli wtedy na urlopie. W domu był jednak Tomasz.

Ostatni ślad po Sylwii to zapis z monitoringu z londyńskiego centrum handlowego z 20 lipca. Widać na nim jak dziewczyna kupuje bluzkę w jednym ze sklepów. Jest jeszcze jeden trop. Na ulicznym monitoringu, który znajduje się mniej więcej kilometr od mieszkania Sylwii, widać jak dzień później dziewczyna wrzuca coś do kontenera na śmieci. Nic więcej o łodziance nie wiadomo. - Policji udało się jeszcze ustalić, że po zaginięciu Sylwii, Tomasz korzystał z jej karty płatniczej - opowiada Marcin.

Przyjaciele Sylwii twierdzą, że mężczyzna nie był ani chłopakiem, ani nawet kolegą Sylwii. Nic ich nie łączyło. Policja podejrzewa różne scenariusze. Pojawił się wśród nich taki, że Sylwia mogła być sprzedana do domu publicznego. Jednak najbardziej prawdopodobna jest wersja, że dziewczyna nie żyje.

- Doszły do nas niepotwierdzone informacje, że zatrzymano osobę związaną z innym zabójstwem. I ona również mogła zamordować Sylwię. Jednak nie można na nich się opierać. Nie mamy żadnych potwierdzonych wiadomości co do tej dziewczyny. Zaginęła bez śladu - mówi Aleksander Zabłocki, specjalista ds. poszukiwań i identyfikacji fundacji Itaka, która także poszukuje łodzianki.

Według statystyk Itaki, co roku w Wielkiej Brytanii ginie prawie 500 osób. To aż 30 procent wszystkich poszukiwanych przez fundację.

Tymczasem ozorkowska policja poszukuje 14-letniej obywatelki Niemiec - Venessy Wickersheim, która w ubiegły piątek około godz. 16. 30 samowolnie oddaliła się z ośrodka "Monar" w Ozorkowie. Dziewczyna jest szczupłej budowy ciała, ma długie, ciemne włosy , brązowe oczy i śniadą cerę. Nikt nie wie, co stało się z Venessą.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto