MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Trener Widzewa Czesław Michniewicz zbudował ciekawą drużynę

Bogusław Kukuć
Czyżby Czesław Michniewicz i Maciej Skorża przed meczem Legia-Widzew w Warszawie
Czyżby Czesław Michniewicz i Maciej Skorża przed meczem Legia-Widzew w Warszawie Krzysztof Szymczak
Kiedy po konferencji prasowej po meczu w późniejszym mistrzem, Wisłą w Krakowie, przegranym przez widzewiaków 0:2, Czesław Michniewicz tradycyjnie rozmawiał z łódzkimi dziennikarzami w pewnym momencie spytał, czego my się spodziewamy po łódzkiej drużynie. Odpowiedziałem wtedy szkoleniowcowi łodzian: "Na początek zdobycia więcej punktów niż jego poprzednik, bo to daje szanse uniknięcia spadku i uzasadnia sens zmiany trenera".

Michniewicz chyba zapamiętał tę niezbyt grzeczną odpowiedź, bo już w następnej kolejce wygrał w stolicy z Polonią 1:0 i zaliczył serię pięciu meczów bez porażki. Zespół grał coraz lepiej. Porażka w stolicy ze słabiutko dysponowaną Legii 0:1, po jedynym celnym strzale gospodarzy była wstydliwa, ale przełamanie kryzysu okazało się wyjątkowo efektowne (3:1 w Białymstoku z wiceliderem Jagiellonią). Po 13 kolejkach rundy rewanżowej Michniewicz miał o 7 punktów więcej niż jego poprzednik Andrzej Kretek po 13 meczach jesieni (kiedy ten trener został zwolniony). Ogółem bilans Widzewa pod wodzą Kretka to: 3 zwycięstwa, 6 remisów, 4 porażki , gole 19-15. Dorobek drużyny pod skrzydłami Michniewicza to: 8 zwycięstw, 4 remisy, 5 porażek, gole 23-19.

Kolejny udany serial pięciu meczów bez porażki pozwolił wywindować się widzewiakom z trzynastej na szóstą pozycję i nawet pojawiła się szansa walki o miejsce w czołowej czwórce, dającej prawo do gry w kwalifikacjach do Ligi Mistrzów.

Szkoda, że występy Widzewa pod wodzą Michniewicza zamykają dwie przegrane klamry. Chodzi o porażkę 1:3 w debiucie z w Gdańsku z Lechią, gdy w połowie listopada zespół zajmował czternastą lokatę i spadł na przedostatnie miejsce. Całe rozgrywki też zakończyła wpadka w Zabrzu aż 0:4, co kosztowało cofnięcie z szóstego na dziewiąte miejsce w końcowej tabeli. To zabolało właścicieli klubu, bo oznaczało startę kilkuset tysięcy premii za lokatę.

Jeszcze bardziej można się irytować dwoma z rzędu bezbramkowymi remisami na swoim stadionie z Arką i Ruchem, choć z chorzowianami łodzianie grali długo w przewadze najpierw jednego, a później nawet dwóch zawodników. Gdyby te mecze wygrano, to mogliśmy być świadkami piętnastego medalu Widzewa w historii występów w ekstraklasie. Poziom rozgrywek był bowiem słaby, a najlepszym potwierdzeniem jest rajd Śląska pod wodzą Oresta Lenczyka z przedostatniej pozycji do wicemistrzostwa. A wrocławianie mieli zbliżony potencjał do Widzewa, skoro odnotowali porażkę w Łodzi 2:5 i szczęśliwy dla Śląska remis 2:2 we Wrocławiu.

Mimo tych zastrzeżeń powrót czterokrotnych mistrzów Polski do grona najlepszych był udany. Plusy zdecydowanie przeważają. Niemal połowa (15) piłkarzy widzewskich grała przecież pierwszy raz w polskiej ekstraklasie. Do tego jeden z najbardziej doświadczonych zawodników, reprezentacyjny napastnik, Marcin Robak grał tylko 10 spotkań. Strzelec 7 goli został sprzedany zimą do ligi tureckiej. Luka jak powstała w napadzie była trudna do zastąpienia. Tym bardziej, że Darvydas Sernas nie grał tak dobrze jak jesienią.

A jednak Michniewiczowi udało się zatuszować lukę. Głównie za sprawą Piotra Grzelczaka. Wychowanek klubu zdobył 8 bramek, z czego pięć na finiszu wiosny. Był pięciokrotnie w Jedenastkach Kolejki, a niektóre jego gole np. w Białymstoku były ozdobą całych rozgrywek. Upieramy się przy tym, że Grzelczak mógł grać częściej na początku rundy rewanżowej. Michniewicz tłumaczy, że wtedy na treningach prezentował się słabiej.

Z pozyskanych zimą piłkarzy najlepsze wrażenie pozostawił Nika Dzalamidze. Trener postawił na niego zdecydowanie i się nie pomylił. Liczymy na jak najszybsze sfinalizowanie definitywne transferu Gruzina. Pechowe kontuzje przerwały dobrze zapowiadające się występy Tunezyjczyka Ben Radii oraz Fina Riku Riski. Nie poradził sobie z urazami Jurijs Żigajevs, choć po transferze reprezentanta Łotwy spodziewano się najwięcej, a tymczasem zagrał tylko 126 minut w trzech meczach. Może jesień będzie lepsza.

Zasługą Michniewicza jest postawienie na Sebastiana Maderę. Gdyby nie pechowo złamany palec nogi w meczu z Bełchatowem, to ten utalentowany stoper pewnie już miałby debiut w kadrze. Lewego obrońcy Dudu (króla asyst) zazdroszczą łodzianom wszystkie kluby ekstraklasy.

Trenerowi nie można odmówić odważnych decyzji, zaskakujących roszad w składzie, a przede wszystkim stawiana na młodzież. Kto by pomyślał, że Widzew wygra dwa mecze z Sebastianem Zalepą na środku defensywy (z Zagłębiem i Lechią). Także zwycięski debiut zaliczył reprezentant Polski juniorów Piotr Mroziński (w Białymstoku, gdzie doznał kontuzji). Smak ligi poznali już wyróżniający się zawodnicy Młodej Esktraklasy Damian Radowicz i Sebastian Radzio.

Największą zagadką jest utrata zaufania do dwóch wyróżniających się piłkarzy rundy jesiennej Bruno Pinheiro oraz Ugo Ukaha, choć ten ostatni powodów do zdziwienia odsunięciem ma mniej niż Portugalczyk.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Ważna zmiana na Euro 2024! Ukłon w stronę sędziów?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto