Topniejący śnieg odsłania takie ilości śmieci i brudów, że w osłupienie wprawia to nie tylko mieszkańców, ale i pracowników sprzątających ulice.
- Najwięcej jest teraz butelek, niedopałków i pozostałości po sylwestrze - mówi Eugeniusz Mieszek z Łódzkiego Zakładu Usług Komunalnych. - Zbiera je obecnie około 300 osób.
Tylko jedna z ekip, sprzątająca tereny Teofilowa i Żubardzia, tygodniowo zużywa ponad 1000 worków na śmieci. To niemal dwa razy więcej niż latem.
- Jest nas tylko 25 na cały ten obszar, a śmieci ogromne ilości - mówi pan Zbigniew, który w poniedziałek sprzątał m.in. trawniki przy al. Włókniarzy.
Jednak największym utrapieniem łodzian są psie odchody.
- Chodniki są tak nimi zapaskudzone, że momentami trzeba wybierać, czy stanąć na śliskim lodzie, czy wdepnąć w psią kupę - denerwuje się pani Iwona z Bałut.
Koszmarnie wyglądają trawniki w centrum miasta, choćby przy ul. Wólczańskiej, al. 1 Maja czy ul. Żeromskiego, gdzie niewielkie skwery służące za psią toaletę usłane są resztkami śniegu wymieszanymi z odchodami. Brudnego śniegu nikt nie ma zamiaru wywozić.
- Jest to bardzo drogie, bo wywóz metra sześciennego śniegu kosztuje 40 zł - mówi Aleksandra Kaczorowska z Zarządu Dróg i Transportu. - Firmy zajmujące się utrzymaniem ulic dostały polecenie sprzątania śmieci, które odsłania śnieg. Na szczęście we wtorek (dziś) podpisujemy umowę na oczyszczanie ostatniego z 13 rejonów miasta. Z dnia na dzień powinno być czyściej.
Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?