W piątek Thomas Phibel, w towarzystwie swojej matki, zjawił się na stadionie Widzewa i spotkał się z szefami łódzkiego klubu.
Nieoficjalnie wiadomo, że w ostatnich dniach Phibel był na testach w londyńskim klubie Crystal Palace, ale Francuz temu zaprzecza, twierdząc, iż załatwiał bardzo ważne prywatne sprawy w Belgii.
W tej sytuacji kierownictwo Widzewa postanowiło odwiesić karę finansową nałożoną na Phibela za spóźniony powrót z urlopu, którą nie tak dawno zawodnikowi zawieszono. Dodatkowo najbliższe tygodnie Phibel spędzi w rezerwach Widzewa.
Trener Radosław Mroczkowski zaraz po zniknięciu Phibela mówił, że dla tego piłkarza nie ma już miejsca w Widzewie. Jednak teraz trener nie wyklucza możliwości powrotu Phibela do drużyny. Phibel musiałby zapracować na szansę powrotu pełnym zaangażowaniem na treningach oraz… przedłużeniem kontraktu w Widzewem o rok na obecnych warunkach.
Przypadek Tomasa Phibela pokazuje jak nie należy rozwiązywać sporów z klubem. Szczególnie, że kierownictwo Widzewa, licząc na podreperowanie klubowych finansów, zgadzało się na transfer Phibela. Problem w tym, że nie pojawiła się żadna konkretna oferta.
Nie wiedzieć czemu Phibel w takiej sytuacji poszedł na wojnę z Widzewem i nie wrócił z urlopu do Łodzi. Na Twitterze Phibel pisał, iż Widzew ma wobec niego duże zaległości finansowe, choć nie była to prawda. Czy sądził, że to wystarczy by rozstać się z Widzewem i zacząć poszukiwania nowego klubu jako wolny piłkarz?! Phibel zamiast szukać porozumienia z Widzewem w sprawie rozwiązania umowy, wywołał konflikt, który nie mógł się skończyć po myśli piłkarza.
Jaga i Śląsk powalczą o mistrza!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?