Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Szkoła agresji

Edward Kasprowicz
Foto J. Kubik
Foto J. Kubik
Uczą psy jak zabijać W głębi lasku za rozpadającym się basenem „Fala” w niedziele odbywają się walki psów. Do gardła rzucają się przedstawiciele najgroźniejszych ras: bulteriery, buldogi, bandogi, amstaffy.

Uczą psy jak zabijać

W głębi lasku za rozpadającym się basenem „Fala” w niedziele odbywają się walki psów. Do gardła rzucają się przedstawiciele najgroźniejszych ras: bulteriery, buldogi, bandogi, amstaffy.

Do rozlewu krwi dochodzi na szczęście bardzo rzadko, bo psy walczą w kagańcach. Walki są bowiem sparingiem, prywatną szkołą agresji.

Pojedynki rozpoczynają się około południa. Miejsce jest dobrze ukryte. Krąży się ścieżkami, by dojść wreszcie w głąb lasku. Stamtąd na małą polankę doprowadzi już jazgot szczekających psów. Jest tu kilkadziesiąt przedstawicieli najgroźniejszych ras.

Większość bez kagańców. Niektóre przywiązane do pni miotają się w bezsilnej złości wbijając potężne kły w drzewo. One czekają na swoją kolej do walki. Właściciele szczują je i drażnią kijem, by pobudzić w nich agresję.

Rudowłosa, młoda kobieta wyszczerza zęby do młodego pitbulla. Warczy na niego, a potem z radością patrzy jak pies rzuca się na pień drzewa, do którego jest przywiązany i wisząc na nim, ze szczęką wbitą w korę nie daje się oderwać.

Dwóch młodych mężczyzn szykuje do walki buldogi. Pożyczają kagańce, a następnie szczują na siebie psy. Zwierzęta czują do siebie respekt i nie palą się do walki. Stoją bez ruchu, spięte, pysk w pysk i czekają na reakcję przeciwnika.

Wreszcie zniecierpliwieni właściciele popychają je do siebie. Psy stają na tylnych łapach i przednimi obejmują się jak zapaśnicy. Tłuką skórzanymi kagańcami usiłując dostać się do gardła przeciwnika. Walczących otacza tłum kibiców. A właściciele, tuż za ogonami zawodników, spięci, pilnują, by w razie niebezpieczeństwa rozdzielić czworonożnych przeciwników. Okazuje się to bardzo potrzebne, bo w pewnej chwili jednemu z psów zsuwa się kaganiec. Młody mężczyzna błyskawicznie łapie czworonoga za tylne łapy, podrzuca do góry i dużym łukiem odrzuca od przeciwnika. Gdyby nie zdążył prawdopodobnie doszłoby do tragedii...

W ciągu około dwóch godzin dochodzi do kilkunastu walk. Biorą w nich udział nawet młode psy. Właściciel 9-miesięcznego psiaka denerwuje się, bo buldog zamiast walczyć radośnie macha ogonem i nie chce walczyć.
- Po kilku tygodniach treningów na pewno będzie lepiej - obiecuje nieco zawstydzony.

Łódzki weterynarz (mówi anonimowo, bo właściciele psów bojowych to jego najlepsi klienci):

- Właściciele chcą mieć agresywne psy, bo traktują je jako narzędzie pracy, świetnych ochroniarzy, stróżów. Oczywiście łamią przy tym prawo, narażają się na ryzyko pogryzienia, ale to ich własny wybór. Najgorsze, że wiele osób nie zdaje sobie sprawy, że taki agresor w nieodpowiedzialnych rękach to jak odbezpieczony pistolet w rękach pijaka. Agresywne psy, o czym niewielu pamięta, są niebezpieczne dla otoczenia. Przypadkowymi ofiarami najczęściej są dzieci wyciągające rękę do każdego przechodzącego psiaka. Jednak najgorsze jest to, że coraz częściej wybiera się agresywne rasy dla zabawy lub po to, by rozładować własną agresję i stres.

Czasem leczę psy pokaleczone po walkach. Właściciele dobrze płacą i żądają najlepszych leków. Staram się więc nie interesować jak doszło do obrażeń. Kiedyś kolega nieopatrznie doniósł na właściciela, który leczył u niego psa pokaleczonego po bójce z innym czworonogiem. Doniesienie nic nie dało, natomiast weterynarzowi wybito szyby w oknach i podpalono samochód - opowiada.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Plantatorzy ostrzegają - owoce w tym roku będą droższe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto