Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Stary łódzki Widzew. To jedna z najbardziej znanych części Łodzi. Zobacz unikalne archiwalne zdjęcia

Anna Gronczewska
Anna Gronczewska
Domki kunitzerowskie
Domki kunitzerowskie Wojewódzka Biblioteka Publiczna im. Piłsudskiego w Łodzi/archiwum Dziennika Łódzkiego
Widzew to dziś jedna z najważniejszych dzielnic Łodzi, ale ponad 100 lat temu była jeszcze wsią. W granice miasta włączyli go Niemcy okupujący miasto podczas I wojny światowej.

Stary łódzki Widzew

Dla Anny Boreckiej stary Widzew, to najpiękniejsze miejsce w Łodzi, choć nie mieszka tam ponad 40 lat. Nie ma już tu drewnianych domów robotników Widzewskiej Manufaktury, ale przy ul. Szpitalnej, Niciarnianej, Konstytucyjnej stoją dalej bloki z lat sześćdziesiątych, w których się wychowała. Jest jej ulubiony kościół św. Kazimierza.

Pani Maria dobiega już dziewięćdziesiątki i mieszka w tzw. kunitzerówkach. Dwa rzędy murowanych, dwupiętrowych budynków wybudowane dla pracowników Widzewskiej Manufaktury stoją jeszcze do dziś przy ul. Szpitalnej. Pani Maria wprowadziła się tu na początku lat sześćdziesiątych. Ale tak jak robotnicy „Wi- My” mieszkanie ogrzewa węglem, a do ubikacji chodzi na korytarz.

– Niektórzy porobili sobie łazienki w mieszkaniach, ale ja nie - mówi.

Przedwojenna Łódź pozostaje we wspomnieniach i na starych zdjęciach. Jak wyglądała?

Piękne miejsce

Pani Maria przyzwyczaiła się do tego mieszkania przy ul. Szpitalnej, choć nie ma w nim wygód. Blisko do sklepu, tramwaju, autobusu. Żałuje tylko, że nie ma „konsumu” - dużego sklepu, który znajdował się na rogu ul. Szpitalnej i Rokicińskiej (po wojnie Armii Czerwonej), dziś al. Piłsudskiego. Bogumił Zawadzki, mówił nam, że był to chyba pierwszy łódzki hipermarket. Powstanie „konsumu” jest związane z Oskarem Konem. Otwarto go przed wojną. Sprzedawano w nim artykuły spożywcze, tekstylne. Wszystko było w nim droższe niż w innych sklepach. Pracownicy dostawali jednak talony na zakupy w „konsumie”, więc chętnie tu kupowali.

Anna Borecka pamięta dobrze i „konsum”. Jako dziewczynka często tam chodziła. Lubiła zwłaszcza odwiedzać stoisko ze sprzętem elektronicznym.

– Marzyłam o kasetowym magnetofonie, ale mama nie chciała mi go kupić - wspomina. – Więc przyglądałam się tym „kaseciakom” leżącym za szklaną ladą. W tej samej kamienicy był też sklep mięsny. Dochodziło się do niego wąskim chodnikiem wzdłuż torów tramwajowych. „Konsumu” nie ma, zburzono go, gdy poszerzano ul. Rokicińską

Szpitalna jak szpital

Ul. Szpitalna swą nazwę zawdzięcza znajdującemu się tu przed laty szpitalowi. Wybudowano go dla pracowników firmy Kunitzer i Heinzel. Był to parterowy barak, w którym znajdowało się 40 łóżek. W tym miejscu jest dziś przychodnia lekarska. A na przeciwko Szkoła Podstawowa nr 37. Ania chodziła do tej podstawówki. Gdy zaczynała w niej naukę, to przed nowym gmachem szkoły, stał jeszcze stary. Po latach go rozebrano. Na przeciw murowanych „kunitzerówek”, w miejscu gdzie jest dziś przedszkole znajdował się magiel. Obsługiwał mieszkańców ul. Niciarnianej, Szpitalnej, Rokicińskiej. Było to miejsce gdzie nie tylko maglowało się pranie, ale też plotkowało o sąsiadach.

Widzewska Manufaktura

Najważniejszą fabryką w tej części Łodzi była Widzewska Manufaktura. Popularna „Wi-ma” miała dużą przędzalnie, z czasem też odlewnie, fabrykę maszyn. Była jednym z największych zakładów przemysłowych w Łodzi. W „Wi-mie” kręcono w 1927 roku pierwszą ekranizację „Ziemi obiecanej”. W czasie wojny stała się częścią koncernu Hermana Goeringa.

– Stało się to gdy Oskar Kon zrzekł się na rzecz Goeringa udziałów w fabryce – tłumaczyła nam Alina Jabłońska, znana przewodniczka po Łodzi. – Akcje miał jednak ulokowane w szwajcarskim banku i mógł je odebrać tylko osobiście. Niemcy zawieźli więc go do Szwajcarii. Dzięki temu Oskar Kon, który był Żydem, przeżył wojnę.

Jednym z tych widzewskich osiedli, które zachowały dawny wygląd jest tzw. Grembach, zwany też Podgórzem. Rozciąga się ono między ulicami: Czechosłowacką, Edwarda, Mazowiecką, Niciarnianą i Nowogrodzką.

Grembach, czyli Podgórze

Grembach zawdzięcza swoją nazwę prawdopodobnie kolonistom niemieckim, którzy na początku dziewiętnastego wieku osiedlali się na tzw. Podgórzu. Grunbach po niemiecku oznacza zielone miejsce. Choć niektórzy twierdzą, że nie dotyczy to zielonej okolicy, a wodzie płynącej z farbiarni fabryki nici...

Przez lata osiedle nie zmieniło się wiele, choć koło drewniaków pojawiają się już okazałe wille. Wchodząc w ul. Antoniewska, Wilanowską i kilka równoległych, dochodzących do ul. Nowogrodzkiej nadal ma się wrażenie, że zatrzymał się czas. Uliczki zachowały dziewiętnastoletni charakter. Stoją tu drewniane domy, altanki, jeździ się po kocich łbach, a ulicami spływają nieczystości. Na przykład Antoniewska nie jest dalej cała skanalizowana. Przed laty kanalizacji nie było na większości ulic Grembacha.

Zobacz także: Tak kiedyś wyglądała łódzka Retkinia. Osiedle Retkinia w Łodzi z czasów gdy było wsią. Wieś Retkinia to już historia

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Stary łódzki Widzew. To jedna z najbardziej znanych części Łodzi. Zobacz unikalne archiwalne zdjęcia - Dziennik Łódzki

Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto