Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Śląsk Wrocław - Widzew 2:2. Sztuką było nie zwyciężyć...

Bartosz Kukuć
Śląsk Wrocław - Widzew 2:2
Śląsk Wrocław - Widzew 2:2 Łukasz Kasprzak
Piłkarze Widzewa chyba nadal nie mogą uwierzyć w to, że nie zdobyli we Wrocławiu kompletu punktów. Nie może być inaczej, jeżeli w 85 min prowadzili jeszcze 2:0 i wydawało się, iż w pełni kontrolują przebieg meczu ze Śląskiem. Niestety, łodzianie dali sobie strzelić dwie bramki i remis 2:2 jest w pewnym sensie ich porażką.

Przede wszystkim łodzianie powinni mieć pretensje wyłącznie do siebie. Chcemy to naprawdę bardzo wyraźnie podkreślić. Dojrzały zespół po prostu nie pozwoliłby sobie wydrzeć zwycięstwa. Skoro podopieczni trenera Czesława Michniewicza tego nie potrafili, oznacza to, że jeszcze na takie miano nie zasługują. Co nie zmienia faktu, iż sędzia tego spotkania miał pełne prawo zakończyć je w piątej minucie doliczonego czasu gry (mecz został przedłużony o cztery minuty). W takiej sytuacji trudno pominąć to milczeniem.

Wcześniej płocki arbiter spisywał się co najmniej poprawnie, ale w końcówce meczu widocznie zapomniał, że ma gwizdek. Nie było tajemnicą, iż faworytem spotkania w stolicy Dolnego Śląska byli gospodarze, którzy do sobotniego wieczoru nie przegrali trzynastu kolejnych spotkań w ekstraklasie.

Tym razem szkoleniowiec łodzian dokonał kilku zmian w wyjściowej jedenastce, co we wcześniejszych starciach czynił niezbyt chętnie. Przede wszystkim okazało się, że nie będzie mógł skorzystać z usług tunezyjskiego defensora Souhaila Ben Radhii (doznał urazu mięśnia w meczu z Arką Gdynia). Michniewicz postawił więc na prawej stronie obrony na Łukasza Brozia, którego miejsce w środku drugiej linii zajął Portugalczyk Bruno Pinheiro.

Na tym jednak nie koniec, bowiem na ławce rezerwowych usiadł duet innych obcokrajowców – Fin Riku Riski oraz Gruzin Nika Dzalamidze, a mecz zaczęli Łotysz Jurijs Żigajevs i Bośniak Velibor Djurić.

Spotkanie z impetem rozpoczęli podopieczni trenera Oresta Lenczyka (w przeszłości ten najstarszy dziś szkoleniowiec w lidze dwa razy opiekował się Widzewem). W 3 min z daleka strzelał Mariusz Pawelec, zaś po kilkudziesięciu sekundach wrocławianie wykonywali wolnego. Lewą nogą uderzał Przemysław Kaźmierczak, jednak Maciej Mielcarz nie dał się zaskoczyć. Z kolei w 12 min Waldemar Sobota strzelił tak wysoko nad poprzeczką, jakby chciał zostać rugbistą Blachy Pruszyński Budowlani.

W 13 min goście skontrowali, ale nic nie wynikło z wolnego wykonywanego przez Dudu. W 15 i 17 min znów próbował aktywny Sobota, a w 18 min Broź zbyt łatwo dał się minąć Kaźmierczakowi (na szczęście bez konsekwencji).

Do głosu doszli łodzianie. W 18 min szczęścia szukał Darvydas Sernas, a w 30 min precyzji zabrakło Mindaugasowi Pance. W 32 min po ładnej wymianie piłek Djuricia i Żigajevsa centrował Dudu, ale nikt nie przeciął lotu futbolówki. W 36 min niewiele zabrakło Sebastianowi Maderze, który groźnie główkował po rożnym.

W 45 min Żigajevs sprytnie przechwycił piłkę, ale Sernas nie wykorzystał jego podania. Po chwili Łotysz silnie strzelił, ale Marian Kelemen nie dał się zaskoczyć.

Po zmianie stron na murawie pojawił się Dzalamidze, co okazało się świetnym posunięciem. Dynamiczny i nieszablonowo grający Gruzin odmienił grę gości, którzy zaczęli dominować na boisku. W 49 min nic nie wynikło z centry Adriana Budki, a w 51 min Jarosław Fojut musiał taktycznym faulem powstrzymać rozpędzonego Żigajevsa.

W 52 i 53 min Widzew wykonywał aż trzy wolne, ale łodzianie nie bardzo wiedzieli, co chcą zrobić. Wreszcie w 55 min po świetnym dośrodkowaniu Dudu Madera uderzeniem głową wyprowadził swój zespół na prowadzenie. To pierwsza bramka tego piekielnie utalentowanego zawodnika w ekstraklasie.

W 60 min Mielcarz obronił strzał Mili, a w 62 min wydawało się, że będzie 0:2. Sernas kapitalnie uderzył zza pola karnego, ale trafił w poprzeczkę. Śląsk na chwilę wyrwał się z oblężenia (interwencje Mielcarza po uderzeniu Sebastiana Mili i centrze Marka Gancarczyka), ale to Widzew wciąż prezentował się znacznie lepiej.

To, co nie udało się Dudu i Sernasowi (obaj w 72 min), powiodło się w 73 min Dzalamidze. Gruzin ośmieszył dwóch obrońców z Wrocławia nie dał szans Kelemenowi. Łodzianie mogli dobić Śląsk (okazja Sernasa w 76 mini sam na sam z bramkarzem Przemysława Oziębały w 83 min), ale tego nie uczynili. To się zemściło.

W 85 min były piłkarz lokalnego rywala Widzewa, ŁKS, Łukasz Madej wpadł w pole karne (zawahał się zwłaszcza Budka) i uderzył pod poprzeczkę, zdobywając kontaktową bramkę. W 87 min z bliska nie trafił głową Dzalamidze, zaś w 90+5 min doszło do starcia Madeja z Wojciechem Szymankiem, po którym arbiter podyktował karnego. Na trybuny został odesłany Michniewicz, Szymanek obejrzał czerwoną kartkę, a Mila strzelił nie do obrony...

Śląsk Wrocław - Widzew 2:2
0:1 – Madera (55, głową), 0:2 – Dzalamidze (73), 1:2 – Madej (85), 2:2 – Mila (90+7, karny).
Sędziował Szymon Marciniak (Płock). Czerwona kartka: Szymanek (90+5). Żółte kartki: Fojut, Ćwielong – Żigajevs, Dzalamidze.
Widzów: 8500
Noty Widzewa w rankingu "Złote Buty": Mielcarz 5 – Broź 5,Madera 6, Szymanek 0, Dudu 6 – Budka 3, Djurić 2 (46, Dzalamidze 6), Pinheiro 5 (89, Bieniuk), Panka 5, Żigajevs 4 (63, Oziębała 1) – Sernas 5.
Śląsk Wrocław: Kelemen – M. Gancarczyk, Celeban, Fojut, Pawelec – Sobota (56, Madej), Sztylka, Kaźmierczak, Mila, Ćwielong (71, Szewczuk) – Jezierski (46, Ł. Gikiewicz).

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto