Sesje terapeutyczne przed obiektywem Łucji Lange [zdjęcia]

- Sesja z użyciem mojej hiszpańskiej czerwonej sukni i kapsułki ze sztuczną krwią - to właśnie wtedy Łucja spełniła moje fotograficzne marzenie i pozwoliła mi się wcielić w ukazującego swoją hematolagnię wampira. Na zdjęciu na mojej twarzy widać autentyczną rozkosz - opowiada Marta Andrzejewska, która na fotograficzne sesje terapeutyczne przychodzi regularnie od 4 miesięcy.

Marta jest wizażystką, a sesje z Łucją, jak sama mówi, dają jej poczucie zadowolenia, spełnienia pomysłów i planów wizualnych. - Pozwalają mi się artystycznie wyżyć - cieszy się.

Jednak powodów organizowania takich sesji jest dużo więcej. Dziewczyny, które na nie przychodzą mogą bez skrępowania pokazać siebie - wydobyć na zewnątrz swoje uczucia i emocje, inne wręcz przeciwnie - potrzebują stać się kimś zupełnie innym.

Sesje terapeutyczne u Łucji to odskocznia od codzienności

Fotografia nadaje życiu sens

Wszystkie jednak muszą się najpierw... obnażyć. - Przy okazji jednej z sesji, ktoś doszedł do wniosku, że przychodzenie do mnie na zdjęcia jest jak spotkanie terapeutyczne - trzeba się otworzyć, trzeba wywalić emocje na wierzch, a po wszystkim wychodzi się lżejszym i bardziej świadomym - mówi sama Łucja Lange, autorka wielu terapeutycznych sesji i zarazem blogerka.

Jak przyznaje, fotografowanie to terapia nie tylko dla osób fotografowanych, lecz również, a może przede wszystkim - dla niej samej. - Mam wrażenie, że każda działalność "dla ludzi" ma w sobie dozę terapii, chociażby chodzenie do fryzjera, kosmetyczki, na masaże itp., stąd też przewrotne nazwanie moich działań terapeutycznymi bardzo mi odpowiada - mówi artystka.

Fotografia towarzyszy jej od urodzenia. Pradziadek Łucji był fotografem, jej tata uczył się od niego, a później przekazał bakcyla córce.

Dzięki fotografii i spotkaniom z ludźmi Łucja zyskuje szerszą perspektywę dla własnego bytu. - Możliwość poznawania myśli, wizji, snów, obcowanie z inną twarzą danej osoby niż ta, którą pokazuje na co dzień - to wszystko bardzo pomaga w nadawaniu sensu egzystencji - mówi szczerze.

Terapeutyczne sesje fotograficzne odskocznią od szarej codzienności

Marta Strzelczyk zna Łucję od 2 lat. Na spotkania fotograficzne przychodzi, bo są dla niej odskocznią od rzeczywistości i ucieczką od problemów oraz zwykłego szarego życia.

- To pozwala odsłonić i ukazać moje wnętrze, to co w danym momencie przeżywam i czuję. Pomaga wstać i odnaleźć sens dalszej egzystencji, daje dużą satysfakcję i takiego kopa, że dobrego humoru starcza na najbliższy miesiąc. Odżywa się po dniach, miesiącach byle jakiego bytowania - zapewnia. Wszak, oprócz zdjęć, rozmowy o życiu odgrywają tu istotną rolę.

Same zdjęcia również potrafią zdziałać (duchowe) cuda. - Zawsze byłam po tej drugiej stronie aparatu, było widać to, co robię, a nie mnie. Zawsze byłam zakompleksiona i uważałam, że przed obiektywem nie ma dla mnie miejsca. Okazało się, że to kwestia spojrzenia. Dzięki Łucji wiem, że nie jestem taka paskudna i do niczego, jak mi się wydawało - przyznaje Joanna Sowińska, uczestniczka spotkań.

Jak przyznaje, u Łucji wreszcie może być sobą, efektem czego jest wzrost pewności siebie. - Czuję się teraz milion razy bardziej pewna siebie, bardziej lubię to, że moja twarz niekoniecznie jest idealnie ładna, mam chyba mniej kompleksów. Poza tym taka terapia bardzo pomaga mi się oczyścić i odstresować - mówi i obrazuje chwile spędzone w świecie fotografii: - Jest postać, którą gram, jest Łucja i jej obiektyw i na tym świat się kończy...

Prace Łucji znajdziecie na stronie: www.langel.pl

Kliknij w pierwsze zdjęcie, żeby rozpocząć przeglądanie fotogalerii: