Chodzi o środowy artykuł Dziennika Łódzkiego, który opisywał, jak Joński zatrudnił w magistracie żonę swojego asystenta i jego teścia, a w miejskiej spółce jeszcze siostrę swojej żony.
- Pewnych rzeczy się nie robi. Rozumiem, asystent. Ale jeszcze jego żona, teść i na dodatek szwagierka? Następny może będzie stryj i ciotka sąsiadki? - pyta retorycznie Piątkowski. - To oburzające.
Według radnego Bartosza Domaszewicza z PO, zatrudnianie rodziny i politycznych przyjaciół jest sprzeczne z tym, co Dariusz Joński jeszcze jako radny krytykował w przypadku prezydenta Jerzego Kropiwnickiego.
- Fatalna polityka kadrowa była jednym z postulatów w referendum w sprawie odwołania byłego prezydenta, nie można powielać tych błędów - mówi Domaszewicz. - Rodzi się też pytanie, czy ci ludzie zostali zatrudnieni w sposób przejrzysty, czyli wygrywając konkursy o jasnych zasadach identycznych dla wszystkich chętnych. Ja tego nie wiem, dlatego budzi to wątpliwości natury etycznej.
Radny zwrócił też uwagę, że niedopuszczalne jest nieudzielanie informacji o wysokości zarobków pracowników samorządowych. Podkreślił, że ci ludzie są utrzymywani z podatków łodzian i każdy ma prawo wiedzieć, ile zarabiają. - Nieważne, dyrektor, asystent prezydenta czy kierowca - dodaje Domaszewicz. - Nie chodzi o sensację, ale o przejrzyste zasady funkcjonowania władzy.
Władysław Skwarka, szef klubu radnych Lewica, skwitował sprawę krótko: - Ci ludzie to nie jest rodzina wiceprezydenta Jońskiego, poza tym wszyscy mają kwalifikacje, aby zajmować te stanowiska.
Zamach na Roberta Fico. Stan premiera Słowacji jest poważny.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?