Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pierwszy duch roweru w Łodzi ku pamięci Moronia

Emilia Białecka *Emkanabe*
Emilia Białecka *Emkanabe*
Dziś w miejscu śmiertelnego wypadku rowerowego łódzkiego artysty Marciusza Moronia stanął biały „dwukołowiec”. - W ten sposób chcieliśmy upamiętnić jego osobę oraz zwrócić uwagę na problem bezpieczeństwa rowerzystów na polskich drogach – powiedział Witold Kopeć – jeden z inicjatorów akcji, który poświęcił w tym celu nieużywany już rower.

Podczas stawiania „ghost bike’a”, przy bramie Starego Cmentarza przy ul. Srebrzyńskiej, była obecna rodzina Marciusza, w tym mama Barbara, przyjaciele oraz znajomi. Wielu z nich przybyło w to miejsce na rowerach. Inicjatywa została podjęta przez osoby, które organizują, a także biorą udział w comiesięcznej Łódzkiej Masie Krytycznej – Marciusz był człowiekiem nieprzeciętnym - niezwykle kreatywnym, obdarzonym barwną osobowością – tak o zmarłym mówią Ci, którzy go znali.

fot. Emilia Białecka

Duch roweru Marciusza Moronia jest pierwszym takim duchem, zarówno w Łodzi, jak i w Polsce. Pomalowany na biało „dwukołowiec” został przypięty do drzewa w pobliżu miejsca wypadku. Pomiędzy szprychami znajduje się skromna plakietka. „Ghost bike’i” są pamiątkami tragedii, które miały miejsce na anonimowych skrzyżowaniach, a także cichym wsparciem prawa do bezpiecznego poruszania się przez rowerzystów.

- My nie jesteśmy przeszkodą w ruchu, my jesteśmy jego częścią – powiedziała jedna z uczestniczek odsłonięcia ducha roweru, która również przemieszcza się po mieście na „dwóch kółkach”.

Polska jest krajem najwyższego ryzyka dla rowerzystów. Co roku policja odnotowuje kilkanaście tysięcy zdarzeń drogowych z udziałem rowerzystów. Średnio rocznie na polskich drogach ginie 500 użytkowników rowerów, a ponad 5000 zostaje rannych. Jest to problem zarówno dużych miast, gdzie dochodzi do największej liczby zdarzeń, jak i małych miejscowości, gdzie wypadki są w prawdzie rzadsze, ale bardziej brzemienne w skutkach – informuje Witek Kopeć. 

Pierwsze duchy rowerów pojawiły się w St. Louis (USA, Missouri). Obecnie są na ulicach co najmniej czterdziestu sześciu miast. Stawia się je w miejscach, w których śmierci ulegli rowerzyści. Pomalowane na biało rowery mają symbolizować duchy rowerów i jednocześnie też wspominać osobę rowerzysty, który zginął w wypadku.

Dziś o godzinie 18 **przy duchu rowerzysty **odbędzie się symboliczne zapalenie zniczy.


Marciusz Moroń zginął 19 sierpnia 2008 roku. Został potrącony przez samochód prowadzony przez nietrzeźwego kierowcę. Jechał rowerem, gdy pędzący polonez truck próbując wyprzedzać inne auto wpadł w poślizg. Uderzył w drzewo, a następnie w Marciusza. Rowerzysta został przewieziony do szpitala, gdzie zmarł następnego dnia. Obaj mężczyźni, którzy znajdowali się w pojeździe byli pijani. Jeden miał 0,29, drugi 0,91 promila alkoholu. Policja nie była w stanie ustalić kto prowadził samochód. Obaj wypierali się i wskazywali drugiego. Również żaden ze świadków nie był w stanie wskazać mężczyzny, który kierował polonezem. Na kierownicy nie znaleziono wyraźnych linii papilarnych. Ilość w próbkach krwi zdjętej z fotela drążka zmiany biegów i drzwi była zbyt mała i uniemożliwia przeprowadzenia badania identyfikacji DNA. W grudniu 2008 roku, Prokuratura Łódź-Polesie umorzyła sprawę z powodu "niewykrycia sprawcy". Dopiero po liście otwartym znajomych poety, nagłośnieniu przez media, a także odwołaniu się matki zmarłego Prokuratura postanowiła wznowić sprawę. (Źródło: wikipedia)

MM Łódź patronuje:

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Policja podsumowała majówkę na polskich drogach

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto