MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Odra Wodzisław - ŁKS 3:6. Mięciel przełamał strzelecką niemoc

Paweł Hochstim
Marcin Mięciel jest dwudziestym ósmym ełkaesiakiem, który w ligowym spotkaniu zanotował hat-trick
Marcin Mięciel jest dwudziestym ósmym ełkaesiakiem, który w ligowym spotkaniu zanotował hat-trick Krzysztof Szymczak
W dwóch meczach w Europie padło w ten weekend dziewięć goli - w Madrycie, gdzie Real pokonał 8:1 Almerię i w Wodzisławiu Śląskim, gdzie ŁKS wygrał z Odrą 6:3 i znacząco przybliżył się do ekstraklasy. - Mamy takie doświadczenie i tylu dobrych zawodników, że na pewno tego nie zepsujemy - mówi Marcin Mięciel, który w spotkaniu z Odrą zdobył trzy gole.

W tygodniu poprzedzającym mecz z Odrą napisaliśmy, że jeśli Mięciel ma przełamać strzelecką niemoc, to najlepiej w Wodzisławiu, bo na tym stadionie wiosną strzelił gola w spotkaniu z Piastem Gliwice i do soboty było to jedyne jego trafienie w rundzie wiosennej. Mięciel strzelił Odrze trzy bramki, a mógł spokojnie jeszcze przynajmniej dwie, bo sytuacji bramkowych miał bez liku.

Czytaj także: Organika Budowlani - Impel Gwardia Wrocław 2:3. Przegrały bitwę, ale wojna jeszcze trwa

- Gdybym strzelał sto na sto, to bym grał w Realu, a nie w ŁKS. Byłbym wtedy Cristiano Ronaldo. A ja jestem Mięciel - żartuje napastnik ŁKS.

Przewaga łódzkiej drużyny była momentami tak duża, że kibice wodzisławskiego zespołu śmiali się z nieporadności swoich piłkarzy. Ale początek meczu mógł wlać w ich serca wiele optymizmu, a ełkaesiaków nieco zmrozić. Łodzianie rozpoczęli mecz i... przez cztery minuty nie byli w stanie przejść linii środkowej boiska. Odra w dwóch pierwszych minutach zaatakowała, a obrońcy łódzkiej drużyny w ostatniej chwili aż dwa razy wybijali piłkę z pola karnego. Wreszcie w 3. minucie Bartosz Romańczuk dotknął piłki ręką, sędzia najpierw nie zareagował, ale gdy wodzisławianie wrzasnęli "ręka", zdecydował się na podyktowanie jedenastki, którą na gola zamienił Czech Robert Caha.

- Początek meczu to był jakiś dramat - mówi Marcin Smoliński, pomocnik ŁKS.

Stracony gol podziałał bardzo mobilizująco na ełkaesiaków, którzy pół godziny później wygrywali już... 5:1. Jakby to powiedział trener Henryk Kasperczak, "łodzianie na straconego gola zareagowali pozytywnie". W 11. minucie Romańczuk dośrodkował w pole karne, a Mięciel pięknym szczupakiem wyrównał. Dwie minuty później fatalnie broniącego bramkarza Macieja Nalepę strzałem zza pola karnego pokonał Adrian Woźniczka, a w 17 minucie świetnie zachował się Maciej Bykowski, który doszedł do prostopadłego podania i zdobył gola na 3:1. Jakby tego było mało, kilka minut później Artur Cybulski sfaulował w polu karnym Mięciela, a jedenastkę na gola zamienił Jakub Kosecki. A w 35 minucie świetne dośrodkowanie Piotra Klepczarka wykorzystał Mięciel, który strzelił z woleja i ŁKS prowadził już 5:1.

- W pierwszych minutach nie było za ciekawie. Na każdego trzeba się sprężyć i być skoncentrowanym, bo w pierwszej lidze, jak się oleje rywala, to można skończyć jako przegrany. Ta bramka nas bardzo zmobilizowała i zaczęliśmy grać znacznie lepiej - uważa Mięciel.

W przerwie trener Andrzej Pyrdoł zdjął z boiska Smolińskiego i Koseckiego, a na ich miejsce weszli Krzysztof Mączyński i Marcin Kaczmarek.

- Trener miał komfort i mógł nas zdjąć z boiska. We wtorek mamy ważny mecz, a przecież niedawno mieliśmy urazy - tłumaczy Smoliński.

W drugiej połowie wydawało się, że kanonada ełkaesiaków będzie trwała dalej, bo ledwie pięć minut po wznowieniu gry Mięciel wykorzystał bardzo dobre dośrodkowanie Kaczmarka i kompletną bierność piłkarzy Odry. W bramce wodzisławskiej drużyny stał już nie Nalepa, a debiutujący w pierwszej lidze Marcin Musioł, który był wyraźnie stremowany. Wystarczyło, by zrobił krok w kierunku piłki, a Mięciel nie doszedłby do strzału.

Na sześciu golach łodzianie jednak poprzestali. Odra z kolei nie bardzo umiała, więc z boiska wiało nudą. Właściwie do groźnych sytuacji dochodziło tylko wtedy, gdy któryś z obrońców ŁKS popełnił błąd. A tych kilka było, choć można chyba tłumaczyć brak koncentracji łódzkich piłkarzy, którzy prowadzili 6:1 i zdawali sobie sprawę, że grają z drużyną, której umiejętności na pierwszą ligę absolutnie nie wystarczają.

W 79. minucie Odra zdobyła gola. Łukasz Skrobacz bardzo przypadkowo zdołał wbić piłkę w pole karne, gdzie zagapienie obrońców wykorzystał Marcin Figiel.

I znów można było zobaczyć, że stracony gol dobrze działał na ełkaesiaków, ale tym razem brakowało skuteczności. W 82. i 86. minucie dwa razy sam na sam z Musiołem był Mięciel, ale tegoroczny maturzysta dwa razy zdołał obronić.

Jeszcze w doliczonym czasie gry Odra zmniejszyła rozmiary porażki, bo Bogusław Wyparło sfaulował w polu karnym Łukasza Skrobacza i całe szczęście, że sędzia nie pokazał mu czerwonej, a tylko żółtą kartkę. Z jedenastu metrów celnie drugi raz w tym meczu strzelił Caha.

Odra Wodzisław – ŁKS 3:6
Gole: Robert Caha (4, karny; 90, karny), Marcin Figiel (79) - Marcin Mięciel (11, 35, 51), Adrian Woźniczka (13), Maciej Bykowski (17), Jakub Kosecki (23, karny)
Sędziował: Mariusz Złotek (Stalowa Wola)
Widzów: 700
Odra: Nalepa (46, Musioł) - Brzozowski, Cybulski I, Tanżyna, Caha I - Sobik, Jary, Sikorski, Łukasz Skrobacz, Nganbe - Figiel. Trener: Jarosław Skrobacz.
ŁKS: Wyparło I - Klepczarek, Łabędzki, Mowlik, Woźniczka (65, Adamski) - Kosecki (46, Kaczmarek), Kłus, Smoliński (46, Mączyński), Romańczuk, Bykowski - Mięciel. Trener: Andrzej Pyrdoł.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Świątek w finale turnieju w Rzymie!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto