- Straszna tragedia - mówią sąsiedzi z ul. Chocianowickiej. - To była pogodna kobieta. Razem z mężem uprawiali jeszcze na polu za domem ziemniaki. W poniedziałek, jak ogień się pojawił, poszli go gasić.
Płonęły trawy pomiędzy rzeką i domostwami przy ul. Chocianowickiej. 80-latka znajdowała się w pobliżu rzeki. Po kilkudziesięciu minutach mąż zorientował się, że jej nie widać. Zaalarmował strażaków, którzy też gasili płomienie. Wtedy okazało się, że kobieta zsunęła się z wysokiego brzegu i wpadła do lodowatej wody. Zabrało ją pogotowie. Była jednak tak wychłodzona, że nie udało się jej uratować.
Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?