Przy Częstochowskiej stoją stare kamienice, gdzie lokatorzy znają się i mają baczenie na dzieci swoje i sąsiadów. Dzieciaki, które nie wyjechały na wakacje, czas spędzają na podwórkach lub stojąc pod bramami. Toteż, gdy kobieta zaczepiła kilkoro wszyscy pobiegli im na ratunek - jedni dzwonić na policję, inni aby powiadomić rodziców wystraszonych nastolatków.
- Stałyśmy z koleżankami i kolegami pod bramą, gdy podeszła do nas ta kobieta krzycząc, że nas pozabija - opowiada 14-letnia Patrycja. - Trzymała w dłoni nóż z kilkucentymetrowym ostrzem, wyjęła go z gospodarczej torby w czerwoną kratkę, i mówiła, że ma "papiery", więc nawet jak nas potnie, to nie pójdzie siedzieć. Chwilę później podbiegła do 10-letniego Patryka i przewróciła mu rower. Dzieciak tak się wystraszył, że uciekł i zamknął się w mieszkaniu.
12-letnia Iza, świadek zdarzenia, opowiada dalej: - Wtedy ta kobieta podniosła kilka kamieni i rzuciła nimi w chłopców, którzy stali na ulicy. Zaczęli ją gonić, więc wbiegła do budki na parkingu cały czas trzymając nóż w dłoni.
Kobieta rzuciła nóż pod stolik i spokojnie siedziała czekając na przyjazd policji. Obok budki stali pilnując, aby nie uciekła zaczepione przez nią nastolatki wraz z opiekunami. Jak opowiadają świadkowie, 33-letnia łodzianka, która piątek groziła dzieciom, mieszka w bloku na Górnej. Jest chora psychicznie. Czasami obnaża się na ulicy. W piątek również ponoć podnosiła bluzkę i pokazywała dzieciom piersi.
- Wezwano pogotowie, które przewiozło kobietę do szpitala im. Babińskiego - mówi Radosław Gwis z biura prasowego łódzkiej policji. - Łodzianka nie wyrządziła nikomu krzywdy.
Tragiczne zdarzenie na Majorce - są zabici i ranni
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?