Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Mroczkowski - nowy trener Widzewa

Paweł Hochstim
Symboliczne przekazanie obowiązków, ale czy władzy? Nowy trener Widzewa Radosław Mroczkowski (od lewej) i odchodzący Czesław Michniewicz
Symboliczne przekazanie obowiązków, ale czy władzy? Nowy trener Widzewa Radosław Mroczkowski (od lewej) i odchodzący Czesław Michniewicz fot. Krzysztof Szymczak
- Odkąd pojawiło się moje nazwisko w kontekście pracy w Widzewie, słucham cały czas, że nie będę miał nic do powiedzenia. Zawsze jestem otwarty na rozmowę, ale to ja wygłaszam ostatnie zdanie - zapewnił nowy trener piłkarzy Widzewa Radosław Mroczkowski, który w piątek oficjalnie zastąpił Czesława Michniewicza.

Na konferencji prasowej prezes Marcin Animucki wychwalał Michniewicza, ale stwierdził, że nie mógł podpisać z nim nowego kontraktu, bo nie wytrzymałby tego klubowy budżet. W ogóle w piątek chwalono wszystkich, którzy... odchodzą z Widzewa, bo Animucki bardzo ciepło wypowiadał się też o obrońcy Wojciechu Szymanku, który odszedł, bo w kadrze było zbyt dużo obrońców.

Dochodziło też do sytuacji niejasnych. Animucki zachęcał, by Michniewicz sprostował informację, że dostawał od niego kartki ze składem drużyny, jaki ma wystawić w meczu. Odchodzący z Widzewa trener nie zrobił tego, a po konferencji, zapytany o tę sytuację odparł, że... zarząd jest trzyosobowy. Jasno dał zatem do zrozumienia, że próby ingerencji w skład drużyny były.

Michniewicz przyszedł do sali, jak zwykle, roześmiany, ale im dłużej trwała konferencja, tym robił się bardziej poważny. Zwłaszcza, gdy prezes Animucki mówił o regulowanym za-dłużeniu i fakcie, iż klub ostatnio przelał więcej pieniędzy Michniewiczowi, niż ten się tego spodziewał.

Ustępujący trener po raz kolejny udowodnił, że jest człowiekiem bardzo ambitnym. - Odchodząc z Lecha i Lubina byłem częścią historii klubu, a tutaj odejdę jako jeden z tych, który nic nie wygrał. Tego najbardziej żałuję - mówił. I dodawał, że jest jeszcze ciągle młodym trenerem, więc ma nadzieję, że trafi kiedyś do Łodzi. - Może do Widzewa, a może do ŁKS? - powiedział.

Wydaje się, że szefowie Widzewa zrobili krzywdę nowemu trenerowi, który na konferencji stał się postacią drugoplanową. Głównie mówiono bowiem o rozstaniu z Michniewiczem oraz o sytuacji finansowej klubu.

- Uważam, że trener Michniewicz jest wart tych pieniędzy, których zażądał, bo jest to bardzo dobry szkoleniowiec. Ale musimy zdawać sobie sprawę, że budżet musi być zrównoważony - mówił Animucki.

- Nie sądzę, żeby mój kontrakt rujnował Widzew, tym bardziej że wprowadziłem do drużyny młodych graczy, którzy mniej zarabiają od tych, z których rezygnuję. Chyba więc zarobiłem na ten kontrakt - wyjaśniał później Michniewicz.

Animucki dał wyraźnie do zrozumienia, że Widzew czekają finansowo ciężkie czasy. Klub chciałby sprzedać Darvydasa Sernasa, ale - póki co - nie ma dla niego konkretnych ofert. - Najbliższe dwa, trzy lata będą bardzo trudne, by doszusować do najbogatszych klubów ekstraklasy - podkreślał Animucki. - Tamte kluby mają duże stadiony i na nich zarabiają.

W poniedziałek Widzew wyjedzie na pierwsze zgrupowanie. Tego dnia Mroczkowski ogłosi skład sztabu szkoleniowego. Wcześniej, bo już w sobotę o godz. 16, łodzianie rozegrają sparing w Wolborzu ze Szczerbcem.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto