Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Moja wielka grecka wycieczka - recenzja

Redakcja
Ta komedia romantyczna premierę w Polsce miała 31 lipca. Środek wakacji, zwłaszcza jeśli spędza się je w mieście, to idealna pora na oglądanie takich filmów. Wycieczka do Grecji ze wszystkimi jej wadami i zaletami - za kilkanaście złotych.

Georgia (Nia Vardalos) jest przewodnikiem wycieczek po Grecji. Kocha antyk i starożytną historię, tęskni za kulturą i filozofią sprzed tysięcy lat. Turyści, którymi się opiekuje, są jednak bardziej zainteresowani zakupami i plażowaniem. Wyniośli Anglicy, rozrywkowi Australijczycy, nieco nieokrzesani Amerykanie, Kanadyjczycy - nie mylić z Amerykanami oraz gorące, świeżo rozwiedione Hiszpanki - same najtrudniejsze przypadki.

Szefowa Georgii tnie koszta w kraju, gdzie i tak nic nie działa jak należy, wszyscy wolą tańczyć i pić kawę zamiast pracować. Na dokładkę trafia jej się kierowca (Alexis Georgoulis) przeniesiony wprost z paleolitu. Czy Georgia nawiąże w końcu dobry kontakt ze swoimi podopiecznymi? Znajdzie miłość i odnajdzie się we współczesnej Grecji? Nie będę zdradzać zakończenia, choć chyba nie trudno się go domyślić.

"Moja wielka grecka wycieczka" jest sztampową komedią romantyczną. Niewiele w niej zaskakuje. Dowcipy, choć trochę oklepane, wywołują uśmiechy. Nie bez kozery mówi się przecież, że najbardziej lubimy to, co już znamy. "Wycieczkę..." ogląda się więc stosunkowo dobrze, zwłaszcza w duszne, letnie popołudnie. Dzięki zdjęciom z Grecji można poczuć się wtedy jak na prawdziwej zagranicznej wycieczce. Zimny napój z lodem pomoże ją przetrwać.

Głównym bohaterom nie można odmówić uroku. Polscy widzowie znają Nię Vardalos z przeboju kinowego "Moje wielkie greckie wesele". Wszyscy, którzy oczekują po "Wycieczce..." kontynuacji tamtej satyry na zwyczaje greckich emigrantów, będą się czuć jednak bardzo zawiedzeni. Dystrybutor najwyraźniej liczył na większą popularność filmu, tłumacząc orginalny tytuł "My life in ruins" w sposób nawiązujący do tamtego hitu. Z resztą Nia chyba i tak dla Polaków na zawsze będzie już Toluą z "Wesela...".

Wszyscy, którzy nie mają czasu albo funduszy, żeby pojechać na wakacje w tym roku, powinni wybrać się do kina na ten właśnie film. Cena biletów, nawet dla dwóch osób, będzie bardzej atrakcyjna i łatwiejsza do zniesienia dla portfela, niż bilet lotniczy do Aten. Cena jest jednak odzwierciedleniem jakości. Coś za coś.

Przeczytaj także:
- Recenzje kinowe na MM-ce

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto