Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Marazm Widzewa w ataku źródłem kłopotów

Bogusław Kukuć
Ugo Ukah nie miał problemów z powstrzymaniem ataków Marka Zienczuka
Ugo Ukah nie miał problemów z powstrzymaniem ataków Marka Zienczuka fot. Krzysztof Szymczak
W 22. kolejce piłkarze Widzewa zremisowali po raz dziewiąty, notując rekord ekstraklasy, mało chwalebny przy systemie trzypunktowym za zwycięstwa. W sobotę łodzianie nie zdobyli trzech punktów, choć mecz na swoim stadionie kończyli z przewagą dwóch zawodników.

Nawet gdyby rywalem był czołowy zespół ligi hiszpańskiej, to brak zwycięstwa w takim meczu byłby wstydliwy dla gospodarzy. Tymczasem łodzianie w okresie liczebnej przewagi nawet nie wypracowali groźniejszej sytuacji. Na odważniejsze dryblingi zdobywali się tylko Nika Dzalamidze i do momentu kontuzji Ben Radhia. Zabrakło prostopadłych podań, które mogły zaskoczyć rywali. Piłkę rozgrywano zbyt wolno "ja do ciebie, ty do mnie" i za turlającą się piłką spokojnie przesuwała się czwórka chorzowian w polu karnym gości oraz drugi kwartet "niebieskich" przed linią szesnastki. Były dwa niecelne strzały zza linii pola karnego (Brozia i Ostrowskiego). Znów marnowano przewagę w kornerach (jakieś krótko rozegrane kombinacje). Tej nużącej wyliczanki błędów by nie było, gdyby łodzianie wykorzystali kilka wybornych szans na początku spotkania. Marnowanie okazji bramkowych stało się daniem firmowym drużyny z al. Piłsudskiego.

Jesienią zdobywanie goli przychodziło łatwiej, choć gra z przewagą zawodnika np. z Wisłą w Łodzi zakończyła się porażką 0:1. Ale wtedy gospodarze mogą mówić o pechu, bo potrafili zepchnąć lidera do desperackiej obrony. Teraz z atakami gospodarzy w Łodzi radzą sobie gorsze defensywy Arki czy Ruchu.

W siedmiu meczach wiosny Widzew zdobył 6 bramek. Dwie za sprawą nabytku z Gruzji. Nika Dzalamidze pierwszy raz grał cały mecz. Fakt, że zmarnował znakomitą sytuację. Ale też próbował rozerwać obronny rygiel rywali, miał kilka otwierających podań i najwięcej (10) odbiorów, czym chyba zawstydził kolegów. Dwa gole też były dziełem Adriana Budki (oba w zwycięskich meczach z Koroną i Polonią w stolicy). Po jednej bramce mają obrońcy, którzy jesienią nie potrafili strzelić gola. Bramki Ugo Ukaha i Sebastiana Madery też zapewniły punkty drużynie. To z pewnością pozytywne novum w poczynaniach ofensywnych w rundzie rewanżowej. W meczu z Ruchem po główce Madery piłkę znad linii bramkowej wybił reprezentant Sł0wenii Andrej Komac.

Nie ma na liście tegorocznych strzelców czołowego snajpera ekstraklasy z rundy jesiennej Darvydasa Sernasa. "Ogony" gra wychowanek klubu Piotr Grzelczak (zdobywca 3 goli w tym sezonie). Jako strzelcy zawodzą pomocnicy, którzy nawet nie próbują uderzać zza szesnastki. Efektem marazmu w ataku jest porównanie dorobku widzewiaków po 7 meczach jesienią (10 goli - 10 pkt) i wiosną (6 goli - 9 pkt). Fatalnie wyglądają próby obsady lewej pomocy. Jeżeli nie ma odpowiedniego kandydata, to nie należało się pozbywać Tomka Lisowskiego. A może odważyć się na przesunięcie do przodu lewonożnego Brazylijczyka Dudu? Przecież w obronie może grać Łukasz Broź, a za niego w pomocy Bruno Pinheiro. Coś trzeba zmienić, bo Polonia Bytom też nie przegra w Łodzi.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto