Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Łukasz Broź wrócił na boisko. Widzewski charakter!

Daniel Kawczyński
W niedzielę minęło dokładnie 161 dni od kiedy Łukasz Broź wybiegł po raz ostatni na murawę. Kolejne miesiące były dla niego prawdziwą drogą przez mękę, przepełnione uciążliwą rehabilitacją uszkodzonych wiązadeł w kolanie.

Zawsze jednak pokazywał widzewski charakter, nie tylko na boisku, lecz i poza nim. Cierpliwy pozostał do końca i opłaciło się. W sparingu z Club Bizertin wreszcie mógł cieszyć się grą.

Łukasz Broź doznał kontuzji 28 sierpnia 2011 roku, kiedy we Wrocławiu, Widzew zwyciężył miejscowy Śląsk 2:1. W 56.minucie opuszczał murawę z grymasem na twarzy, a w jego miejsce pojawił się Piotr Mroziński. Już wtedy było wiadomo, że stało się coś niedobrego... Diagnoza brzmiała jak wyrok - naderwanie wiązadeł w kolanie i przymusowa absencja do końca roku. Broź miał czego żałować. Opuścił nie tylko wiele ważnych spotkań Widzewa, ale również mecze reprezentacji Polski z Niemcami i Meksykiem na które otrzymał powołanie od selekcjonera Franciszka Smudy.

W kolejnych miesiącach kapitan Widzewa poddał się operacji rekonstrukcji wiązadeł krzyżowych i przeszedł żmudną rehabilitację. Do treningów powrócił na początku stycznia wraz ze startem przygotowań do rundy wiosennej. Mimo, że wydawał się być w pełni zdrów, trener Radosław Mroczkowski wolał nie ryzykować i postanowił nie wystawiać go w sparingach z Omegą Kleszczów, Chojniczanką Chojnice i Esperance Tunis.

Szansę powrotu dostał w niedzielę, w konfrontacji z Club Athletique Bizertin. Na murawę wszedł w 46.minucie w miejsce Souilheila Ben Radhi, zajmując prawą flankę defensywy. - Po długiej przerwie znowu wystąpiłem i to jest dla mnie najważniejsze. Nie bałem się, choć od mojego ostatniego występu minęło sporo czasu. Chciałem po prostu wyjść i zagrać - opowiada Broź.

Czytaj także: Widzew na zgrupowaniu w Tunezji
W swoim pierwszym prawie pół roku pojedynku, zaprezentował się przyzwoicie. W końcówce mógł nawet strzelić gola wyrównującego, gdyby tylko skuteczniej przymierzył z rzutu wolnego. Po końcowym gwizdku narzekał na ostrą grę stosowaną przez tunezyjskiego przeciwnika: - To był twarde starcie i najważniejsze, że nikt nie doznał kontuzji. Nie lubimy przegrywać, ale naszym celem jest skupienie się na przygotowaniach do ligi .

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Tomasz Bajerski po meczu Abramczyk Polonia Bydgoszcz - Orzeł Łódź

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto