ŁPO wystawione na sprzedaż

Spółce generującej rocznie ponad 300 tys. zł strat i nieumiejącej się odnaleźć na rynku.

ŁPO istnieje od 1992 r., ale od 2004 r. co roku przynosi 250 - 350 tys. strat. Miasto ma w spółce prawie 100 proc. udziałów, ale zgodnie z prawem nie mogło firmie zlecać usług ogrodniczych. ŁPO jak inne takie firmy musiało startować w przetargach, ale z reguły je przegrywało. Powód? Konkurenci dawali niższe ceny. W efekcie zamiast zarabiać ŁPO notowało straty: w 2009 r. - 385 tys. zł, a za pierwsze półrocze tego roku - 548 tys. zł. W ostatnich latach spółka zarabiała na sprzedaży majątku. Za 1,5 mn zł miasto odkupiło od ŁPO część zabytkowego parku im. Matejki, kolejne 639 tys. dało za nieruchomość przy ul. Wojska Polskiego. ŁPO zarobiło też 616 tys. zł na sprzedaży części gruntu przy ul. Wareckiej. Przychody spółki też malały: w 2008 r. wyniosły 4,6 mln zł, a w 2009 r. - 3,6 mln zł.

Marne wyniki finansowe ŁPO nie miały wpływu na zarobki zarządu. Z informacji wydziału gospodarowania majątkiem wynika, że w styczniu 2008 r. prezes miał 12,7 tys. zł brutto miesięcznie, jego zastępca - 6,8 tys. zł. W czerwcu pensja prezesa wzrosła do 13,9 tys. zł, a od 2009 r. do 14,9 tys. zł. Od 2007 r. prezesem ŁPO był Karol Chądzyński, były wiceprezydent i bliski współpracownik Jerzego Kropiwnickiego.

O likwidacji czy sprzedaży ŁPO mówiło się zaraz po referendum. Sprzedaż akcji jest korzystniejsza dla miasta i pracowników, którzy mają szansę zachować miejsca pracy. W ŁPO jest 59 etatów, 6 osób pracuje na podstawie umowy o dzieło, a 4 - na umowę-zlecenie. Miasto chce sprzedać udziały w przetargu i może zarobić na tej transakcji 5,7 mln zł. Marek Jóźwik, p.o. dyrektor wydziału gospodarowania majątkiem, tłumaczył, że spółka wymaga dokapitalizowania, by mogła konkurować na rynku. Zapytany, czy nowy właściciel zagwarantuje utrzymanie obecnej liczby miejsc pracy, przyznał, że nie.