Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Łódzcy drogowcy leją asfalt pod koła aut

Agnieszka Magnuszewska, Alicja Zboińska
Czytelnik Dziennika Łódzkiego wyhamował tuż przed zapracowaną ekipą
Czytelnik Dziennika Łódzkiego wyhamował tuż przed zapracowaną ekipą fot. czytelnik
"Nagła obecność drogowców na środku jezdni podczas pełnego ruchu pojazdów wtapia się w nową, zimową rzeczywistość miasta" - stwierdził Czytelnik Dzeinnika Łódzkiego, który nakręcił film na ulicy Julianowskiej.

Akcja jest bardzo prosta: ulicą jeżdżą samochody, jest dziura i brygada z taczką oraz łopatami. Ekipa leje asfalt niemal pod koła aut. Żadnego płotka, żadnego oznakowania, nawet pachołka. Nie wiadomo tylko, czyje nerwy testują ci panowie - swoje czy kierowców.

Krótkie śledztwo i wszystko jest jasne. Panowie z taczką to robotnicy z Zakładu Remontowo-Drogowego B. Wiśniewska. - Przyznaję, popełniliśmy błąd i za to przepraszam. Brak oznakowania to wynik pośpiechu. Dziur jest bardzo dużo - tłumaczy się Jan Wiśniewski, pełnomocnik firmy. - Z zasady zabezpieczamy ubytki pasmowo i na tej części jezdni, gdzie lejemy asfalt, stoi nasz sprzęt, odpowiednio oświetlony. Pachołki i znaki też są. Na Julianowskiej pracownicy zeszli na inne pasy tylko na dwie, trzy minuty, żeby załatać mniejsze dziury - dodaje.

Nie ulega wątpliwości, że kierownik ekipy naraził swoich pracowników na ogromne niebezpieczeństwo. Zarząd Dróg i Transportu wymaga, aby miejsce, w którym łatane są dziury, było oznakowane. - Jednak za sposób, w jaki jest to zrobione, odpowiada kierownik robót, podobnie jak za bezpieczeństwo pracowników - mówi Aleksandra Kaczorowska z biura prasowego ZDiT.

Mł. asp. Grzegorz Wawryszuk z biura prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji: - Powinny stanąć barierki lub znaki ostrzegawcze. Wykonawca poniesie odpowiedzialność karną, jeśli dojdzie do wypadku.

Karę może wymierzyć też Okręgowa Inspekcja Pracy. - Pracownicy muszą być przeszkoleni, a zakład pracy musi opracować szczegółowe instrukcje bhp dla poszczególnych stanowisk - mówi Kamil Kałużny, rzecznik łódzkiej OIP. - To pracodawca dokumentuje ryzyko zawodowe i informuje o tym kadrę. Pracodawcy, który nie przestrzega przepisów bhp, grozi grzywna od 1.000 do 30 tys. zł.

Choć inspektorzy pracy nie planują jakiejś odrębnej akcji kontroli ekip łatających drogi, zapewniają, że będą reagować na wszystkie sygnały od osób, które zauważą nieprawidłowości. A ZRD ma zamiar już się pilnować. - Uczuliłem kierownika robót na zachowanie zasad bezpieczeństwa. Dzisiaj już przy łataniu każdej dziury stawiają pachołki i znaki - zapewnia Jan Wiśniewski.

Z danych OIP w Łodzi wynika, że w ciągu jedenastu miesięcy zeszłego roku w woj. łódzkim doszło do 132 wypadków przy pracy, w których poszkodowanych zostało 160 osób. Aż 32 pracowników zginęło, a 51 odniosło ciężkie obrażenia. 77 osób ucierpiało, ale niezbyt poważnie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto