Nie było ich ani na Górniaku, ani na Zielonym Rynku.
Na Dolnym było za to aż sześć stoisk, gdzie karpie pływały w prowizorycznych basenach. Sprzedawcy twierdzili, że ryby są z podłódzkich stawów i były karmione ekologicznie, zbożem i kukurydzą. Łodzianie najchętniej wybierali ryby duże, co najmniej 2 – 3 kilogramowe. Sprzedawcy na miejscu je ubijali i na życzenie klienta dodatkowo patroszyli.
Za te usługi nie trzeba było dodatkowo płacić. Nikt nie zabierał żywej ryby do domu, by tam, w wannie przetrzymać ją do Wigilii. Cena za kilogram karpia wynosiła 20 zł i była znacznie niższa niż w sklepach rybnych, gdzie za kilogram tuszki trzeba było zapłacić co najmniej 36 zł, dzwonki kosztowały 34 – 36 zł, płaty - 49 zł, a filety 57 zł.
Surówka z rzodkiewki
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?