Zobacz jak dopingowali kibice ŁKS-u Łódź podczas meczu z Wisłą Kraków |
Po raz kolejny w ostatnich dniach w centrum uwagi po meczu Ekstraklasy była osoba sędziego. O ile po derbach to rywale "ełkaesiaków" mieli pretensje do arbitra, o tyle po meczu z Wisłą to drużyna biało-czerwono-białych nie kryła swojego rozczarowania. O ile czerwona kartka pokazana Pawłowi Golańskiemu wydaje się uzasadniona, o tyle arbiter popełnił olbrzymi błąd nie uznając prawidłowego trafienia Marcina Kaczmarka, które dawało gospodarzom remis na dziesięć minut przed końcem meczu.
Na osłodę łodzianom pozostaje świadomość, że w meczu z Mistrzem Polski zaprezentowali się od dobrej strony. Okresami byli stroną dominującą, w ostatniej fazie spotkania spychając gości do głębokiej - momentami desperackiej - defensywy. Natomiast nawet w okresach, gdy gra łodzian się nie układała, nie można im było odmówić ambicji i woli walki.
Maciej Bykowski, napastnik ŁKS Łódź
O sytuacjach dla ŁKS-u: - Było widać, że chcemy ten mecz wygrać. Przede wszystkim strzeliliśmy prawidłowego gola - potwierdzili nam to nawet pracownicy Canal+. Później mieliśmy też jeszcze kilka sytuacji. Sam strzelałem w podbramkowym zamieszaniu, niestety instynktownie obronił Pareiko. Szkoda, bo mogliśmy przynajmniej zremisować ten mecz.
Bartosz Romańczuk, pomocnik ŁKS Łódź
O wyciąganiu wniosków: - Pozytywy jakieś są, mamy tydzień czasu na analizę błędów. Doszły kartki, które skomplikują nam mecz z Koroną. Musimy podnieść głowy do góry i grać dalej. O derbach już dawno zapomnieliśmy. Ludzie dookoła jeszcze żyją derbami, ale dla nas się już one skończyły - my musimy patrzeć dalej. Przed nami wiele meczów. Musimy wyciągnąć wnioski z tego spotkania - zarówno te pozytywne, jak i te negatywne.
O pozytywach: - Wisła dzisiaj nie zagrała wielkiego meczu. Przeciwnik gra na tyle, na ile się mu pozwala. Mamy jeszcze dużo do poprawy, ale w naszej grze czuć powiew optymizmu. Pomimo przegranego meczu, udało nam się na ostatnie pół godziny zepchnąć Wisłę do defensywy i grać do końca o korzystny rezultat.
O negatywach: - Za efektowną i piękną grę punktów się nie daje. Niestety przegraliśmy dziś mecz, co nas na pewno boli. O porażce chyba zadecydowały błędy indywidualne, ale nie mnie to oceniać, na pewno przeanalizujemy to po meczu.
Sergei Pareiko, bramkarz Wisły Kraków
** O nerwowej końcówce**: - Zabrakło nam trochę koncentracji w końcówce meczu. Tę piłkę można było lepiej wybić i nie dopuścić do całej sytuacji [mowa o nieuznanej bramce dla ŁKS-u - przyp. red.]. Niestety do sytuacji doszło i ŁKS poczuł, że może zdobyć remis. Przez to ostatnie 10 minut było dla nas bardzo trudne.
O interwencji z ostatnich minut: - Na treningu cały czas ćwiczymy podobne sytuacje. Interwencja i natychmiastowe złożenie się do następnej. Dla mnie to normalna sytuacja treningowa. Oczywiście w meczu jest troszkę inaczej, ale najważniejsze, że nie puściłem bramki.
O sytuacji Wisły: - Po Fulham byliśmy nieco zmęczeni i dlatego nie udawało się grać tak szybko. Jednak najważniejsze dziś były dla nas trzy punkty. Idziemy krok za krokiem. Teraz przed nami mecz w Pucharze Polski, potem jeszcze domowy mecz z Podbeskidziem. Zobaczymy, co z tego wyjdzie. Nie oglądamy się na innych. Teraz w tabeli jest ciasno - my walczymy o swoje punkty, tabelę będziemy oglądać później.
Cezary Wilk, pomocnik Wisły Kraków
O postawie ŁKS-u: - ŁKS moim zdaniem zagrał dzisiaj bardzo dobre spotkanie. Zresztą ma wielu fantastycznych zawodników - atak Saganowski, Mięciel mówi chyba sam za siebie. Nie zdziwiło nas, że ŁKS postawił dziś trudne warunki, ale Wisła zagrała na tyle dobrze, aby udało się wygrać - i to nas najbardziej cieszy.
O powrocie do Łodzi: - Sentyment do ŁKS-u na pewno jest, skoro spędziłem tu pół roku. Zresztą bardzo miło wspominam ten pobyt. Tylko jedno martwi - tutaj niestety nic się nie zmienia jeśli idzie o obiekty sportowe.
Paweł Golański, obrońca ŁKS Łódź
O rozczarowaniu porażką: - Nas nie trzeba było przed tym meczem mobilizować. Zdawaliśmy sobie sprawę, że możemy odbić się od końca tabeli. Trzy punkty dzisiaj wiele by nam dały. A tak - po meczu, w którym zostawiliśmy serce, mamy dorobek zerowy. Nie do końca jest to sprawiedliwy wynik.
O kontrowersjach: - Strzeliliśmy prawidłową bramkę, było też mnóstwo sytuacji stykowych odgwizdanych na naszą niekorzyść. Czerwona kartka dla mnie była kuriozalna. To Kirm trzymał mnie za nogę, nie pozwolił mi wznowić gry, a ja chciałem się tylko wydostać. Sędzia pokazał mi za to czerwoną kartkę, a to nawet nie było przewinienie na żółtą. Nie mówmy o obwinianiu, ale myślę, że z tych sytuacji będą wyciągnięte wnioski.
Robert Maaskant, trener Wisły Kraków
O trudnym początku: - Wiedzieliśmy, że nie czeka nas łatwy mecz. Na tyle, na ile poznałem historię tych starć, nigdy nie były to mecze łatwe. Nie inaczej było dzisiaj. Sprawę dodatkowo skomplikowała szybko stracona bramka i świadomość, że musimy odwrócić losy meczu. Wydaje mi się, że nieźle poradziliśmy sobie z tym zadaniem. Może w pierwszej połowie byliśmy nieco zbyt wolni, ale nasza gra była w porządku - stwarzaliśmy sobie sytuacje. Jedyne czego brakowało, to zdobywania bramek.
O trudnej końcówce: - Kiedy w końcu zdobyliśmy bramki, to wciąż brakowało nam trzeciego trafienia. Powinniśmy byli iść za ciosem i strzelić trzecią bramkę, żeby ułatwić sobie grę. Niestety zamiast tego pomogliśmy ŁKS-owi wrócić do gry. ŁKS wykazał się wielkim charakterem i nękał nas do końca meczu, a my mieliśmy szczęście, że nie straciliśmy dwóch punktów.
Michał Probierz, trener ŁKS Łódź
O szybko zdobytej bramce: - Zaczęliśmy bardzo dobrze - zdobyliśmy bramkę. Z drugiej strony w rozmowie z drugim trenerem zażartowałem, że stało się to zbyt szybko, bo to obudzi Wisłę. To się niestety potwierdziło.
O problemach przed przerwą: - Jeśli w meczu z takim zespołem, jak Wisła, popełnia się tyle błędów, to bardzo trudno jest wygrać spotkanie. Szkoda, że straciliśmy bramkę w tak prosty sposób. Do tego momentu nic nie zapowiadało, że Wisła będzie w stanie nam zagrozić. Po stracie bramki mieliśmy też trochę własnych problemów. Nie potrafiliśmy utrzymać się przy piłce w środkowej strefie - dobrze, że dotrwaliśmy do przerwy.
O porażce: - W drugiej połowie moi zawodnicy pokazali bardzo dużo charakteru i szkoda, że nie udało się zremisować. Przegraliśmy spotkanie, ale trzeba porażki przyjmować z godnością. Pozostaje tylko wyciągnąć wnioski i zrobić wszystko, by w Kielcach osiągnąć korzystny wynik.
O plusach i minusach: - Były sytuacje, kiedy fajnie graliśmy w piłkę. Trzeba pamiętać, że graliśmy z aktualnym Mistrzem Polski, a nie widać było wielkiej różnicy - nawet momentami udawało się nam narzucić własny styl gry. Były też sytuacje, których nie wykorzystaliśmy. Z gry, a przynajmniej jej momentów, jestem zadowolony, natomiast z wyniku nie. Tak to jest, jak się przegrywa takie spotkania u siebie - dla nas nawet remis byłby bardzo cenny.
Czytaj więcej o sporcie w Łodzi:
Kliknij w pierwsze zdjęcie, żeby rozpocząć przeglądanie fotogalerii:
Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?