ŁKS w Wiśle gra piłkami z ekstraklasy

W piątek do Wisły dotarło sześćdziesiąt nowych piłek. Pierwsze opinie piłkarzy na temat piłek są pozytywne, choć słychać głosy, że są one bardziej miękkie od tych, którymi grali w pierwszej lidze. Ważne jest, że piłkarze będą mieli dużo czasu na przyzwyczajenie się do nowych piłek.

W piątek łodzianie dwukrotnie trenowali na boisku Startu. Być może deszczowa pogoda uratowała ich przed wycieczkami w góry, które trener Andrzej Pyrdoł nad wyraz chętnie im aplikuje. Ełkaesiacy w trakcie tych wypraw zdobyli m.in. Czantorię Wielką, najwyższy szczyt pasma Czantorii. Jeśli pogoda się poprawi, jeszcze do wtorku piłkarze wybierają się na wycieczki.

- Będą jeszcze spacery po górach, ale nie planujemy już stromych podejść. Na szczęście mamy na miejscu przewodnika, który w zależności od potrzeb obmyśla dla nas trasy o różnym stopniu trudności - mówi asystent trenera Krzysztof Adamowicz.

Przed południem łódzki zespół odbył trening wytrzymałościowy, polegający na pokonywaniu w różnym tempie okrążeń wokół boiska. Po obiedzie ełkaesiacy mogli skupić się już na treningu typowo piłkarskim, ćwicząc poszczególne elementy taktyczne.

Pyrdoł może być zadowolony, że żaden z jego zawodników nie narzeka na kontuzje. Przedwcześnie do Łodzi wprawdzie musiał wrócić testowany piłkarz z zespołu juniorów Aghvan Papikyan, który nadwyrężył staw skokowy, ale nie jest to poważny uraz i za kilka dni młody zawodnik dołączy do kolegów. Do zespołu nie wróci już za to testowany bramkarz Włókniarza Zelów Paweł Wiśniewski, który z powodu spraw osobistych zdecydował się na opuszczenie zgrupowania.

Przypomnijmy, że Pyrdoł pierwszy sparing zaplanował dopiero na 6 lipca. Wówczas ełkaesiacy pojadą do Bełchatowa, gdzie zagrają towarzysko z PGE GKS. W Wiśle łódzki zespół ma się skupić wyłącznie na treningach wydolnościowych i taktycznych.