Mięciel, po tym jak strzałem głową pokonał Macieja Mielcarza, pokazał kibicom Widzewa złożoną z palców literę L, co miało pokazać, że jest nie tylko piłkarzem nielubianego przez widzewiaków ŁKS, ale także kibicem chyba jeszcze bardziej nienawidzonej przez fanów Legii Warszawa. Wydawało się, że tym gestem nie tylko zdenerwuje kibiców Widzewa, ale zrobi też przykrość fanom ŁKS. Tymczasem na forach internetowych kibiców klubu z al. Unii nikt do niego nie ma pretensji. - Jest związany z Legią, bo grał tam wiele lat. Cieszę się, że jest szczery, a nie udaje wielkiego ełkaesiaka. Tak jak Marek Saganowski, który gdziekolwiek grał, zawsze podkreślał, jak mocno jest związany z naszym klubem - pisze na forum lksfans.pl jeden z kibiców ŁKS.
Sympatycy ŁKS żałują, że decyzją policji nie mogli przyjść na stadion Widzewa. Mecz oglądali na wielkim telebimie, ustawionym na stadionie ŁKS, a po zakończeniu meczu nie poszli do domów, tylko czekali na powrót piłkarzy, by im podziękować za piękne chwile. Feta na obiekcie przy al. Unii trwała do późnych godzin wieczornych.
Po zwycięstwie z Widzewem ostatni "ortodoksyjni" kibice ŁKS zapomnieli trenerowi Michałowi Probierzowi, że kiedyś nie tylko pracował w Widzewie, ale jeszcze afiszował się przywiązaniem do klubu z al. Piłsudskiego. Probierz jest teraz bohaterem, bo jego udział w zwycięstwie jest nie do przecenienia. Probierz umiejętnie przed spotkaniem przerzucił presję zwycięstwa na widzewiaków, a w czasie meczu cały czas dyrygował zespołem. Zarzuty, że wywierał presję na sędziów, są niezasadne, bo przecież jego zadaniem jest doprowadzenie zespołu do zwycięstwa. I z tego wywiązał się w stu procentach.
Nic dziwnego, że najbardziej szczęśliwy był Mięciel, który zdobył pierwszego gola w tym sezonie. Wygląda na to, że po tym, jak w Lubinie strzelecką niemoc przełamał Marek Saganowski, tak teraz na Widzewie przełamał się Mięciel. Jeśli obaj będą w najbliższych meczach grali skutecznie, kibiców może czekać wiele radości.
W niedzielę o godz. 14.30 piłkarze trenera Michała Probierza zagrają na własnym stadionie z Wisłą Kraków. W derbach żółte kartki obejrzeli Marcin Kaczmarek, Antoni Łukasiewicz i Michał Łabędzki, ale na szczęście żaden z nich nie musi pauzować. Dodatkowo do niedzieli powinien wrócić do pełnej dyspozycji Paweł Golański, więc ŁKS będzie jeszcze silniejszy. A, co nie jest przecież bez znaczenia, łódzki zespół po zwycięstwie na Widzewie uwierzył we własne umiejętności.
Szefowie klubu z al. Unii liczą, że w niedzielne popołudnie ich stadion wreszcie się zapełni. Po zwycięstwie w derbach z pewnością wielu kibiców będzie chciało przyjść na stadion choćby po to, by podziękować zawodnikom za zwycięstwo. A jeśli udałoby się wygrać z Wisłą, radości nie byłoby końca.
Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?