Telewizyjne powtórki rozwiały wszelkie wątpliwości. Przewinienie Marcina Kaczmarka (jeśli w ogóle do niego doszło) miało miejsce z 15 – 20 centymetrów przed liną pola karnego. Na tyle daleko, że podjęcie właściwej decyzji nie przekraczało możliwości sędziego.
On sam nie był do końca przekonany, co ma robić. Miał wątpliwości i zamiast rozstrzygnąć je na korzyść oskarżonego (ŁKS), zdecydował inaczej – niesprawiedliwie i niezgodnie z duchem gry! W oczach łodzian stracił resztę autorytetu. Potem próbował go ratować najpierw... uciekając przed piłkarzami ŁKS, a następnie szafując bez umiaru żółtymi kartkami.
Rzut karny był niestety konsekwencją słabej postawy sędziego w całym meczu. Grzeszył on niezdecydowaniem, nie dostrzegał fauli, dopuścił do zbyt ostrej gry, w porę nie potrafił powstrzymać zawodników przed cięciem równo z trawą.
Od czterech sezonów Paweł Raczkowski wspina się mozolnie po szczeblach sędziowskiej kariery. Nie możemy jednak zrozumieć, jakim cudem, trafił nawet do ekstraklasy i prowadził w niej już pięć spotkań. Naszym zdaniem, dobry arbiter nie może się kompromitować takimi meczami, jak ten w Szczecinie.
Inna sprawa, że ŁKS sam sobie winien. Gdy już osiągnął wyraźną przewagę, nie powinien dać się w ostatnich dziesięciu minutach zepchnąć do rozpaczliwej defensywy. Trenerzy, analizując mecz na wideo, muszą też rozwiązać zagadkę, dlaczego lewy obrońca – Marcin Kaczmarek –w ostatniej akcji meczu walczył z rywalem po prawej stronie boiska.
Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?