Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

ŁKS - Ruch Chorzów 0:4 - Kompromitacja łodzian

Jan Hofman
ŁKS - Ruch Chorzów 0:4
ŁKS - Ruch Chorzów 0:4 fot. Łukasz Kasprzak
To prawdziwa kompromitacja piłkarzy ŁKS. Zagrali w spotkaniu z Ruchem beznadziejnie. Wielu kibiców zastanawiało się, czy trener Michał Probierz odchodząc z łódzkiego klubu spakował do walizki i zabrał ze sobą do Grecji wolę walki, ambicję, determinację, a przede wszystkim motoryczne przygotowanie drużyny. Łodzianie wyglądali na boisku jak balon, z którego uszło powietrze.

Jeszcze przed meczem Tomasz Wieszczycki, nowy trener ełkaesiaków zapowiadał, że nic nie będzie zmieniał w drużynie. Miał do tego pełne prawo, skoro w minionej kolejce łodzianie pokonali 2:0 na wyjeździe Koronę Kielce. Nowy opiekun wierzył, że zespół podejmie walkę, choć przyszło mu się mierzyć z drużyną notowaną nieznacznie wyżej. Jakże szkoleniowiec musiał być zaskoczony, gdy zobaczył swoich podopiecznych w akcji.

ŁKS przed przerwą w niczym nie przypominał zespołu, który pod wodzą poprzedniego trenera w siedmiu meczach wywalczył trzynaście punktów. Łodzianie grali chaotycznie, wolno, niedokładnie podawali i zapomnieli, co to walka na boisku. Nic dziwnego, że byli tylko tłem dla chorzowian. Przykro było na to patrzeć.

Bezlitosne dla łodzian były statystyki. ŁKS przed przerwą ani razu nie strzelił w światło bramki Ruchu, a rywale uczynili to aż sześciokrotnie, a oddając w sumie czternaście strzałów.

Nie ma się zatem co dziwić, że Ruch potrzebował zaledwie siedmiu minut, by zdobyć pierwszego gola. Po rzucie rożnym wykonywanym przez Marka Zieńczuka celnym strzałem głową popisał się Piotr Stawarczyk. Stoper Ruchu miał ułatwione zdanie, bowiem żaden z ełkaesiaków nie przeszkadzał mu w skierowaniu piłki do siatki. Później jeszcze Paweł Abbott próbował podwyższyć, ale jego strzał nie był celny. Łodzianie pierwszy raz groźnie zaatakowali go kwadransie gry. Marek Saganowski podał do Marcina Mięciela, lecz jego strzał z lewej nogi nie był precyzyjny i piłka przeleciała obok słupka. Ełkaesiacy jeszcze lepszą sytuację zaprzepaścili dziesięć minut później. Dynamiczny rajdem lewą stroną boiska popisał się Saganowski. Piłka trafiła do wbiegającego na czwarty metr Szałachowskiego, lecz ten koncertowo zmarnował okazję, posyłając piłkę nad poprzeczką.

W 27 minucie znów groźnie było nad przedpolu łodzian. Kolejny raz nie popisała się defensywa ełkaesiaków. Dzięki temu sam na sam z Pavle Velimiroviciem znalazł się Arkadiusz Piech. Jednak tym razem bramkarz gospodarzy spisał się dobrze i zdołał odbić piłkę, która chwilę później opuściła boisko, a sędzia pokazał rzut rożny dla gości.

Łodzianie w pierwszej części spotkania mogli mówić o wielkim szczęściu, bowiem Ruch miał jeszcze kilka klarowanych okazji do zdobycia kolejnych bramek. Najbliżej szczęścia byli Arkadiusz Piech i Marek Zieńczuk - pierwszy, po podaniu w polu karnym od... Saganowskiego trafił w słupek, drugi w poprzeczkę.

Rozmowa w przerwie trenera ŁKS z piłkarzami nic nie dała. Łodzianie zaczęli drugą część meczu niemal identycznie jak pierwszą. Chorzowianie wykonywali rzut wolny. Znów piłkę uderzał Zieńczuk, a tym razem celnym strzałem głową popisał się Rafał Grodzicki.

Trener Wieszczycki widząc nieporadność swojej drużyny zdecydował się na dwie ofensywne zamiany. Dariusz Kłusa zastąpił Marcin Smoliński, a w miejsce Sebastiana Szałachowskiego pojawił się na boisku Maciej Bykowski. Płonne jednak okazały się nadzieje szkoleniowca, że te roszady wniosą coś do gry ełkaesiaków.

ŁKS nadal był tłem, toteż Ruch grał swobodnie i dążył do zdobycia kolejnych goli.

W 65 minucie chorzowianie przeprowadzili składną akcję, zaczął ją Zieńczuk. Piłka trafiła do Łukasza Janoszki, a następnie do Piecha, który płaskim strzałem pokonał bramkarza ŁKS. Ta sytuacja sprawiła, że kibice łodzian stracili już cierpliwość i na trybunach słychać było przeraźliwe gwizdy.

Nie zmobilizowało to ełkaesiaków. Minutę później na listę strzelców wpisał się Paweł Abbott, który grał kiedyś w zespole z al. Unii. Napastnik Ruchu wykorzystał sytuację sam na sam z bramkarzem Velimiroviciem. Także w tym wypadku postawa defensywy ŁKS wołała o pomstę do nieba.

W tym momencie kompromitacja drużyny Wieszczyckiego stała się faktem.

ŁKS - Ruch Chorzów 0:4
Gole: 0:1 - Stawarczyk (7, głową), 0:2 - Grodzicki (50, głową), 0:3 - Piech (65), 0:4 - Abbott (66).
Żółta kartka Lewczuk (Ruch).
Sędziował Szymon Marciniak (Płock).
Widzów 3 442.
Noty ŁKS w rankingu "Złote buty": Velimirović 2 - Kascelan 3, Łabędzki 2, Pruchnik 2, Romańczuk 2 - Szałachowski 1 (59, Bykowski 1), Łukasiewicz 3, Kłus 1 (59, Smoliński 1), Kaczmarek 3 - Mięciel 2 (77, Stefańczyk), Saganowski 2.
Ruch Chorzów: Pesković - Lewczuk, Grodzicki, Stawarczyk, Burliga - Zieńczuk, Lisowski, Szyndrowski, Janoszka (86, Grzyb) - Abbott (67, Jankowski), Piech (90+1, Grzelak).

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto