Jest godz. 18. Okolice skrzyżowania z ul. Zieloną. Dwóch Amerykanów pracujących w Łodzi idzie chodnikiem. Opowiadają sobie o mieście i mieszkających tu ludziach. Przed nimi pada kompletnie pijany mężczyzna. Jest zasikany od pasa w dół, próbuje się niezdarnie podnieść, ale nie ma siły. Za ich plecami jak spod ziemi wyrasta brudny mężczyzna. Słyszy obcy język, więc zabiega o jałmużnę. Wie, że zagraniczni dają więcej. Jest natarczywy. Ciągnie obcokrajowca za rękę. Dostaje 5 złotych. To wystarcza.
- Takie sytuacje zdarzają się codziennie - mówi jeden z restauratorów z ul. Piotrkowskiej. Nie chce się przedstawić. - Mam lokal w bramie. Wieczorem stawiam w niej pracowników. Gdy ich nie ma, żule piją pod moimi oknami albo sikają na ściany. Kiedyś próbowałem jednemu pomóc. Załatwiłem mu miejsce w ośrodku pod Łodzią, obiecał, że przestanie pić. W dniu, w którym miał tam pojechać, zapadł się pod ziemię. Ktoś takimi ludźmi powinien się zająć, zadbać o nich. Ich obecność w takim stanie to fatalna wizytówka dla miasta.
Więcej w piątkowym wydaniu Expressu Ilustrowanego
Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?