Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kuba Wandachowicz: Facebook, katar i filozofia [rozmowa]

Łukasz Grzesiczak
Łukasz Grzesiczak
Marcin Pryt znalazł na śmietniku "Śpiewnik łódzki" - taką grubą książkę z lat 80-tych wydaną przez Towarzystwo Przyjaciół Łodzi. Pomysł jest taki, by zaprosić młode łódzkie kapele i nagrać te piosenki w zupełnie nowych aranżacjach - zdradza nam Kuba Wandachowicz.

MM Łódź: Wierzysz, że po tych pierwszych dniach w nowym roku można powiedzieć, jaki będzie cały przyszły rok?

Kuba Wandachowicz: Nie wiem, pewnie jakoś podświadomie wierzę.

Zrobiłeś jakieś postanowienia noworoczne?

Myślałem o tym żeby zrobić, ale nie znalazłem rzeczy, która byłaby tego warta.

Nie wierzę. Naprawdę nie ma takiej rzeczy, którą warto byłoby zmienić? Mniej fajek, mniej alkoholu, więcej czasu dla rodziny?
Od dwóch lat nie piję alkoholu. Jasne, pewnie są takie, które warto byłoby zmienić. Tylko na razie nie czuję takiej potrzeby. Zresztą, by coś zmienić w swoim życiu nie potrzebuję pretekstu noworocznych postanowień.

Jak wyglądał u Ciebie ten zeszły rok?
Bardzo fajnie. Facebook zrobił mi taki przegląd - na jednym zdjęciu zamieścił wybór z wszystkich zdjęć, które umieściłem w tym serwisie w zeszłym roku. Naprawdę nie mogłem uwierzyć, że te wszystkie rzeczy zdarzyły się w ciągu minionego roku. Dużo fajnych spotkań z ludźmi, radości związane z wychowaniem córki, wiele koncertów, płyt, zacząłem grać jako didżej.

Rok pod znakiem facebooka. Mówisz o córce, zbuntowani chłopcy wreszcie dorastają?

W moim przypadku to dorastanie trwa już prawie 35 lat. Zresztą cały czas wszyscy dorastają. To jest nieunikniona sprawa, ten upływa czasu jest zauważalny. Choćby te problemy ze zdrowiem. Mam straszny kaszel.

To pewnie przez tę pogodę. Strasznie zimno.
Ten rok był jeszcze dla mnie rokiem kaszlu. Facebook i kaszel to są dwie rzeczy, które najlepiej opisują mój ubiegły rok (śmiech).

Jak prognozujesz ten rok przyszły? Jeszcze więcej kaszlu, jeszcze więcej facebooka?

Pewnie tak (śmiech). Mam nadzieję, że wydamy płytę z Trypem, że zaczniemy robić nowy krążek z Cool Kids of Death i NOT-em. Jest wiele wyzwań - mam zapał do tego wszystkiego, koledzy z zespołów zresztą też.. Zamierzam kontynuować karierę didżejską (ale tu chciałbym, żebyś koniecznie w nawiasie napisał "śmiech").

Odłożyłeś już filozofię na półkę?
Bynajmniej. Jeśli coś czytam - a nie robię tego wiele, wiesz facebook (śmiech) - są to książki filozoficzne. Lubię je. To jest jakaś kwestia konstrukcji umysłu, że lubi się takie rzeczy.

Ciągle interesujesz się filozofią kultury?

Dokładniej współczesną filozofią francuską. Niedawno odkryłem European Graduate School - na myspace.com zamieszczają wykłady największych intelektualistów współczesności. Fajna rzecz - znajdziesz tam wykłady Alana Badiou czy Manuela De Landa o Deleuze.

Nie dałeś się ponieść tej modzie na Slavoja Žižka?
Dałem się ponieść Žižkowi zanim dowiedziałem się, że jest moda na Žižka, gdy pisałem 8 lat temu pracę magisterską z Deleuze’a. Zresztą Deleuze był filozofem, dzięki, któremu poszedłem na te studia, bo jego książkę czytałem jeszcze w liceum. W moim przypadku ta fascynacja francuską filozofią jest czymś organicznym, a nie jest wynikiem mody.

Nie masz wrażenia, że otworzyłeś puszkę Pandory tym tekstem o "Generacji Nic"? Co sądzisz o wysypie kolejnych generacji?

Dokładnie. Szczerze powiedziawszy ten temat został mi tak obrzydzony przez całą dyskusję wokół mojego tekstu.

Z perspektywy czasu wspomniany tekst to była potrzeba serca, czy takie dobre PRowskie zagranie?
Nie ma prostej odpowiedzi, bo każda rzecz ma parę różnych obliczy. To na pewno było PRowskie zagranie w tym sensie, że pomogło zespołowi. Miałem świadomość, że to pomoże c.k.o.d. i gdybym tej świadomości nie miał, byłbym absolutnym kretynem albo hipokrytą. Ale to nie był sam cyniczny pusty PR. Przecież była w tym jakaś treść, ktoś to czytał, ktoś się tym przejmował. Pisałem ten manifest jak najbardziej serio, byłem uczciwy wobec siebie i czytelnika. Zresztą kiedyś miałem takie ambicje, żeby pisać. Pisałem filozoficzne eseje do czasopism kulturalnych. To dawało dużo satysfakcji, ale za poważny tekst, który wymagał kilka miesięcy pracy zarabiałem 300 złotych, to mniej więcej tyle, co za 3 krótkie recenzje płyt w "Machinie" na 800 znaków. To było frustrujące.

A jak dziś mają się Twoi koledzy ze studiów filozoficznych, o których pisałeś w swoim tekście?

Nie wiem, straciłem kontakt z dużą częścią nich, a ci, z którymi mam kontakt radzą sobie bardzo dobrze. Oczywiście w sensie finansowym, bo nie wiem czy są szczęśliwi. To ich zarobkowanie nie jest związane z filozofią, ale oni też nie mieli nigdy takich ambicji, żeby zostać filozofami.

To łamie trochę ten stereotyp bezrobotnego absolwenta filozofii…

Dokładnie, często pracują w agencjach reklamowych, coś tam robią, jakoś się realizują. Zresztą teraz pojawia się wiele komercyjnych projektów, które także pod względem artystycznym są fajne. Coraz więcej jest możliwości, żeby łączyć zarabianie pieniędzy z formą ekspresji artystycznych. Wreszcie są jakieś pieniądze na kulturę. Można starać się o fundusze europejskie, sam zresztą chcę taki projekt zgłosić.

Jaki?

Marcin Pryt znalazł na śmietniku "Śpiewnik łódzki” - taką grubą książkę z lat 80-tych wydaną przez Towarzystwo Przyjaciół Łodzi. Pomysł jest taki, by zaprosić młode łódzkie kapele i nagrać te piosenki w zupełnie nowych aranżacjach. Nagrać płytę, dostać na nią kasę to nie jest trudna sprawa, najgorsze, co dalej z nią zrobić. Nie ukrywam, że sprzedaż płyt jest dziś czymś zupełnie nierentownym, bo wszyscy ściągają muzykę z Internetu. Samo nagranie, wytłoczenie i wydrukowanie okładki to jest jedna sprawa, ale ktoś to potem musi kupić.

Więc żyjesz z koncertów?

Głównie z koncertów i tantiem z ZAIKS-u.

Rozmawiał Łukasz Grzesiczak

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto