Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

KSZO Ostrowiec - ŁKS 0:2. Piłkarze ŁKS nikomu nie oddają punktów

Paweł Hochstim
KSZO Ostrowiec – ŁKS 0:2. Piłkarze ŁKS nikomu nie oddają punktów
KSZO Ostrowiec – ŁKS 0:2. Piłkarze ŁKS nikomu nie oddają punktów Krzysztof Szymczak
Ełkaesiacy od kilkunastu dni mają już pewny awans do ekstraklasy, ale nie oznacza to, że przestali walczyć o kolejne zwycięstwa. - Wiele drużyn broni się przed spadkiem, a my nie zamierzamy nikomu pomagać - mówi Piotr Klepczarek, obrońca łódzkiej drużyny. ŁKS potwierdził te słowa w sobotę wygrywając w Ostrowcu 2:0 z broniącym się przed spadkiem KSZO.

W sobotnim meczu z KSZO w Ostrowcu Świętokrzyskim motywacja musiała być po stronie gospodarzy, którzy walczą o uratowanie ligowego bytu. Ale sama motywacja to za mało, bo liczą się przede wszystkim umiejętności piłkarskie. A te były zdecydowanie po stronie łodzian, choć trener Andrzej Pyrdoł nie mógł skorzystać z kilku podstawowych piłkarzy - Mariusza Mowlika (kartki), Michała Łabędzkiego (kontuzja), Jakuba Koseckiego (powołanie do reprezentacji młodzieżowej) i Adriana Woźniczki (zatrucie pokarmowe). Zmiennicy w większości nie zawiedli, a ŁKS był zespołem wyraźnie lepszym.

- Naszym celem jest zwycięstwo w pierwszej lidze i robimy wszystko, by to osiągnąć - mówi Marcin Smoliński, pomocnik ŁKS. Smoliński w pierwszej połowie był chyba najlepszym graczem łódzkiej drużyny. Po przerwie nieco zgasł, ale wówczas świetnie zaczął grać Krzysztof Mączyński. Tym większa będzie szkoda, jeśli okaże się, że obaj nie zagrają w przyszłym sezonie w ŁKS. Mączyńskiego trzeba wykupić z Wisły Kraków, a na to łódzkiego klubu raczej nie stać, natomiast negocjacje ze Smolińskim są ponoć bardzo trudne.

Sobotni mecz nikogo nie mógł zachwycić. Brak było w nim widowiskowych zagrań i akcji, a piłkarze KSZO bardzo chcieli wywalczyć remis, co było widać od pierwszych minut. Choć wydawało się, że zespół z Ostrowca powinien zaatakować od początku, bo przecież zwycięstwo z ŁKS gwarantowało mu utrzymanie, to jednak piłkarze trenera Czesława Jakołcewicza grali bardzo ostrożnie.

Pierwszą poważną sytuację bramkową łodzianie stworzyli dopiero w 32 minucie. Bartosz Romańczuk zagrał w pole karne, tam głową uderzył Dariusz Kłus, ale piłkę lecącą w okienko bramki wybił Tomasz Dymanowski. W odpowiedzi gola mógł zdobyć Mikołaj Skórnicki, który znalazł się przed Bogusławem Wyparłą, ale... kopnął piłkę w drugą stronę. Jeszcze w doliczonym do pierwszej połowy czasie KSZO mogło objąć prowadzenie, ale Skórnicki przestrzelił z wolnego.

Już w pierwszej połowie trenerzy musieli zrobić po jednej zmianie. W 17 minucie w polu karnym Mateusz Mąka ostro zaatakował Artura Gieragę i piłkarze zderzyli się głowami. Mąka z rozciętym łukiem brwiowym pojechał karetką do szpitala, natomiast Gieraga do końca meczu leżał w szatni. Obie zmiany nie były zresztą udane, bo Patryk Kubicki i Krystian Kanarski popełniali fatalne błędy. Piłkarza gospodarzy bez przerwy krytykowali kibice. - Po co żeś go wpuścił?! - krzyczał w kierunku trenera Jakołcewicza jeden z nerwowych fanów. - Zaraz ciebie wpuszczę! - nie wytrzymał nerwowo szkoleniowiec KSZO.

Gole kibice obejrzeli w drugiej połowie. W 60. minucie z rzutu rożnego dośrodkował Bartosz Romańczuk, a piłka odbiła się od ramienia Mikołaja Skórnickiego i wpadła do bramki. Początkowo bramkę przypisywano Dariuszowi Kłusowi, ale powtórki telewizyjne zaserwowane przez TVP Sport, choć marnej jakości, pokazały, że najprawdopodobniej Skórnicki ostatni wbił piłkę do siatki. Na szczęście w następnym sezonie mecze ŁKS transmitować będzie telewizja Canal+, której jakość przewyższa o klasę publicznego nadawcę i takich niejasności już nie będzie.

Ten gol kompletnie załamał ostrowieckich graczy. W 73. minucie było już 2:0, gdy Marcin Mięciel idealnie wycofał piłkę do Smolińskiego, a ten dokładnym strzałem pokonał Tomasza Dymanowskiego.

Łodzianie panowali na boisku w Ostrowcu, przypominając, że właśnie tutaj łódzki klub trzynaście lat temu świętował mistrzostwo Polski. Pamiętał o tym także spiker ostrowieckiego stadionu, który przypomniał, że właśnie w tym miejscu gracze ŁKS cieszyli się z ostatniego mistrzostwa Polski dla Łodzi. Jedynego gola zdobył wówczas Tomasz Wieszczycki, dziś szef departamentu sportu w ŁKS. Wieszczyckiego na sobotnim meczu nie było, podobnie jak i pozostałych działaczy łódzkiego klubu. Ich nieobecność była jednak usprawiedliwiona, bo w sobotnie popołudnie ślub w Łodzi brał prezes ŁKS Jakub Urbanowicz.

Im bliżej było końca spotkania w Ostrowcu, tym łodzianie byli coraz mniej skoncentrowani. W 75. minucie przed stratą gola uratował ich Bogusław Wyparło, który wybił piłkę lecącą pod poprzeczkę po strzale Wahana Geworgjana. Jeszcze tuż przed końcem meczu groźnie strzelał inny były piłkarz ŁKS Janusz Wolański, ale piłka szczęśliwie trafiła w Romańczuka i łodzianie wygrali 2:0.

KSZO Ostrowiec – ŁKS 0:2
Gole: Mikołaj Skórnicki (60, samobójczy), Marcin Smoliński (73)
Sędziował: Michał Zając (Sosnowiec)
Widzów: 1200
KSZO: Dymanowski - Stachurski, Kardas (74, Kolarov), Czarnecki, Trzeciakiewicz - Bzdęga, Skórnicki, Wolański, Mąka (20, Kanarski), Cieciura (81, Persona) - Geworgjan. Trener: Czesław Jakołcewicz.
ŁKS: Wyparło - Gieraga (20, Kubicki), Klepczarek, Adamski, Romańczuk - Kaczmarek, Kłus, Mączyński, Smoliński (84, Seweryn), Bykowski - Mięciel. Trener: Andrzej Pyrdoł.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto