Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

KSZO - ŁKS 0:2. Łodzianie nie odpuszczają do samego końca

Bartłomiej Pawlak
KSZO - ŁKS 0:2. Łodzianie nie odpuszczają do samego końca
KSZO - ŁKS 0:2. Łodzianie nie odpuszczają do samego końca Maciej Stanik
Piłkarze ŁKS dotrzymali słowa. Tak jak zapowiadali, mimo szybkiego zapewnienia sobie gry w ekstraklasie nie odpuszczają w żadnym spotkaniu. W sobotę na taryfę ulgową nie mogło liczyć nawet bardzo potrzebujące punktów do utrzymania się KSZO. ŁKS pokonał gospodarzy 2:0

To był ostatni wyjazdowy mecz ełkaesiaków i jeśli w sobotę zdobędą przynajmniej punkt w spotkaniu z Flotą, razem z kibicami będą cieszyć się z mistrzostwa I ligi. ŁKS do Ostrowca Świętokrzyskiego przyjechał bez pięciu ważnych zawodników. Na problemach kadrowych najbardziej skorzystał Marcin Adamski, który w tej rundzie po raz pierwszy znalazł się w jedenastce, a do tego pełnił rolę kapitana.

Poza Damianem Sewerynem na ławce rezerwowych zostali tylko najmłodsi ełkaesiacy, co świadczyło o tym, że łodzianie na ostatni mecz wyjazdowy w I lidze nie wybrali się na wycieczkę. Zamierzali walczyć o utrzymanie pierwszego miejsca w tabeli, co oznaczało, że KSZO muszą pokonać, bo Podbeskidzie miało zapewnione trzy punkty walkowerem za mecz z GKP.

Większa presja ciążyła jednak na miejscowej drużynie, która w przypadku zwycięstwa mogła zapewnić sobie pierwszoligowy byt, a porażka mocno komplikowała ich sytuację. Oba zespoły miały więc jasno wyznaczony cel, lecz w pierwszej połowie nie było widać, której z nich bardziej zależy na jego zrealizowaniu. Gospodarze od pierwszej minuty sprawiali wrażenie wystraszonych, ale łodzianie mimo wielu błędów obrońców KSZO swojej przewagi nie potrafili zamienić na chociaż jedną sytuację bramkową. W ich grze brakowało dokładności i chyba pomysłu na defensywnie ustawionych gospodarzy. W efekcie pierwszego, bardzo niecelnego, strzału Artura Gieragi doczekaliśmy się dopiero w 15 minucie.

O poziomie meczu najlepiej świadczy fakt, że najważniejszym wydarzeniem było zderzenie się głowami Gieragi i Mateusza Mąki. Obaj nie wrócili już na boisko, a po wznowieniu gry gospodarze trochę odważniej zaczęli zbliżać się do bramki Bogusława Wyparły. Ich akcje nie wynikały jednak z przemyślanej taktyki lub umiejętności, raczej więcej było w nich przypadku. Mimo to, kilka razy w polu karnym ŁKS zrobiło się dość groźnie, jak na przykład w 22 min, kiedy strzał Krystiana Kanarskiego trafił w nogi grającego już w obronie Marcina Kaczmarka czy trzy minuty później, gdy przedzierającego się lewą stroną Jakuba Cieciurę zatrzymał Piotr Klepczarek.

Najbardziej aktywny wśród gospodarzy był eksełkaesiak Wahan Geworgian. Wśród łodzian największą ochotę do gry przejawiał negocjujący z szefami ŁKS warunki nowej umowy Marcin Smoliński. Rozczarowywał za to wprowadzony w miejsce Gieragi Patryk Kubicki. 18-latek grający na lewej stronie pomocy wyglądał na bardzo zagubionego i zbyt często tracił piłkę.

Do stworzenia dobrej okazji potrzebny był więc stały fragment gry.

W 32 min w pole karne z rzutu wolnego zacentrował Bartosz Romańczuk, w swoim stylu w polu karnym do piłki wyskoczył Dariusz Kłus i gdy podnosił ręce w geście triumfu, lecącą w okienko futbolówkę wybił na róg Tomasz Dymanowski. To była najlepsza okazja ŁKS przed przerwą, za to bardzo wymagających kibiców gospodarzy tuż przed zejściem do szatni mógł uszczęśliwić Mikołaj Skórnicki – jego uderzenie z rzutu wolnego minęło jednak poprzeczkę bramki Wyparły.

Strata gola z tak słabym rywalem, jak KSZO byłaby dla łodzian trudna do wytłumaczenia, a jednak brakowało do tego niewiele… W 52 min Adamskiego ograł jego dawny kolega Janusz Wolański, na szczęście w ostatniej chwili piłkę spod nóg będącego pięć metrów przed bramką Kanarskiego wybił Kaczmarek. Po tej akcji wreszcie inicjatywę odzyskali podopieczni Pyrdoła, wśród kórych wyróżniał się Krzysztof Mączyński.

Przy bramce największy udział miał jednak Bartosz Romańczuk. Po jego mocnym dośrodkowaniu z rzutu rożnego piłkę głową do własnej siatki skierował Radosław Kardas, który uprzedził w tym Kłusa. Dzięki pomocy obrońcy gospodarzy, łodzianie mogli cieszyć się z odzyskania pierwszego miejsca w tabeli, a kibice KSZO zaczęli drżeć o utrzymanie się na zapleczu ekstraklasy.

Nawet coraz trudniejsza sytuacja nie zmusiła jednak piłkarzy z Ostrowca do lepszej gry lub chociażby zaatakowania z większą determinacją. Okazję do wyrównania miał Michał Stachurski, ale po centrze z wolnego właściwie podał piłkę w ręce Wyparły (62 min). Skuteczniejszą i przede wszystkim bardziej dojrzałą drużyną okazał się ŁKS. W 73 min popisową kontrę przeprowadzili Smoliński z Mięcielem. Podwyższyć prowadzenie mógł najskuteczniejszy napastnik łodzian, lecz naciskany przez Kardasa wyłożył piłkę nadbiegającemu Smolińskiemu, który płaskim strzałem pogrążył gospodarzy.

Z taką grą odrobienie strat przez gospodarzy było już niemożliwe, rozmiary porażki próbowali jedynie zmniejszyć Geworgian (w75min groźnie uderzał z wolnego) i Wolański, którego strzał w ostatniej minucie na raty łapał Wyparło.

KSZO – ŁKS 0:2
0:1 – Kardas (60, samobójcza), 0:2 – Smoliński (73).
Żółte kartki: Trzeciakiewicz (KSZO) – Kaczmarek (ŁKS)
Sędziował: Michał Zając (Sosnowiec)
Widzów: 1000
Noty ŁKS w rankingu "Srebrne Buty": Wyparło 6 – Gieraga 2 (20, Kubicki 2), Adamski 6, Klepczarek 6, Romańczuk 7 – Kaczmarek 6, Kłus 6, Smoliński 7 (84, Seweryn), Mączyński 7, Bykowski 6 – Mięciel 6.
KSZO: Dymanowski – Stachurski, Kardas (73, Kolarov), Czarnecki, Trzeciakiewicz – Bzdęga, Skórnicki, Mąka (20, Kanarski), Cieciura (81, Persona) – Wolański, Geworgian.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto