Ksiądz Michał Misiak zbiera datki dla sierot z Afryki. I oskarża kurię, że to się jej nie podoba
Wierni z Konstantynowa Łódzkiego zebrali też dary i wysłali do Tanzanii, odpowiadając na przedstawione przez ks. Misiaka potrzeby Afrykańczyków. Parafianki przekazały do Afryki... 20 lakierów do paznokci dla tamtejszych kobiet, a jedna z mieszkanek regionu przekazała modną torebkę dla Afrykanki, która wcześniej do kościoła chodziła z workiem po ryżu z darów. Dary zaczął zbierać Klub Byłych Żołnierzy Wojsk Powietrzno-Desantowych „Czerwone Berety” w których Misiak był kapelanem. Członkowie klubu postanowili zebrać zabawki i przybory szkolne i inne przedmioty i wysłać je księdzu Misiakowi. Ale pojawił się problem. Duchowny poskarżył się w e wtorek na Facebooku, że jego działalność charytatywna miała się nie spodobać łódzkiej kurii. „Ks. Prałat Zbigniew Tracz z łódzkiej kurii, przekazał prośbę Ministerstwu Obrony Narodowej, by nie wspierali mojej pracy w sierocińcu Dunia ya Heri. (...) Przykry jest ten cios w plecy” - napisał ks. Misiak. CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNYM SLAJDZIE