Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Koszykówka: Zastal Zielona Góra - ŁKS 73:61. Zaważyło ostatnie 1,5 minuty

Przemek Dana
Przemek Dana
Po dobrym meczu, ale fatalnej końcówce koszykarze ŁKS-u przegrali na wyjeździe z Zastalem Zielona Góra, ale awans do ekstraklasy jest ciągle w zasięgu zawodników z al. Unii.

Zawodnicy ŁKS-u od początku zdawali sobie sprawę, że przewaga wzrostu leży po stronie Zastalu i koncentrowali się na grze na obwodzie. Nie do końca to się jednak udawało i gospodarze szybko objęli kilkupunktowe prowadzenie, wykorzystując proste błędy łodzian (niecelne osobiste Daniela Walla i Jakuba Dłuskiego i aż 3 faule ofensywne w tej odsłonie ŁKS-u) i wygrywając tę odsłonę 20:13.

Minuta Filipa Keniga

Druga kwarta rozpoczęła się od "minuty Filipa Keniga", który w ciągu 60 sekund kolejno: zablokował rzut przeciwnika, rzucił 2 punkty, zaliczył przechwyt i ponownie zdobył 2 "oczka", a po kolejnej minucie trafił za 3 punkty, doprowadzając do remisu 22:22. Objąć prowadzenia się jednak nie udało, bo znów do głosu doszedł Zastal i znów wszystko wróciło do punktu wyjścia, a więc nieznacznej przewagi gospodarzy.
Wynik pierwszej połowy ustalił rzutem za 3 punkty równo z końcową syreną Marcin Chodkiewicz i po 20 minutach było 37:29.

Zacięta walka i w końcu remis

Po zmianie stron widzieliśmy na parkiecie istną wymianę ciosów. 5 punktów zdobył Krzysztof Morawiec, odpowiedział czterema Mateusz Jarmakowicz, po chwili za 3 punkty trafił Bartłomiej Szczepaniak, żeby po kilkunastu sekundach to samo uczynił Maciej Raczyński. ŁKS grał coraz lepiej, jednak ciężko było zbliżyć się z wynikiem do rywala. W końcu to się jednak udało. Łodzianie wzmocnili grę w obronie, a w ataku skutecznie zagrali kolejno Piotr Trepka, Dłuski i ponownie Trepka. Bez odpowiedzi ze strony zielonogórzan się rzecz jasna nie obyło, bowiem akcję 2+1 przeprowadził Jarmakowicz, jednak wynik był już "na kontakcie". Na 3 minuty przed końcem trzeciej kwarty, Trepka po penetracji pod kosz doprowadził wresznie do remisu (47:47), a po kolejnej minucie, dwoma trafieniami z linii rzutów wolnych, wyprowadził swój zespół na
jedyne, jak się potem okazało, w tym meczu prowadzenie (47:49). Jeszcze przed 2-minutową przerwą, za 3 rzucił Tomasz Wojdyła i przed ostatnią odsłoną, na tablicy widniał wynik 50:49.

Kosz za kosz

Decydującą część spotkania lepiej rozpoczęli gospodarze. Dwa razy niecelnie z dystansu celował Szczepaniak, dwa razy sfaulował Krajewski, a że Marcin Flieger i Jarmakowicz na linii rzutów osobistych spisywali się niemal bezbłędnie, to strata ŁKS-u błyskawicznie wróciła do ok. 7-8 punktów. Łodzianie nie dawali jednak za wygraną, a pomagali im w tym także koszykarze Zastalu, najpierw faulując niesportowo Trepkę, a następnie przy rzucie zza linii 6,25 Keniga. Przez kilka minut trwała zażarta walka kosz za kosz, a optyczną przewagę zdobywali podopieczni Radosława Czerniaka. Miało to przełożenie w wyniku, bowiem na 2 minuty przed końcem meczu, Trepka zniwelował straty do 3 punktów (64:61), a po chwili Morawiec złapał Grzegorza Kukiełkę na faul ofensywny i trener gospodarzy Tomasz Herkt, wyraźnie zdenerwowany, zmuszony był wziąć czas.

Fatalna końcówka
Po powrocie na boisko ŁKS przeprowadził akcję ofensywną, przy rzucie spod kosza faulowany był Dłuski, na zegarze pozostawało 1:34 do końca meczu i ... od tego momentu ŁKS zupełnie przestał grać i nie zdobył już ani jednego punktu. Dłuski nie trafił żadnego z rzutów osobistych, a na zbiórce faulował Szczepaniak. Jarmakowicz się nie pomylił ani razu i przewaga gospodarzy wzrosła do 5 "oczek". W kolejnych akcjach spod kosza nie trafił Dłuski, a z obwodu Trepka i Szczepaniak. Do tego kroki popełnił Bartoszewicz, a jeden z jego partnerów przekroczył linię końcową. Goście zmuszeni byli kilkakrotnie faulować taktycznie przeciwnika, co Zastal skrzętnie wykorzystywał i ostatecznie wygrał 73:61, choć dość wysokie zwycięstwo gospodarzy z pewnością nie oddaje tego, że jeszcze na 1,5 minuty przed końcem spotkania, ŁKS mógł wyrównać.

Więcej opanowania
Czego zabrało w Zielonej Górze ŁKS-owi? Z pewnością zimnej krwi w ostatnim fragmencie spotkania, z pewnością skuteczności na linii rzutów wolnych (aż 11 niecelnych w przekroju całego meczu), a także centymetrów pod koszami i nieco opanowania w przypadku przede wszystkim Daniela Walla, który szybko i niepotrzebnie łapał faule i po piątym musiał opuścić parkiet (z czego 4 ofensywne). Mimo porażki, łodzianie występu w Zielonej Górze nie muszą się wstydzić, bowiem zagrali (poza
ostatnimi kilkoma akcjami) dobre spotkanie i choć byli przez niektórych skazywani na porażkę, to nawiązali równorzędną walkę z przeciwnikiem, który warunkami fizycznymi jest najsilniejszy w lidze. Przypomnijmy również, że rywalizacja o awans do ekstraklasy się jeszcze nie skończyła, a w podobny sposób zaczęła się, wygrana ostatecznie,
batalia z Tychami. We własnej hali ŁKS stać na zwycięstwo, zwłaszcza, jeśli pomogą im w tym kibice. Początek meczu numer 2 w niedzielę o godzinie 18:15.

Intermarche Zastal Zielona Góra - ŁKS Sphinx Petrolinvest Łódź 73:61
(20:13, 17:16, 13:20, 23:12)

Intermarche Zastal: Jarmakowicz 21, Flieger 15, Chodkiewicz 9, J.Kalinowski
9, Raczyński 7, Wojdyła 6, Kukiełka 6, Busz 0.

ŁKS Sphinx Petrolinvest: Trepka 17, Kenig 10, Dłuski 8, Wall 8, Morawiec
7, Szczepaniak 6, D.Kalinowski 3, Krajewski 2, Bartoszewicz 0.

Sędziowali: Bąba, Nowicki i Puchałka.

Czytaj także:
- ŁKS Łódź pokonał Artego Bydgoszcz
- Organika Budowlani Łódź - PTPS Piła 3:1

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto