Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Katastrofa ŁKS już na starcie ekstraklasy. Transfery obrońców koniecznością

Paweł Hochstim
Marek Saganowski nie dał rady mocnej obronie Lecha Poznań. Często skutecznie powstrzymywał go Manuel Arboleda
Marek Saganowski nie dał rady mocnej obronie Lecha Poznań. Często skutecznie powstrzymywał go Manuel Arboleda Krzysztof Szymczak
Oczekiwany przez dwa lata mecz piłkarzy ŁKS w ekstraklasie zakończył się katastrofą. Porażka 0:5 z Lechem Poznań powinna wskazać szefom łódzkiej drużyny, że wzmocnienia, zwłaszcza w linii defensywnej, są jeszcze niezbędne.

Kilka dni przed ligową inauguracją szef departamentu sportu w ŁKS Tomasz Wieszczycki w jednym z wywiadów powiedział, że na razie klub wstrzyma się z transferami, a początek ligi ma pokazać, czy łódzki zespół potrzebuje jeszcze wzmocnień. Dzisiaj pewnie już wie, że transfery są koniecznością.

Trzy z pięciu goli dla Lecha padły po błędach obrońców. Przy pierwszym golu Artjoma Rudnevsa zagapili się środkowi obrońcy, przy drugim błąd popełnił Michał Łabędzki, który trafił piłką w nogę Cezarego Stefańczyka, a ten strzelił gola samobójczego. Z kolei czwarty gol dla Lecha padł po idealnym podaniu do Rudnevsa od... Bartosza Romańczuka.

- Dostałem dzisiaj trzy wiadomości sms. Przy wyniku 0:3 przyszedł pierwszy, w którym było napisane, że lepiej przegrać jeden mecz 0:3, niż trzy mecze po 0:1. Można się chyba domyślić, jakiej treści były kolejne wiadomości - mówił po ostatnim gwizdku Jarosław Dziedzić, jeden ze współpracowników Tomasza Wieszczyckiego.

Po spotkaniu w Bełchatowie szefowie i piłkarze ŁKS robili dobrą minę do zlej gry, wspominając o "dobrym zimnym prysznicu" i "wyciągnięciu wniosków na przyszłość". Oczywiście, jeden mecz niczego nie przesądza i nikt nie jest w stanie powiedzieć, że ŁKS na pewno przegra w niedzielę we Wrocławiu ze Śląskiem. Ale mimo to nie należy lekceważyć tego, co wydarzyło się w piątek w Bełchatowie.

Jak widać nie robi tego trener Andrzej Pyrdoł, który już zapowiedział, że prawdopodobnie w składzie zajdą zmiany. Po takim meczu, jak w piątek, zmian przydałoby się dużo.

- Między pierwszą ligą, a ekstraklasa jest przepaść - przyznał Marek Saganowski, który kilka tygodni temu oglądał ostatni mecz swoich obecnych kolegów w pierwszej lidze. Co ciekawe, wówczas ełkaesiacy też przegrali 0:5. - W poprzednim sezonie ŁKS też robił sporo błędów, ale mimo to wygrywał. W ekstraklasie błąd w obronie równa się stracie gola - dodał Saganowski.

Łatwiej wskazać piłkarzy, którzy nie zawiedli, bo jest ich znacznie mniej, niż tych, którzy spisali się fatalnie. Przyzwoicie, choć bez fajerwerków pokazali się Marcin Adamski, Marcin Smoliński, Maciej Bykowski i Marek Saganowski, choć każdy z nich potrafi grać lepiej. Pozostali chyba przestraszyli się ekstraklasy.

Wieszczycki musiał być zawiedziony przede wszystkim piłkarzami, których latem ściągnął do ŁKS. Tomasz Nowak, Cezary Stefańczyk, wprowadzony po przerwie Sebastian Szałachowski, a zwłaszcza Radosław Pruchnik zagrali kompromitująco słabo. A brak odpowiedniego wsparcia od innych ełkaesiaków (Łabędzki, Dariusz Kłus, Romańczuk, Bogusław Wyparło) sprawił, że Lech wygrał wysoko, łatwo i przyjemnie.

- Nie spodziewałem się tak łatwego zwycięstwa, bo uważam, że ŁKS jest zespołem bardzo dobrze poukładanym taktycznie - przyznał zaskoczony rozmiarami zwycięstwa trener Lecha Jose Maria Bakero.

Inna sprawa, że w piątkowym meczu wszystko sprzysięgło się przeciwko ŁKS - przypadkowy gol samobójczy, strzał życia Semira Stilicia, czy wreszcie uznana przez sędziego bramka Rudnevsa, której nie było. Bez wątpienia Lech zasłużył na pokonanie beniaminka, ale wynik powinien być niższy. I pewnie byłby, gdyby ełkaesiacy nie popełnili kilku niewytłumaczalnych błędów. Bo jak choćby wytłumaczyć to, że jeden z najlepszych piłkarzy pierwszej ligi, Romańczuk, podaje piłkę do Rudnevsa tak, że nie da się tego nie wykorzystać...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto