Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Joanna Damińska odnosi sukcesy w armwrestlingu

Jan Rygielski
Joanna najlepiej czuje się w technice "w haku"- z użyciem nadgarstka
Joanna najlepiej czuje się w technice "w haku"- z użyciem nadgarstka armpower.net
Joanna Damińska to łodzianka, która pokochała siłowanie się na rękę. Zaliczana jest do światowej czołówki i ma na koncie spore sukcesy. Jednak najlepsze jeszcze przed nią.

Przy pierwszym spotkaniu trudno zauważyć, że Joanna to osoba obdarzona tak wielką siłą. Niewysoka brunetka, z krótkim włosami o bardzo miłym głosie. Mijając ją na ulicy trudno się domyślić, że jej pasją jest armwrestling, czyli siłowanie się na rękę. Na co dzień pracuje w firmie informatycznej jako tester oprogramowani.

Niepewny udział łodzianki w Mistrzostwach Świata w armwrestlingu

- Cztery lata temu trafiłam na zawody studenckie. Byłam widzem i z zaciekawieniem oglądałam rywalizację. Spodobało mi się. Postanowiłam spróbować i z każdym treningiem utwierdzałam się w przekonaniu, że właściwie zrobiłam - zaczyna swoją opowieść Joanna.

Joanna interesowała się sportem już dużo wcześniej. Próbowała swoich sił w różnych dyscyplinach. Najpierw był tenis stołowy, później… piłka nożna, następnie łucznictwo. Nic jednak nie było dla niej tak absorbujące jak armwrestling. - Najbardziej podoba mi się rywalizacja jeden na jeden. Nie każdy o tym wie, ale w tym sporcie wykorzystywane są różne techniki - tłumaczy Joanna.

W haku, górą i w tricepsie to trzy wiodące techniki siłowania się na rękę. Joanna przyznaje, że najlepiej wychodzi jej ta pierwsza. - Różni się od pozostałych charakterystycznym ruchem w zgięciu nadgarstka, który jest ugięty w stronę zawodnika - opisuje łodzianka.

Wielokrotnie naprzeciwko jej stawali mężczyźni i musieli uznać wyższość Joanny. Ale dla niej to nic nadzwyczajnego. - Nie liczy się tu płeć. Czuję radość z wygranej, bo wtedy wiem, że wykonałam dobrą pracę na treningu. Gorzej jest, gdy przegrywam. Szybko analizuje popełnione błędy, żeby w przyszłości nie miały już miejsca - mówi ze spokojem Joanna.

Na co dzień pracuje na etacie w jednej z firmy informatycznych, a treningom poświęca całe swoje popołudnia. Trenuje 5-6 razy w tygodniu. Trzy treningi ukierunkowane są na armwrestling. Ćwiczy mięśnie przedramienia, nadgarstki, a nawet palce. Raz w tygodniu stara się również robić sparingi.

Na swoim koncie ma pierwsze sukcesy. Zajmuje wysokie, czwarte miejsca podczas zawodów, ale jak sama mówi, to najgorsze co może spotkać sportowca. W końcu za każdym razem jest tuż za podium. Tak było podczas Pucharu Świata Zawodowców Nemiroff World Cup 2011, Mistrzostwach Świata w Kazachstanie w tym samym roku i na Mistrzostwach Europy w Gdańsku w 2012 roku.

Najbliższe tygodnie ukształtują terminarz na kolejne miesiące Joanny.

W kwietniu weźmie udział w Mistrzostwach Polski, które odbędą się w Gniewinie (woj. Pomorskie). - To kwalifikacje do Mistrzostw Europy i Mistrzostw Świata. Jak będzie dobrze, to w maju wystartuję na ME, które odbędą się na Litwie - mówi Damińska.

Choć armwrestling to sport widowiskowy, sponsorzy nie są nim zainteresowani. - Ten sport ma szansę rozwijać się także w Polsce. Ale to drogie hobby, wymagające poświęcenia czasu oraz nakładów finansowych na wyjazdy, specjalistyczny sprzęt, odnowę biologiczną i odżywki wspomagające przy ciężkich treningach. Sponsorów jest mało. Najczęściej to pomoc jednorazowa, a proces przygotowań do zawodów też pochłania dużo pieniędzy. To nie zachęca młodych ludzi do uprawiania tej dyscypliny - dodaje z żalem Joanna.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto